54. Nagle świst, nagle gwizd....i ruszyła maszyna....

 54.

 

NAGLE ŚWIST, NAGLE GWIZD…I RUSZYŁA MASZYNA….

 


I nie będzie tu o  wierszyku o lokomotywie (który tak naprawdę o pociągu nie jest, jak się dobrze wczytamy i moim zdaniem zawiera dość głęboką treść- jak większość twórczości zresztą). Bynajmniej, raczej pchają mi się wyrazy do ust jak bardzo na czasie i wszechobecny- komercjalizm (materializm, nastawienie na zysk), globalizm (najkrócej: struktura ekonomiczna strefy wolnego handlu stworzona przez Amerykanów ale dotycząca wszystkich dziedzin naszego życia na świecie, zwana przeze mnie wolną- amerykanką…). Ale w politykę bawić się nie będę- bo jej nie lubię.

Ta maszyna, która jest w tytule- to nasz ukochany okres przedświąteczny. Nie wiem czy zauważyliście, że ten okres jest o wiele, wiele dłuższy niż sam cudowny okres świąt- trzy dni i po wszystkim.

Firmy handlowe tak bardzo „kochają” klienta, tak bardzo o niego „dbają”- że przypominają nam o nim praktycznie dwa miesiące wcześniej! Psując (przynajmniej jeśli o mnie chodzi) ten wyjątkowy czas.

Mam takie wrażenie, że co roku ten okres się wydłuża. W tym roku (ku mojemu osłupieniu), pierwsze dekoracje w moim miasteczku pokazały się pod koniec października- razem z dekoracjami na Halloween. Co mi popsuło oczywiście cały urok oprawy i zabawy na Halloween.

I tak mi się wydaje, że niedługo tak będzie, że wrócimy z dziećmi z wakacji- a tu dekoracje świąteczne do sprzedaży, w sklepach będą nas witać!

Jest jedno takie miejsce w Londynie, gdzie cały rok są święta Bożego Narodzenia. Jest to sklep na London Bridge, który cały rok sprzedaje ozdoby świąteczne. Wchodzisz np. w czerwcu do takiego sklepu- a tu nagle jesteś w innym świecie(raczej w innym miesiącu). Nagle jesteś w świętach! Oczy bolą od różnorodności, kolorów, brokatu, świecidełek i…cen😊. Wszystkie ozdoby są ułożone kolorami, są wyjątkowe jeśli chodzi o wzory, jakość i…cenę. Ale tę ostatnią można przełknąć, kupując coś unikatowego. Głównie chodzi tu o turystów oczywiście. 

Bo ogólnie sklep znajduje się przy bardzo sławnym, londyńskim zwodzonym moście (jak sama nazwa wskazuje). Most jest piękny i bardzo widokowy. Zawsze jest w planach turystycznych wycieczek do zwiedzenia. A oprócz swoistej atrakcji, pełni on jeszcze jedną funkcje. Na okoliczność śmierci Elżbiety II, most ma już opracowany zawczasu plan do spełnienia pewnej roli. Nie byłoby w tym nic dziwnego- biorąc pod uwagę dość podeszły wiek Elżbiety II. Ale Operation London Bridge jest przygotowywana od 1960r- gdzie Elżbieta II miała lat 40ści! Sama ten plan zresztą opracowała, dopracowywała i podobno co jakiś czas odbywają się jakieś próby. Nie ma to jak być królową brytyjską i tworzyć oprawę własnej śmierci od czterdziestego roku życia. A na dokładkę jest to hulaj dusza (dosłownie!), bo za to zapłacą obywatele. Elżbieto II, żyj dłuuuugo!!!!


Oczywiście plan stworzony dla mostu, ma związek z przejazdem ogromnego konduktu z udziałem możnych tego świata i przedstawicieli poszczególnych państw a także brytyjskiego społeczeństwa (a właściwie tych powinno się umieścić jako pierwszych w planie). Nie może być mowy o żadnym chaosie.

To taka sobie była ciekawostka.

Wracając do tematu, od którego odbiegłam😊.

Zalewani jesteśmy przez firmy towarami świątecznymi. A najgorsze, że jest to plastik, jeszcze więcej plastiku i materiałów których nie można recyklingować ani biodegradować. A tyle się o tym mówi, a tyle się o tym grzmi. Świat zaleliśmy plastikiem.

Ja pamiętam jaka była moja radość, kiedy zobaczyłam pierwsze plastikowe bombki. Miałam wtedy małe dzieci, więc ucieszyłam się że ktoś wpadł na ten pomysł i że bombki nie będą przez nich pobite. Nie miałam pojęcia, że to była pułapka zastawiona na nas. Plastik wpełzał skutecznie do naszych domów, tym samym do naszego życia. Jest wszechobecny- nawet w powietrzu….

