źródło Google |
„Zdolność do bycia samemu to zdolność do miłości
Może Ci się wydać to paradoksalne, ale tak jest.
Jest to prawda egzystencjalna: tylko ci ludzie, którzy prawdziwie potrafią być sobą, są zdolni do miłości, dzielenia się, wejścia głęboko w druga osobę-
bez posiadania drugiej osoby, bez ograniczania drugiej osoby do jednej rzeczy i
bez uzależnienia się od tej osoby.
OSHO Guru Nauczyciel Buddyzmu Zen
Ja to rozumiem tak- jeśli nie pozwolisz sobie na
bycie szczęśliwym, to nigdy nie będziesz. A prawdziwą miłość możesz dać tylko wtedy,
kiedy tak na prawdę pokochasz siebie. Nie wolno uważać się za właściciela tej drugiej osoby- bo człowiek, żeby być szczęśliwym, musi być sobę, musi mieć swój świat. I nie wolno mu go zabierać.
„...W TYM ROKU ŻURAWI ZNÓW NIE USŁYSZĘ...”
kobieta, lat 42, rozmowa- ja zadawałam pytania, ona odpowiadała
„Właściwie ja już
żyłam. I już jest po. Już swoje
przeżyłam i jest za późno- na wszystko.
Można powiedzieć
–to już było i nie wróci więcej. Przegrałam.
ON też już był.
Przynajmniej tak mi się wydawało, że to ON. A tak naprawdę to nigdy GO nie
spotkałam- bo ON nie był takim NIM jak chciałam. Właściwie całe życie za NIM
tęsknie. Chyba nie jest to w porządku? Żaden z mężczyzn, którego spotkałam na
swojej drodze JEGO mi nie przypominał. Tylko mi się czasem wydawało, że to właśnie ON.
ON powinien mnie
kochać. Ale nie to, że ma mi mówić pieć razy dziennie „kocham cie”.
Ja chce to
czuć. Cały dzień. Powinien całować z znienacka. Ale nie tak, żebym miała jakieś
motyle w brzuchu. W brzuchu powinien być wulkan, z którego lawa wylatuje tak
gorąca, że larwy motyla zamieniają się w pył- jeszcze nawet nie narodzone...
ON powinien być
tylko mój a ja tylko JEGO. Powinien mnie głasiać po twarzy i miziać moje włosy.
A przy NIM chce poczuć się małą myszka w rękach olbrzyma z dobrym serduchem. Tak, powinnam czuć się
bezpieczna.
Powinien...
Biec do mnie
stęskniony i skakać przez parkan aby być szybciej. Patrzyć w oczy i mówić nimi
do mnie. Wtedy wiem, że jest więź . A o trzymaniu za rękę nie chciałabym nawet
wspominać- bo to ON powinien chcieć czuć tę bliskość ze mną, a ja z NIM.
I obejmować mnie swoim ramieniem.
I żebym nigdy
więcej nie bała się, że nie starczy mi pieniędzy- bo to z NIM nie miało by znaczenia.
ON, to taki ktoś, przy którym
nie musiałabym codziennie sprawdzać moje konto i obliczać ile mogę wydać. Nie
budzić się w nocy i z tego powodu nie spać kilka godzin- bo to z NIM nie miałoby znaczenia.
Z NIM wszystko powinno być dobrze- nawet jeśli jest źle.
To nie jest moja naiwność- chciałabym, abym tak właśnie wyglądało moje życie. I tyle. Czy to takie trudne?!
A co miałby w
zamian?
Mnie. Całą. A może nawet więcej. I wspólne zajebiste życie- na miarę moich stuprocentowych możliwości.
Nawet nie wie jak dużo potrafię dać. Ten pierwszy miał prawie wszystko- nie docenił, więc się schowałam ze sobą.
Ci inni nawet tego nie
dostali. Nie zasłużyli. Oj kuźwa nie...
.........................
Jestem tak
rozczarowana mężczyznami w moim życiu, że czasem zapominam że to osobniki płci
odmiennej i powinnam mieć do nich pociąg seksualny.
Ale dlaczego ja mam czuć
pociąg seksualny?!
Przecież coś musi się wydarzyć, żeby zaiskrzyło coś.
Zrób jakiś gest, powiedz coś fajnego , zaimponuj mi, zwróć czymś na poziomie moją uwagę, chociaż uśmiechnij się ładnie, sympatycznie i prawdziwie. Powinnam poczuć chęć, że chce wskoczyć razem z tobą w tę przygodę.
