„Rodzina, rodzina, rodzina ach rodzina.
Rodzina nie
cieszy, nie cieszy, gdy jest,
Lecz kiedy jej
nie nima
Samotnyś jak
pies.”
RODZINA
Wstęp opisuje co
będzie. Ale za nim „to” będzie, to „inne” będzie. A to „inne” będzie o tym co
było. A „to” co było, było w poprzednim odcinku. O podroży do Polski. Tak się
nie mogłam doczekać żeby się z Wami swoimi przeżyciami podzielić, ze nie
napisałam wszystkiego. I to miłego. Czyli tak: niemile miłego były początki .
Na sam koniec było tak milo, ze zawsze kcem taki koniec. Ale do rzeczy.
Kończąc swoja podróż wylatywałam z Szyman. Miejscowość na Mazurach. Miejscowość- szumnie powiedziane (ale bez żadnej obrazy proszę- miejscowości są, jakie są i ja to szanuje😊). Szymany znam od 19stego roku swojego życia (tzn. ile to jest to Wam nie powiem 😊). Malownicza wieś na Mazurach. Taka sobie wieś mazurska. I nic tam się nigdy nie działo. O, tartak pamiętam bo tam po materiał na budowę jeździłam. I tyle. I jeszcze w pewnym momencie dowiedziałam się, ze jest tam lotnisko wojskowe. A potem to lotnisko stało się bardzo sławne- na cały kraj. I w sejmie tez (jak podrapanie się palcem pod okiem, bo w polskim sejmie dużo się dzieje, szkoda tylko ze nie to co powinno). A nawet łączono to lotnisko z nazwiskiem Bin Ladena. Już o wągliku nie będę wspominała, choć to tez dotyczyło miejscowości na Mazurach. Ale trochę dalej od Szyman. I jeszcze pamiętam wyścigi samochodowe na tym lotnisku. I jakieś były tam budyneczki i nic nie przypominało lotniska. A tym bardziej międzynarodowego.
Dlatego tez kiedy
moja Dorotka wiozła mnie na lotnisko, jechałyśmy pełne obaw. Malo! W ostatnich
chwilach razem ( bo nie wiem kiedy znowu się zobaczymy, a to kochany przyjaciel
jest) milczałyśmy bo nie wiedziałyśmy co tam zastaniemy. Zwłaszcza, ze loty są
co trzy dni.
I jak nam
„kopary” opadły, kiedy tam podjechaliśmy!
Podjazd-
zajebisty. Budynek-wooooooow! Górsko- mazurowy. Nowy. Estetyczny. Przyjemny.
Noooo i jaki krajobraz w około. Także zostawił mnie mój przyjaciel ze spokojnym
sercem.
Ja natomiast
weszłam z tzw. „jeżem”. Po niezbyt fajnych wspomnieniach z przylotu. Oczywiście,
ze miałam maskę poniżej nosa. I oczywiście, ze pan w mundurze nagle przemówił .
A brzmiało to tak:
-Czy mogła by
pani założyć maskę na swój ładny nosek?
Uuuuu-
pomyślałam- pani za mną tez niegrzeczna. Odwróciłam się odruchowo. A za mną…
nie było nikogo.
Aaaaaa to ja! To
o mnie chodzi!
-No wiem pan,
chciałam panu pokazać jaki on ładny….
Pośmiali się
wszyscy, rozluźnili się wszyscy. Pani ( bo mi cos pipalo- pewnie druty w moim
staniczku), która robiła mi kontrole wspomniała cos o mojej bluzce (takie tam
babskie rozmowy), zapytała jak tam w Anglii jest. Rozmawialiśmy jak stare
kumpele. Port Lotniczy Olsztyn-Mazury gorąco polecam!
Można? Można! No
atmosfera była iscie rodzinna.
Rodzina:
„Grupa osób
powiązanych ze sobą poprzez pokrewieństwo lub powinowactwo. W węższym znaczeniu
są to rodzice wraz z dziećmi.
Rodzina,
zdaniem socjologów i według najprostszych jej definicji, to” najważniejsza
podstawowa grupa społeczna, na której opiera się cale społeczeństwo”.
No taka definicja
wpadła mi w ręce. Czyli co? No takie proste- gdyby nie rodzina nie byłoby nas!
Grupa społeczna ,
która jest podstawa naszego jestestwa.
A skąd w ogóle ten temat u BzPR?