A my jesteśmy tylko ludźmi. Mnie samą kusi żeby coś zmienić w tym roku na choince (mam już kilka lat urocze drewniane ozdoby). I już wyciągałam rękę któregoś dnia po szafirowe bombki (bo diabełek na lewym ramieniu mówił-„jakie ładne!”), kiedy Aniołek na prawym ramieniu szepnął „plastik, jeszcze więcej plastiku”.

A jeszcze po drodze jest ten nieszczęsny Black Friday, który zawitał też i do Polski. Czyli pozbycie się starego towaru aby móc wepchnąć nowy przed świątecznym szaleństwem.


A te przeceny najczęściej wyglądają, proszę państwa, mniej- więcej tak: sukienka wczoraj kosztowała 200zł, a dzisiaj (woooooow!!!!) jest przeceniona z 299zł na… 200!!!! Co za okazja!

Czyli co? Niedobra sukienka chciała nas naciągnąć ale przytomne firmy nie pozwolą nas skrzywdzić i z powrotem przywróciły odpowiednią cenę!?

No bo jak to inaczej rozumieć? Przecież nikt nie chciał nas naciągnąć….myślę😊.

Jeśli chodzi o przeceny, to zastanawiam się nad jeszcze jedną rzeczą. Ile kosztuje produkcja takiej ozdóbki światecznej, kiedy koszt sprzedaży w sklepie jej jest np. 1 funt (ok. 5zł)- a potem połowę tego? Możemy się tylko domyślać. I możemy się też domyślać, jaką przebitkę ma kraj rodzimej produkcji (a jaki to kraj, to też możemy się domyślać- główny ośrodek produkcji plastiku, który mamy nawet w swoich ubraniach i np. w ryżu- linki do zapoznania się z tematem można znaleźć w Google). No i jest to plastik…..jeszcze więcej plastiku….

O produkcji dla naszych milusińskich już nie wspomnę. To pełne szaleństwo! Góra bohaterów do każdej z bajki. A w bajkach jest co wybierać- ho ho ho !


Stosy maskotek, niebotyczna ilość zabawek z niebotyczną różnorodnością- aż oczy bolą. Kupujemy bez opamiętania, aby nasze pociechy miały wszystko. Mało tego! Te stosy nam się podobają, a nie wspomnę o dzieciach. I nie chce być źle zrozumiana (bo ja też te grześki- sorki grzeszki- wzięłam i popełniłam), ale jak robimy popyt- to wtedy jest podaż. No i jest więcej plastiku…..

A ja pamiętam czasy, kiedy wcześniej przed świetami, mama i babcia to menu na święta robiły- a nie szalały po sklepach po prezenty. A nawet- powiem szczerze- latać nie było po czym. Nie było takich molochów handlowych na każdym kroku- jak dzisiaj.

Pod choinkę była jedna zabaweczka, ukochana książka i siatka z owocami i słodyczami. I co, było źle? Nie przypominam sobie, żebym płakała z tego powodu. Czekało się na niespodziankę, na cokolwiek.

A bombki były też przepiękne! Dzisiaj jedna taka bombka kosztuje ok. 15tu funtów.

Mówi się- „czasy są inne”.


No są, i to bardzo! Aż się za głowę łapie.

Jedni psocą, a drudzy reperują. Jedni produkują bez opamiętania (tzn. „trzepią kasę”) , a drudzy kupują bez opamiętania. Góry śmieci nas nie długo wchłoną i skonsumują.

Nie wspomnę o ciuchach. Noooo tu też jesteśmy mistrzami! Szafy pękają w szwach, ale trzeba jeszcze coś nowego  dokupić. W tym temacie, kreuje nas moda. To jest biznes! Nakręcanie co sezon na coś innego- nie przynosi światu nic dobrego. I zauważyłam, że ci sami celebryci co walczą z „całym złem tego świata” (czyli zero weste, ciucholandy, oczyszczanie świata ze śmieci a wody świata z plastiku itp.itd.)- dokładnie ci sami pokazują nam inną drogę. To właśnie oni biorą udział w pokazach mody (czasami jako modelki a czasami jako projektanci a czasami jako producenci pokazów mody), albo wprowadzając do naszego życia nowości z różnych jego dziedzin.

A my co? A my dajemy się na to naciągnąć. A zwłaszcza, że kobiety uwielbiają coś zbierać. Jedne, gromadzą buty i torebki, drugie bieliznę, jeszcze inne perfumy (to ja…😊), a następne np. okulary słoneczne (to też ja…😊).

