41. Słonecznie i zielono (reportaż z Hertford)

 

41.

SŁONECZNIE I ZIELONO

(06.02.2021)






Nie do wiary! Po prostu nie do wiary, że już czerwiec. Jak szybko! Czasem mam wrażenie, że ktoś kręci wskazówkami i popycha je do przodu. Czas leci, godziny lecą, dni i miesiące. I gdzie przeleciało pół roku?

Trudno, takie życie- po prostu przelatuje przez palce.

Ja jeszcze pamiętam, kiedy urodziłam moją pierwszą córeczkę- a ona ma już dwoje swoich chłopczyków!


Ale nie o tym miałam pisać:)

Miałam pisać o tym, jak wiosna ominęła Nas wielkim łukiem. Ominęła i nagle wpadło -dosłownie- lato. Tak ogólnie się zastanawiam- czy Ona w ogóle była?

Z czternastu stopni od razu walnęło na ponad dwadzieścia. Ze swetra (czy kurtki...), wyskoczyłam z wielką przyjemnością na rzecz (od razu) krótkiego rękawka.

Hertford wybuchło zielenią i słoneczkiem.

Cała przyroda ożyła, a zieleń nagle zrobiła się soczysta. Ptaki latają, pływają, wydają cudne dźwięki a „ptasie radio” gra dość głośno.




Praktycznie od świtu- co da się słyszeć przez otwarte okno- ale każdego roku śpiewały całą dobę a w tym roku nie...to takie dziwne, że ten rok jest inny także w świecie zwierząt...


Jeśli chodzi o te ptaki latające i pływające, to zauważyłam taką dziwną tendencję jakąś...

Kaczory pływają czwórkami i latają czwórkami. Sami. Bez kaczek.

I się świetnie przy tym bawią. Może w tym roku jest brak pań? No jakieś takie czasy...

A swoją drogą, dobrze że panowie sobie radzą- przynajmniej nie czują się samotni.



Ale za to są samotni rodzice.

Jak ktoś śledzi mojego bloga, to w odc. 31 i 34, pisałam o parze łabędzi. Podejrzałam nawet któregoś dnia, że miały cztery jajka w gnieździe. I zawsze jak trochę odchowały, to co roku mieszkały w parku i chwaliły się swoim potomstwem.





Wyobraźcie sobie, że ich nie ma. Specjalnie chodziłam do parku (aby Wam zrobić zdjęcie- zawsze wychodziły na środek chodnika, że nie sposób było ich nie zauważyć), ale niestety.

Mało tego! Parę łabędzi widziałam pływających (wokoło miejsca lęgu) bez potomstwa.

Byłam ogromnie zdziwiona. Nie mam zielonego pojęcia co się stało. Jedyne co mi przychodzi do głowy- to jakiś drapieżnik.

Przypominam sobie, że widziałam samiczkę kiedyś jak zeszła z gniazda- a tam było pusto. Wyrywała sobie piórka i kładła na gniazdo. Ale jajek nie widziałam.

Pomyślałam wtedy, że może skrzętnie ukryte.

Smutne.



Wszystkie miejsca, które odwiedzałam w trakcie moich wędrówek (i czego byliście świadkami czytając mojego bloga), w tej chwili wyglądają zupełnie inaczej. A wręcz nie do poznania.



Część pisklaków jest już taka duża, że trudno jest ich odróżnić od dorosłych osobników.

A niektóre dopiero teraz siedzą na gniazdach. Nie chce się powtarzać- ale muszę bo się uduszę:).

Jest mało tego ptasiego przybytku.




I w całej swojej okazałości pokazał mi się kormoran, siedzac naprzeciwko mostku -bardzo ruchliwego zresztą.

W miasteczku za to, w sobotę, wybuchła epidemia ludzi bawiących się. W pubach grała głośna muzyka. I ogólnie w całym Hertford była jedna, wielka impreza.

Każdego roku, w okresie pełnej wiosny czekam na bez. I jak wszyscy chyba, uwielbiam jego zapach.


BEZ- lilak


Bez zrywałam w wielką ulewę- z miesiąc temu. Kiedy zrywasz go (nawet miałam ze sobą sekator- tak byłam przygotowana!) w deszczu, jego piękne kwiatki wydają 100% cudownej woni. Kwiaty były świeże i napęczniałe. Chyba dokładnie w samym środku cudnego kwitnienia. I cudnie liliowo-fioletowe.

Część poszła do wazonu bez wody- aby podeschły. I te będą przeznaczone do pewnych celów.

Dla ludzi mających wrażliwe powonienie, jest to zapach pobudzający zmysły. Tak jak silny zapach m.in. hiacynta czy nie zapominając o konwalii (uwaga- silnie trująca!*). A kiedy pobudzane są nasze zmysły, pobudzamy endorfiny szczęśliwości- przez co i my lepiej się czujemy. Nawet w chorobie- bo to nasza broń samoleczenia. 


{* Wszystkie części konwalii, są silnie toksyczne. Jej trucizna działa na serce, przewód pokarmowy, a jej kilka jagód może spowodować śmierć dziecka. Trująca jest także suszona. Ale odpowiednio przygotowana może być -absurdalnie- lekarstwem.

Nie wolno pić na kacu wody z wazonu z konwaliami!:)- taki żarcik...}


Dawniej pod krzakami bzu zakochani się zaręczali, a panny rosą z lilaka przemywały twarz dla urody. A kiedy jego kiście były obfite, wróżyło to obfity rok.

Jego zapach koi nerwy.