Pomóż mi w zwykłych obowiązkach. Rozmawiajmy- rozmowy są takie seksowne! Kupmy sobie wino, obejrzymy razem coś, pójdźmy na spacer.
Po prostu bądź moim partnerem. Do wszystkiego.
Ja nie jestem
jakiś towar na wybzykanie- bo jestem pod ręką.
Naprawdę nie stać
was na nic lepszego? Ja akurat nie jestem kobieta na raz- jak wiele z nas. I nie będę, bo mi to
ubliża.
Ubliża mi nawet to, jak sobie przypomnę z kim ja byłam (no cóż, pewnie nie jednej z nas...).
Może za bardzo
się cenie? A może jestem cenna. I mam tego świadomość, że jestem normalną kobietą z którą można mieć cudowne (czyli normalne) życie. Bo takie życie w parze powinno być.
I mogą być różne zmiany pogody- ale to by była nasza zmiana pogody. I przeszlibyśmy to razem.
...................................
Żyłam z ochłapami
tego, o czym marzyłam. Żaden z nich nie był moim "księciem"- ani nawet jego sługą...Nawet się nie
starali. Raczej było na zasadzie „jeżu, patrz ale ci się trafiłem!”.
Poza tym nie
rozmawiamy o mnie. Tylko o tym „czymś” co mi się przez życie przewinęło....
Konkretnych
faktów ci nie powiem, tylko ogólniki. Wiec nie ciągnij mnie za język.
........................
Jestem nimi
rozgoryczona. Niestety trafiałam na "coś" mężczyznopodobnego. To nie byli
mężczyźni. Raczej, tak się wydawało.
MĘŻCZYZNA tak nie robi- bo jest mężczyzną.
Na początku są
fajni!
Bo potem objawia
się cała prawda o nich. Nie mogę powiedzieć, że „wiedziały gały co brały”. Bo oni się kamuflują. Oj jak dobrze się kamuflują. A ja byłam naiwna, myśląca że nawet jak
coś jest nie tak- to się zmieni. Kochająca, oddana, tworząca dom, spełniająca
wszystkie życzenia. Jak złota rybka. Bo chciałam, żeby mu było dobrze.
Czekałam jak małe
dziecko z wyciągniętymi rączkami „ przytul mnie, pocałuj, powiedz że jestem
kochana, że jesteś ze mną szczęśliwy, powiedz dobre słowo”...
A co dostałam?
Wielkie gówno i jeszcze parę kopniaków a na dokładkę parę pięści również. Czy
to jest normalne? Dlaczego?! Ja nic złego nie zrobiłam, kurwa! I własnie takie
coś, próbowało mi wmówić że jestem nikim bez niego!!! Śmieciem, gównem. I kto by
mnie zechciał!
A chciał i to nie jeden, tylko ja tkwiłam w jakimś szambie bo
uczciwa byłam.
A jak później jest ciężko się wymyć z takiego szamba. Nawet po
kilku latach czujesz ten obrzydliwy smród. Ten smród, to się nazywa trauma.
............................
Ja zawsze
myślałam, że to czego ja nie zrobię- to on też nie. Że przysięga małżeńska jest
na cale życie. Że będziemy mieć dom, dzieci i wielka miłość w tym domu. Co,
naiwna byłam? Myślę, że ja po prostu byłam ok. A on nie.
I mogę
powiedzieć, że niestety on mnie nauczył bardzo złych rzeczy. I kłamać. I jak mogłam dać się tak omotać. Idiotka ze mnie, no ale mądry człowiek po szkodzie.
.......................
MĘŻCZYZNA taki
nie jest- więc co ja miałam w domu? Jakiś odpad. Wybrakowany towar. Gnioty. Bosze, ja mam nadzieje, że to młode pokolenie
chłopców będzie procentowo lepszej jakości.
Bo to co u mnie w
życiu było, to prawdziwy facet wstydził by się nazwać mężczyzną.
Ja nie twierdze, że kobiety są święte ale procentowo jak widzę, to wypadają lepiej.
Zresztą nigdy
nie żyłam z kobieta- znam je z obserwacji. Bardzo często zmieniają się na
lepsze po urodzeniu dziecka.
A to, co przez
moje życie się przewinęło, to jacyś chłopcy byli?