Rozgrzeszam nas, że jesteśmy zwykłymi istotami, których „wiodą na pokuszenie”. Ale jednego nie jestem w stanie zrozumieć.

Kupowania rzeczy tzw. firmowych. Które kosztują krocie. Bo płaci się za nazwę firmy czy projektanta. A szyte czy robione w tym samym kraju, co te tanie…

( mam nadzieję, że polskie produkcje opierają się na polskich krawcowych, ale skąd projektanci biorą materiały?)

A i tak w końcu wylądują któregoś dnia….na śmieciach. Tych samych śmieciach co „tanie szmaty”.

A te same osoby, które mówią nam jak ratują świat- reklamują co roku np. nową biżuterie.


Producenci, którzy zarabiają na nas ogromne  pieniądze, też podsyłają nam (dorosłym) przeróżne gadżeciki i zabaweczki. Prześcigają się w tych pomysłach.  Np. co poniektórzy, mają manię zmieniania telefoników co pół roku- na nowy. A producenci zacierają rączki i niedługo nowy model będą wypuszczać co 3 miesiące. Dotyczy to oczywiście nie tylko dziedziny telefonizacji. Niestety, to my jesteśmy temu winni. My nakręcamy ten absurdalny popyt.

Bo ogólnie żyjemy w absurdalnych czasach.

Idziemy biegać do parku czy lasu, i zamiast słuchać odgłosów ptaków i natury- mamy słuchawki na uszach i nie wiadomo czego słuchamy. Wiadomo czego nie słuchamy. A jak tego nie słuchamy, to tracimy na tym. Bardzo. Bo te odgłosy natury (nie wspomnę o śpiewie ptaków) są swoistym lekarstwem- terapią, dla naszej zestresowanej duszy. Zagonionej głowy i zmęczonego ciała. Ogólnie mogę powiedzieć, że zamienił stryjek siekierkę na kijek. Tylko tu nie o wujka chodzi a o nasze zdrowie. Słuchawki emitują pole magnetyczne (zwłaszcza ta nowość- bezprzewodowe). Badania jakie wykonano, wykazują że mogą one powodować uszkodzenia mózgu. Wytłumaczono to w prosty sposób. Urządzenie znajduje się głęboko w kanale słuchowym i emituje sygnał bezpośrednio do głowy. Nie musze tu chyba podkreślać, że nie jest to proces naturalny. Nic co nie jest naturalne, nasze ciało odbiera jako wroga i choruje. A przede wszystkim taką walkę może przegrać.

Absurd…

Odnoszę wrażenie, że producentów tego wszystkiego jakoś chyba my nie obchodzimy. Obchodzą ich tylko nasze portfele i kieszenie.

Niszczy się florę, zabija faunę- a potem zostanie nam oglądanie nieżyjących cieni tylko w telewizji. Bo na świecie będzie tylko beton i śmieci. A z dzikich zwierząt i dzikich terenów naturalnych- zostanie tylko wspomnienie i zwierzątka domowe. A my na to pozwalamy.

Absurd….

Pojechałam dzisiaj po komercjaliźmie i globaliźmie. Tzn. po ludziach, którzy tym sterują. Ale po to jest ten blog, żebym pisała to co myślę. Oczywiście macie prawo się ze mną nie zgodzić. Tylko że… nikt człowiekowi nie dał prawa niszczyć tak pięknego świata wraz z jego mieszkańcami. Bo człowiek jest tu tylko chwilowym gościem.

Wśród zwierząt, tylko słonie są ssakami które zostawiają opustoszone miejsce gdzie żerowały. Ale za to ich odchody, pozwalają całej roślinności odżyć na nowo.

Rok temu, będąc w Polsce, przejeżdżałam przez dobrze znane mi zakątki Mazur. Nie widziałam ich może ze dwa lata. I nie zobaczyłam ich- przejechałam. Wycinka (nie tylko lasu). Po prostu dobrze znane mi miejsca nie poznałam, gdzie spędzałam każde wakacje (i nie tylko) swojej młodości. Moje dzieci spędziły swoje wakacyjne dzieciństwo i nastoletni wiek. Płakać się chce.

Wracając z podróży z Mazur do świąt😊.

Zastanawiałam się nad tym, dlaczego Święta są dla mnie takim wyjątkowym czasem. Wzbudzają we mnie tyle emocji i uczuć.

Bo są takie bajkowe. Są takie magiczne. Ten czas jest jedyny taki w roku. I czasem dzieją się też magiczne rzeczy. I w tym czasie ludzie potrafią coś zmienić na lepsze. Chociaż na tę chwilę, a może i na stałe. Ale oczywiście znajdźmy chwilę wytchnienia dla siebie w tej całej pogoni na kawę, herbatę lub kieliszek wina. I poczytajmy bloga BzPR.