Bez miałam wszędzie w domu- a moje zmysły powonienia łapały każdą jego lilakową nutę, która rozprzestrzeniała się w każdy kącik mojego domku. One trwają tak krótko!



Nalewka z bzu

-6 dużych kiści bzu, opłukać, oberwać kwiatki, wysuszyć

-zalać dwoma szklankami wódki (lub spirytusu), odstawić na około trzy tygodnie, po czym przelać przez sitko

-przygotować dwie szklanki przegotowanej, letniej wody, z która zmieszaj dwie szklanki miodu (ja uwielbiam wrzosowy do tej nalewki)

-wszystko zlać do szklanego naczynia i wymieszać, pozostawić w ciemnym i chłodnym miejscu na trzy miesiace.



A po co komu nalewka z bzu?

Nalewkę stosuje się wewnętrznie i zewnętrznie.

Na ból głowy, choroby skóry, działa antyseptycznie, wspomaga regeneracje- to zewnętrznie.

A wewnętrznie, przede wszystkim oczyszcza wątrobe, wspomaga jej pracę. Ponadto, działa przeciwzapalnie, przeciwgorączkowo, przeciwkaszlowo, na reumatyzm, odtruwająco, oczyszczająco na krew, wspomaga odporność organizmu. Niewiarygodne, ale działa wspomagająco w walce z paradontozą. Hemorojdy, upławy, spuchnięte oczy....i na prawdę ma wachlarz całego spektrum przeciwdziałania na różnym polu naszego organizmu.


Możemy też zrobić: 

KARMELOWĄ HERBATE Z FIOLETOWEGO BZU

Mocno pachnące, zebrane w ciepły i suchy dzień- odłożyć na chwilę żeby podwiędły. Oderwać od gałązek, dokładnie zgnieść (aby puściły sok), odłożyć w cieple miejsce. Powinno być ciepło, aby zachowały wilgoć - czyli możesz to upchać w garnku lub słoiku i przykryć wilgotną ściereczką. Od czasu do czasu potrząsaj. Najlepiej, żeby naczynie było wystawione na słoneczko- parapet?- ale trzeba osłonić ściereczką od bezpośrednich promieni. 

Zbrązowiałe kwiaty trzeba wysuszyć w suszarce, lub w piekarniku na stawionym na 40 stopni, albo w przewiewnym miejscu. Ważne jest ciepło, aby nie spleśniały.

Sposób drugi:

Upychaj pogniecione/pokrojone kwiaty w czystym słoiku, musza być mocno ściśnięte, włóż do piekarnika na 40-50 stopni, po 2-3 godzinach powinny zmienić kolor (na brązowy) i proces powinien być zakończony, rozrzucić kwiaty na papier, czasami zamieszać, można włożyć do piekarnika na 40 stopni przy uchylonych drzwiczkach, dobrze wysuszony surowiec włoż do słoików.

W efekcie utleniany bez, nabiera karmelowego smaku- nie ma on już swoich wartości, ale ma za to ogromne walory smakowe! Chociaż, budzi skrajne emocje...




Życzę Wam cudownej pogody, słoneczka, wypoczynku i wspaniałego czerwca!



Wasza Babcia zPiekła Rodem

Komentarze

  1. O tak, przyroda i zieleń pochodząca z natury, która jest wokół nas, to cuda dostępne dla każdego! Powinniśmy umieć podziwiać, cieszyć się i doceniać przyrodę! 💚😃

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Blog dla kobiet 40+

Zastanawiasz się, jak zadbać o ciało i ducha po czterdziestce? Chcesz wiedzieć, jak być szczęśliwą, atrakcyjną i spełnioną kobietą, w pełni świadomą swojej wartości? Babcia z piekła rodem to jedyny w swoim rodzaju blog, który został stworzony specjalnie dla kobiet 40+ oraz wszystkich tych pań, które pragną cieszyć się życiem w każdym wieku. Znajdziesz w nim odpowiedzi na wiele nurtujących Cię pytań, nie tylko tych związanych z tematyką urody oraz wizerunku. Czeka tu na Ciebie mnóstwo interesujących przepisów kulinarnych, wskazówek dotyczących naturalnej pielęgnacji ciała, a także wartościowych porad z zakresu zdrowego trybu życia i dbania o siebie. Ten wyjątkowy serwis poradnikowy dla kobiet doda Ci motywacji do działania na każdy dzień, ułatwi zmianę niewłaściwych nawyków i sprawi, że na nowo spojrzysz na otaczającą Cię rzeczywistość. Dzięki niemu znajdziesz sens egzystencji i nauczysz się cieszyć codziennością, kiedy wszystkie dni wyglądają tak samo.

Babcia z piekła rodem – to miejsce dla każdej z nas!

Chcesz wprowadzić jakieś zmiany w swoim dotychczasowym życiu? Szukasz inspiracji i pozytywnej energii, które pozwolą Ci w końcu odnaleźć Twoją prawdziwą pasję? Babcia z piekła rodem to blog tworzony przez energetyczną artystkę, która doskonale wie, jak poradzić sobie z upływającym czasem, by zachować młody umysł, ciało i ducha. Jeszcze kilka lat temu kobiety po czterdziestce były praktycznie niezauważane. A przecież one też pracują, wychowują dzieci i pragną jak najlepiej czuć się w swojej własnej skórze. Jeśli Ty też tak uważasz – koniecznie dołącz do nas i bądź szczęśliwa bez względu na metrykę! Miłej lektury!

Blog lifestylowy dla kobiet