Albo zachowują się jak
król, albo żyją obok ale żeby nie za
blisko, bo więcej zainwestować trzeba. Albo nie razem bo za dużo trzeba „dać”-
najlepiej na weekendzik i w niedziele do domku. I żeby tylko w tygodniu nie
dzwoniła, że ma jakieś problemy bo on od tego nie jest. To jest jej życie. A on
z nią to tylko dla przyjemności weekendowej.
Tego chcą
kobiety? Naprawdę? No ja nie. Won mi!
.......................
Może powinnam
rozejrzeć się za żoną? Bo z nią jest dobrze. I ja bym miała dobrze. Chociaż nie wiem, bo kobiety to też jakieś pogibane czasem są- ale częściej można znaleźć te normalne.
[śmiech😂]
........................
Najbardziej
zadziwia mnie to, że nigdy z żadnym z nich nie chciałabym być znowu.
Mało tego!
Jestem
szczęśliwa, że ich w moim życiu nie ma. Tak naprawdę- to jest smutne.
Jestem sama. I
teraz uczę się znowu na nowo żyć. Jak żyć samej. I wiesz co? Ja niczego nie
muszę się uczyć. Bo siebie znasz, wady i zalety. I to jest takie proste. Nie
muszę przełykać śliny, żeby kogoś nie urazić- bo nabałaganił. Na nikogo nie
musisz zwracać uwagi, bo jesteś sama ty. No kuwa jak mi jest pięknie!
I dopiero wtedy
dostałam wytrzeszczu- no co to kurwa w moim życiu było?
Wstyd, że przez
cale życie GO nie spotkałam. A ONI są. Bo ja takich znam. Kochający, czuli i
uczciwi- tylko niestety ci nie są moi. A cudzego się nie tyka.
Czy to są za dużę wymagania? Tak, jest mi smutno, że ja GO nie spotkałam.
Tak, chciałabym. Ale tylko TEGO- mojego księcia. Nikogo innego już do siebie nie dopuszczę. Ja mam dość wybrakowanych.
Słuchaj, ja wiem że każdy ma wady. Ja też mam wady, ale z niektórymi żebyś nie wiem jak się starałą- żyć się nie da! Ja nie jestem męczęnnicą- tylko kobietą.
......................................
Jest jeszcze jeden temacik. Nałogi.
Nooo, tu jest grubo.
Kiedyś był tylko alko. No teraz to jest pole do popisu- do koloru, do wyboru. Do picia, do wciąganie, do palenia, w żyłę.
Tak, umawiałam się na randki po tych- można tak ująć- związkach "od siedmiu boleści".
Umawiasz się z kolesiem na randkę, nawet przystojny, nawet do rzeczy.
A on ci przychodzi na spotkanie w takim stanie, że się zastanawiasz, skąd on w ogóle pamiętał, że miał gdzieś przyjść!!??
Odjechany, głowa w chmurach, oczy czerwone (zadymiło go?), głupi śmiech- zjarany!!! Na randkę....
Kolejny tak śmierdział wódą i tak był napruty, że nie mógł mojego imienia wypowiedzieć!
A jeszcze inny, pojawił się na kolacje, z tak przepoconą koszulką, że nie przełknęłabym w jego towarzystwie nawet kęsa!!!
To jeszcze nic, bo ja się po prostu zwinęłam- a koleżance zwiał z rachunku! Nażarł się, niby do kibla poszedł- i więcej nie wrócił...
..................................................
Będąc z moim ostatnim partnerem, przeżyłam śmierć kogoś bardzo bliskiego. Strasznie pali- jeśli wiesz o co mi chodzi. To bardzo boli w środku. Wtedy właśnie potrzebujesz tego męskiego ramienia- jeśli go masz. To wiesz co, on codziennie wychodził na mecze czy wódkę z kolesiami swoimi- bo (jak powiedział) nie jest mi w stanie pomóc i takie rzeczy (jego zdaniem) najlepiej przegryźć samemu...Kurwa, on nawet nie próbował. Po prostu mnie z tym zostawił samą. No co mam Ci powiedzieć.
Zawiódł.
....................................
Wyprowadziłam się
z miejsca mojego życia. Zostawiłam tam kawał życia, by zacząć od nowa. Zostawiłam nawet to, co kochałam. Wiele rzeczy mi brakuje.
Tak jak to, że w tym roku
znów żurawi nie usłyszę.....
.......................”
Troszkę inny jest
dzisiejszy wpis BzPR. Są to bowiem, fragmenty z
książki, która jest w przygotowaniu.