Ogólnie sama
jestem zła na siebie, ze podjęłam się takiego tematu. Ale tak mnie ciśnie, ze
musze. I spróbuje przebrnąć przez to tak, żeby nikogo nie obrazić, nie urazić.
Bo nie to było w zamiarze. I nie oceniam absolutnie. Bo od tego jestem z
daleka. I nie to było na celu.
Tak mi się
wydaje, ze z tym tzw. postępem straciliśmy cos takiego jak więź rodzinna. A
przecież rodzinka to takie piękne. To takie cieple i czule. Jak się pomyśli dom
rodzinny to kojarzy się z bezpieczeństwem. Z rodzinnym domkiem. I ze tam było
tak fajnie. I z ciastem z kruszonka u
babci. Albo z szarlotka u cioci. Ze wspaniałą atmosfera , gdzie czuliśmy się
najlepiej. Z zapachem barszczu czerwonego z pierogami czy uszkami- w domu
rodzinnym najlepiej smakowały.
Kojarzy się z uśmiechniętym
dziadziusiem , którego się targało za wąsy czy brodę. Z białym kredensem w
kuchni (na który notabene jest teraz szal). Czasem z kłótniami rodzinnymi,
które jednak szybko się kończyły. Ze spotkaniami na imieninach gdzie było
gwarno, śmiesznie (a czasem nie) i było mnóstwo znajomych zapachów z kuchni. Czekało
się z niecierpliwością na takie spotkania.
Są takie wyrazy w
naszym życiu, które kojarzą się z czymś naj. Najukochańszym, najlepszym,
najbezpieczniejszym- po prostu naj. Mama. Tata. Czasem był to wyraz Babcia,
Dziadzia. Mieliśmy tez fajne Ciocie i fajnych Wujków. Jak było nam źle to można się było wtulić w
tak kochana osobę.
No i rodzeństwo,
które powinno być ostoja dla nas a my dla nich do końca.
Czemu to nie jest
takie proste jak kiedyś? Ugryzłaś siostrę- ona Ciebie, tłukłaś się z bratem ale
gdy byliście w niebezpieczeństwie stawaliście za sobą murem.
A teraz?
Ugryziesz
siostrę- ojciec Cię wydziedziczy. Rodzice odejdą- pokłócone jest rodzeństwo do
końca życia o większy kawałek spadku. Kuzyn kupił większy telewizor- nie
odzywasz się do niego bo nie pożyczył Ci pięćset zloty w zeszłym tygodniu. A on
Ci nie pożyczył, bo bal się ze kupisz większy telewizor od niego.
I tak na okrągło.
Zmieniły się
nasze priorytety. Zmienili się rodzice. Zmieniły się dzieci. Ciocie i Wujkowie
tez. Miejmy nadzieje, ze chociaż Babcie i Dziadkowie pozostali ci sami.
A przecież w
rodzinie powinniśmy mieć najlepszych przyjaciół. Troszczyć się o rodziców do
końca- tak jak oni troszczyli się o nas. A rodzinne spotkania z rodzeństwem i
ich rodzinami powinny być dla nas przyjemnością a nie obowiązkiem.
Mój dom rodzinny
odbiegał daleko od wzorca. Ale będąc już dość dorosłą dziewczynka obecnie,
kiedy jest mi źle chce być w domu rodzinnym i zamknąć za sobą drzwi.
Nie damy się, nie
poddawajmy się. Walczmy o swoje- bo kto jak nie my. Nie zatracajmy cudownych wartości,
dzięki którym istniejemy. Uczmy ich nasze dzieci, wnuki.
Kochajmy Nasze
Rodziny. I przypominajmy im, ze jest cos takiego jak więzi. To nasza krew. I nasze
geny. I życzę Wam ogromnej miłości wzajemnej. I zrozumienia. I wsparcia.
Niech moc będzie z Wami!
{czarno-biale zdjęcia , to zdjęcia mojej rodziny- nikt nie jest perfekcyjny, oni tez nie byli, żyje tylko moja cioteczka... za wszystkimi tęsknie.
reszta zdjęć- źródło Google}
Wasza Babcia z
Piekła Rodem
A teraz na te
smutasy i chłodne, mokre wieczorki napijemy się herbatki. Od razu zrobi nam się
lepiej i przytulniej.