Czego Wam (i sobie😊) serdecznie życzę,

Wasza Babcia z Piekła Rodem.

 

A żeby troszkę rozluźnić atmosferę😊….


MAŁY ZIELNIK BzPR

Dzisiaj mam do zaproponowania mgiełkę miętowo- lawendową do nawilżania skóry i włosów.

Brzmi nieźle, co? I pachnie nieźle też. A nic skomplikowanego. Wrzucamy do ganka łyżkę kwiatów lawendy, do tego garść świeżej mięty. Zalewamy gorącą woda (250-300 ml) i odstawiamy na 24h, po czym rozlewamy do buteleczek ze sprayem. Resztę płynu, możemy użyć jako wcierki we włosy po umyciu. Mgiełkę używamy także po umyciu włosów. Skórę twarzy nawilżamy kilka razy dziennie.



(zamykamy oczy!)

Można zrobić też tonik 50/50 z wody kokosowej i soku z aloesu, do tego łyżeczka olejku migdałowego. Po 24h wstawiamy do lodówki i trzymamy 8 dni. (nawilżająco, przeciwstarzeniowo, dobre krążenie)

A można jeszcze: ½ szkl. wody różanej, 1 łyż. oleju jojoba. I do buteleczki. (skóra naczynkowa, sucha, dojrzała, łagodzi zapalenia, podrażnienia, działa przeciwstarzeniowo)

KĄCIK GENOWEFY ZIELSKIEJ


A dzisiaj będzie o Barbarze- nie o ziołach.



 


 

I to by było na tyle dzisiaj, pozdrawiam Was wszystkich

BzPR.

 

Odwiedźcie mnie na Instagramie babcia_z_piekla_rodem, a na FB na stronie Babcia z piekla rodem.

Zapraszam!

Zdjęcia; by Google

BLOG NIE TYLKO DLA BABĆ

Komentarze

  1. Świadomość,świadomość... trzeba ją budować i nad nią pracować.Dziękuję🌲

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło dostawać takie komentarze!💙
      To tworzy sens mojego pisania- serdecznie dziękuję za odwiedziny😊.

      Usuń
  2. Święta powinny na zawsze zostać magicznym czasem, kiedy spotkaniom i radosnemu biesiadowaniu toważyszy cudowny nastrój wszechobecnych światełek, błyskotek i dekoracji!. Bądźmy świadomi ekologicznie bo komercja, tandeta i bylejakość może to bezpowrotnie zniszczyć.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Blog dla kobiet 40+

Zastanawiasz się, jak zadbać o ciało i ducha po czterdziestce? Chcesz wiedzieć, jak być szczęśliwą, atrakcyjną i spełnioną kobietą, w pełni świadomą swojej wartości? Babcia z piekła rodem to jedyny w swoim rodzaju blog, który został stworzony specjalnie dla kobiet 40+ oraz wszystkich tych pań, które pragną cieszyć się życiem w każdym wieku. Znajdziesz w nim odpowiedzi na wiele nurtujących Cię pytań, nie tylko tych związanych z tematyką urody oraz wizerunku. Czeka tu na Ciebie mnóstwo interesujących przepisów kulinarnych, wskazówek dotyczących naturalnej pielęgnacji ciała, a także wartościowych porad z zakresu zdrowego trybu życia i dbania o siebie. Ten wyjątkowy serwis poradnikowy dla kobiet doda Ci motywacji do działania na każdy dzień, ułatwi zmianę niewłaściwych nawyków i sprawi, że na nowo spojrzysz na otaczającą Cię rzeczywistość. Dzięki niemu znajdziesz sens egzystencji i nauczysz się cieszyć codziennością, kiedy wszystkie dni wyglądają tak samo.

Babcia z piekła rodem – to miejsce dla każdej z nas!

Chcesz wprowadzić jakieś zmiany w swoim dotychczasowym życiu? Szukasz inspiracji i pozytywnej energii, które pozwolą Ci w końcu odnaleźć Twoją prawdziwą pasję? Babcia z piekła rodem to blog tworzony przez energetyczną artystkę, która doskonale wie, jak poradzić sobie z upływającym czasem, by zachować młody umysł, ciało i ducha. Jeszcze kilka lat temu kobiety po czterdziestce były praktycznie niezauważane. A przecież one też pracują, wychowują dzieci i pragną jak najlepiej czuć się w swojej własnej skórze. Jeśli Ty też tak uważasz – koniecznie dołącz do nas i bądź szczęśliwa bez względu na metrykę! Miłej lektury!

Blog lifestylowy dla kobiet