Książka będzie zawierać
autentyczne opowiadania kobiet. Kobiet, które poznałam. Kobiet, które nie
chciały aby świat usłyszał ich historie- bo uważały je za takie banalne. A jednak zgodziły się je opowiedzieć- jednak. Anonimowo.
A przecież nie
może być banalnym to, że ktoś kogoś krzywdzi. To nie może stać się „normalne”.
Jestem
szczęśliwa, ze udało mi się namówić te kobiety do zwierzeń. Staram się też pisać ich” językiem”. Tak, jak to czują. Bo to ich historie. Niestety, są one
bardzo smutne. Bez szczęśliwego zakończenia. Nie będzie tam "żyli długo i szczęśliwie".
Bo w życiu jest tak, że jak się
coś złego wydarzy, to nie wymażesz tego gumką myszką. To się stało i już. Te
złe wydarzenia u moich rozmówczyń wywarły bardzo głębokie traumy. Traumy,
których nie mogą się pozbyć. Nawet jak są już szczęśliwe w innych związkach.
Ale najczęściej
są same. Bo zabrano im wiarę, że może jeszcze być pięknie. One straciły wiarę w
miłość, w druga osobę, cudowne uczucia i życie. Dobrze, że niektóre z nich
starają się żyć jeszcze raz. Ale bardzo łatwo jest je zranić, zniechęcić.
Są
jak otwarta rana. Czasami już do końca. Ciężko jest żyć z taką partnerka.
Naprawić coś, co ktoś inny zrobił.
Ale są tacy cudowni MĘŻCZYŹNI, którzy
doskonale to rozumieją. I kochają. I żyją z nimi mimo wszystko. I to jest
właśnie ten ich KSIĄŻĘ.
Dla mnie
najbardziej przykre jest to, że przestały wierzyć w siebie. Że są wspaniale,
dobre, kochane i piękne. Każda z nas jest piękna. Piękno to dobro. Które jest w
nas. Może się zmienić wszystko: nogi, skóra, twarz, włosy. A to co w
środku-zostanie. I ten, który to dostrzeże jest KSIĘCIEM.
Większość z nich powtarza, że
chcą mieć już spokój. Bo się boją. Że znowu trafią na potwora swojego życia.
Kim
one są? To nasze sąsiadki, siostry, przyjaciółki. Kobieta z na przeciwka.
Nie ujawnię prawdziwych danych- żadnych imion, żadnych miejsc. A jeśli będą, to fikcyjne.
Tak więc,
wszystko co się z kimś znajomym kojarzy- to będzie na pewno złudne! J
Po takim poważnym
temacie czas na coś dobrego i smacznego.
PRZEPISIKI NA SMAKOŁYKI
Ciągnę temat pieczonych pomidorów i pieczonej
papryki z poprzednich odcinków. Można je pasteryzować w słoikach i mieć jako
szybki dodatek do zup, sosów, duszonych warzyw, kanapek, mięs i ryb. I właśnie taka rybkę, która oczarowała moje podniebienie chce Wam przedstawić.
-dwa filety dowolnej rybki (bez ości) obsypujemy
niewielka ilością soli
-masło wcześniej przygotowane z rozgniecionym
czosnkiem i drobno pokrojona natka (cudowne jest kozie)
-dwie garście szpinaku
-mały słoik pieczonej papryki (przepis w
poprzednim odcinku) lub pieczonych pomidorów (chyba dwa odcinki wcześniej, przy
okazji pomidorowej z pieczonych pomidorów)
Na żaroodporne naczynie do pieczenia kładziemy papier. Rozsmarowujemy dwie duże łyżki masła i rzucamy na to szpinak. Znowu
dajemy masło- tym razem jedna łyżkę na szpinak. Kładziemy filety i robimy pierzynkę z papryki, obsypując ich obficie świeżym koperkiem. Dajemy parę kropel limonki.
Do ryby z pomidorkami pieczonymi, warto jest dać pod rybę sera koziego- podbija smak!
Zakrywamy papierem tak, aby tworzyła pokrywkę na
daniu. Pieczemy około piętnastu minut. Możemy podawać na: gotowanych
ziemniakach, pieczonych ziemniakach, ryżu a ja położyłam rybę z dodatkami na
grzance. Rewelacja!