PRZEPISIKI NA
SMAKOLYKI
HERBATKA Leśna (zasłyszane i dodane)
-gałązka rozmarynu
-ćwiartka
lemonki
-plaster
imbiru
-(dwa goździki,
kawałeczek anyżu, zetrzyj gałkę muszkatołowa, dwa ziarna kardamonu, kawałek laski
cynamonu -ubij w moździerzy ) opcjonalnie
-łyżeczka
miodu
Kiedy zalejesz
te cudowne rzeczy gorącą woda ( a nie wrzątkiem), poczujesz ten aromat. I od
razu będziesz wiedzieć dlaczego nazwalam ja Leśna. Kiedy trochę ostygnie dodaj
miód (ale nie metalowa łyżeczką). A kiedy potrzebujesz, żeby postawiła Cię na
nogi dodaj opcjonalne przyprawy. Ja nie wyjmuje zawartości do końca wypicia, bo
robię sobie wielki kubas tej herbatki i wtedy ona utrzymuje wspaniały smak. Gwarantuje!
{rozmaryn- symbol dlugowiecznosci w zdrowiu)
Jeżeli jesienią
mogą eksplodować bomby, to teraz jest na
to czas!
ZUPA Jesienny Obłęd (pomysł autorski)
Bomba
witamin, bomba immunologiczna poparta naturalnymi antybiotykami.
-wywar:
pokrojony w plastry por, laska selera naciowego z liśćmi (gotowane z liściem laurowym,
lubczykiem, zielem angielskim)
-3/4 malej dyni, czerwona papryka, dwa duże pomidory (bez skory jeśli wolisz) , duża cebula- wszystko pokrojone w piórka i kostkę (upiec na oleju z trzema dużymi ząbkami czosnku , czosnkiem niedźwiedzim , sól i pieprz, kminek mielony)
- ziemniaczki (ilość dowolna) pokrój w kostkę- piecz w tym samym czasie co warzywa z papryka słodką, sól i pieprz opcjonalnie
Kiedy warzywa będą
już prawie miękkie, wrzuć do garnka. Gotowa zupa zalej (odciśnięte z tłuszczu)
ziemniaki. Możesz, jeśli wolisz, zrobić mniej wywaru i zbledowac na krem (z
ziemniakami lub nie).
Oprócz wartości
jakie już wymieniłam, zupa jest cudownie oczyszczająca (z powodu dyni plus
warzywa i przyprawy).
Nie pozostaje mi
nic innego jak życzyć Wam smacznego!!!!
Chciałam jeszcze zakomunikować
Wam, ze możecie subskrybować mojego bloga – podając swojego emaila będziesz dostawała
wiadomość, ze jest nowy odcinek.
Jednocześnie zapraszam
na moja stronę FB Babcia z piekła rodem.
A także na
Instagram babcia_z_piekla_rodem.
Przepraszam za błędy,
których nie udało mi się poprawić.
{zdjęcia- przepisiki z kuchni u BzPR}
Ściskam Was,
Wasza
BzPR
BLOG NIE TYLKO
DLA BABC
Hejka!. Cieszę się, że są w małych miejscowościach w Polsce takie lotniska jakie opisujesz. 😃
OdpowiedzUsuńRODZINA- nie wybieramy jej sobie, ale to też od nas, w późniejszych latach zależy, jak będzie się działo w naszej rodzinie. Wiem, z własnego doświadczenia, że nawet fajna i kochająca się rodzina miewa gorsze chwilę. Ważne, żeby wszyscy się szanowali, byli wyrozumiali dla siebie, rozmawiali ze sobą nawet o trudnych sprawach i okazywali sobie uczucia a zwłaszcza miłość!. Najgorsza w życiu jest sytuacja, kiedy nie ma oparcia w rodzinie i czuję miłości bliskich!. Kochajmy naszych bliskich, tak szybko odchodzą. ❣️
OdpowiedzUsuńDokladnie tak, cieszmy sie soba🥰
UsuńMnostwo emocji wzbudzasz, piekne wspomnienia i tu chwila na przystanek...by zatrzymac sie i zastanowic nad wlasnym biegem zycia, nad relacjami jakie tworzymy, jakie pielegnujemy. Jesli nie jest idealnie to mozna pracowac na tym, zawsze moze byc lepiej. Szanujmy sie, kochajmy sie...badzmy dla siebie💓
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, ze do mnie wpadłaś! Mysle, ze każdy powinien się zatrzymać i poszukać tego co zgubił w tej gonitwie- każdy cos takiego ma niestety. Ale nigdy nie jest za późno na miłość :)
Usuń