-dwa jaja
-kilka pieczarek usmażonych w plasterkach (lub
plasterki chorizo opcjonalnie, nie smażone)
-pól szklanki passaty pomidorowej (lub soku
pomidorowego)
-oregano,sol,pieprz
-dwie łyżki fasoli białej (mała lub duża)
Potrzebujemy małą miseczkę żaroodporną. Wlewamy passate,
wrzucamy fasole i pieczarki. Posypujemy oregano. Wkładamy do piekarnika na 150
stopni na 15 minut (to musi być gorące). Wyjmujemy i wbijamy jajka. Wkładamy z powrotem do piekarnika i czekamy aż się zetną. Ja lubię konsystencji
jajek sadzonych. Takie jaja przygotowują się dłużej niż smażone. Na koniec
solimy i pieprzymy.
Coś innego a smacznego.
-najlepiej użyć mieszanej sałaty (ja uwielbiam z młodymi liśćmi botwiny)
-wędzony łosoś (w ilości dowolnej wszystko)
-awokado
-ogórek zielony
-oliwa z limonek (jeśli nie macie to zwykła wymieszana z limonka)
-czerwona cebula (lub dymka)
-kolorowa fasola z puszki
-pomidory
-oregano, sól, pieprz
Pomidory, ogórek zielony, cebula i fasola oraz
pokrojone w kostkę awokado- wymieszać w jednej misce z olejem i przyprawami.
Na sałatę położyć łososia. A na rybę, wszystko z
miski.
Doskonałe danie dietetyczne, albo jako danie do szampana lub
wina. Możecie zrobić grzanki z bagietki pieczone w piekarniku- są wspaniale do
tej sałatki (tyle, ze mniej dietetyczne J).
Oczywiście możecie sałatkę zrobić również z grillowanym przyprawionym kurczakiem.
Chciałabym życzyć Wam samych dobrych rzeczy, wspaniałych partnerów/rek i samych radości (no dobra, za nudno by było- więcej radości niż smutków😏).
Zapraszam na FB Babcia z piekla rodem oraz Instagram babcia_z_piekla_rodem.
Wspaniałego weekendu!
Wasza Babcia z Piekła Rodem
BLOG NIE TYLKO DLA BABĆ
Zdjęcia: tytułowe i żurawie-by Google, reszta by BzPR
Dotknij opcji na poczatku bloga SUBSKRYBUJ a będziesz dostawać powiadomienia o nowym odcinku.
Komentarze
Podobno Ci wspaniali faceci istnieją ,,gdzieś,,niestety nie dostąpiłam zaszczytu poznania czasem myśle,ze to kobiece złudzenie.
OdpowiedzUsuńPrzepisy fantastyczne i staram się je przelać na talerz,mniam.
Bardzo mi przykro kochana z powodu fantastycznych facetów- jedyne pocieszenie, ze nie tylko w Twoim życiu poszli inna droga....
OdpowiedzUsuńI ciesze się bardzo, ze korzystasz z przepisów- skarby lata trzeba traktować z pewnym kunsztem, a u Ciebie w kuchni jest ta elegancja! Tęsknię....
Moja Droga, pojechałaś po facetach bez ogródek! Poznałam wiele kobiet, które zostały w różny sposób skrzywdzone przez mężczyznę. Niektóre ułożyły sobie życie (w późnym już wieku ) i są nawet bardzo szczęśliwe a niektóre są same bo przestały szukać szczęścia i znienawidziły ród męski. Myślę, że to zależy od naszych wyborów życiowych. Wiem, ( z własnego doświadczenia) że czasem trzeba na "zimno" podejmować trudne i ryzykowne decyzje aby finałowo być szczęśliwą kobietą!. Ja tak zrobiłam. Podziwiam wszystkie singielki i myślę, że jeśli nie znajdzie się właściwego partnera, to lepiej nie zmuszać się do związków na siłę. Być samym to nie znaczy być samotnym!!!.
OdpowiedzUsuńNiestety mysle, ze nie zawsze mamy wplyw na nasze wybory- czasem niestety bierzemy kota w worku i dopiero pozniej wychodzi szydlo z worka!
UsuńI moim skromnym zdaniem jeli ma byc byle jak, to lepiej wcale.
Ile ludzi, tyle charakterow. W ksiazce beda zawarte rozne historie roznych kobiet-wiec ten fragment jest powiedzmy dosc lekki!
Ale mnostwo kobiet po takich przezyciach rzeczywiscie znalazly TEGO.
I TEGO zycze wszystkim-pozdrawiam BzPR.
To już czytałam ale nie skomentowałam, umknęło mi to jakoś, oh te chłopy gdzie ich szukać, nie wiem. Przepisy super pzdr 💋♥️💋
OdpowiedzUsuńPrzepisy od serca:)
Usuń