60. Zanim nadejdzie Wiosna

 

60.

 

ZANIM NADEJDZIE WIOSNA


 



I proszę, już sześćdziesiąty odcinek mojego bloga! A pamiętam, jak koleżanka mnie się zapytała „ a co zrobisz jak skończą ci się tematy, albo nastąpi niemoc weny”- otóż muszę się przyznać, że najczęściej mam rozpoczęte ze cztery odcinki…A tematów jest tyle, że zapisuję w notesie co mi w duszy gra. Cieszę się, że jestem płodna (jeśli chodzi o pisanie, bo jeśli chodzi o inną płodność- to moja mała manufaktura już jest zamknięta…😊). I staram się Wam przekazać jak najwięcej. Ten odcinek miał być o czymś innym- totalnie. No cóż, będzie następnym razem. A samo życie- daje mi tematy.

Rzeczywiście nie pisałam dość długo, ale czas leci tak szybko i wiele rzeczy dzieje się wokół…

A do napisania TEGO właśnie odcinka, skłoniła mnie moja wędrówka. Poszłam szukać śladów przedwiośnia. Bo za progiem Wiosna….


Niektóre ptaki śpiewają  już dość głośno- że wiem na pewno, że czas godów się zbliża. I byłam bardzo podekscytowana co mi się uda upolować.

I upolowałam. I byłam zachwycona.

Udało nam się z Gosią podejrzeć zaloty perkozów. A co to było za przedstawienie!

Jego głos nawołujący samiczkę, niósł się po tafli jeziora. Wsłuchane, wstrzymywałyśmy oddech i rozmawiałyśmy szeptem- aby ich nie spłoszyć. Nie były zbyt blisko, ale kultura osobista (w dalszym ciągu ich widziałyśmy całkiem, całkiem) nakazywała nam udawać, że ich nie podglądamy.

Kiedy dziewczyna wypłynęła z zarośli, ruszyli w pląs. Nie były to rytmy dyskotekowe- raczej walczyk. Na przemian a to jedno a to drugie, wyciągali głowę a to w górę a to opuszczali w dół. Trwało to jakiś czas, a ich główki z szyjami (które nagle się wydłużały- stwierdzałam z zaskoczeniem) tworzyły czasem serca- jak u łabędzi.

Nagle zobaczyłyśmy coś, czego zupełnie się nie spodziewałyśmy. Nieoczekiwanie wyskoczyły z wody i w powietrzu zderzyły się szyjami i chyba brzuszkiem!

Wydałyśmy jakieś dziwne westchnienia- okrzyki zachwytu (dawno nam jakiś samczyk tak nie tańczył 😊).

Ten śliczny ptaszek, składa jaja w głębokich zaroślach w kwietniu. A potrafi to zrobić dwa razy w roku.

Reszta ptaków wodnych, pływała jak uśpiona. Zaloty w ogóle nie robiły na nich- ogólnie- żadnego wrażenia. Odwrotnie jak na nas😊. Przyroda „wyglądała” jak „cisza przed eksplozją”. Większy ruch „w interesie”, widziałam w poprzednim tygodniu. Szczerze.

Tak to wygląda, jakby przyroda zawiesiła przygotowania do Wiosny- może tak być, bo Zima lubi tu przyjść w marcu. Parę lat temu, przyjechała do mnie przyjaciółka- w marcu właśnie- kiedy dopiero się tu sprowadziłam. Ledwo ją odebrałam z lotniska! Zasypane drogi, płyta lotniskowa. A potem jak przywaliło śniegiem tak, że nie mogłyśmy się stąd  wydostać.  Ruch samochodowy ustał (oni nie zmieniają przecież tutaj opon- bo nie ma takiej potrzeby), ruch pociągowy ustał (tory ani pociągi nie są przystosowane do warunków zimowych). Stacje zamknięte, szkoły zamknięte- klęska żywiołowa! I szczerze mówiąc więcej się taka zima od tamtej pory nie pojawiła….Peszek…?


{zdjęcia- jakbyście nie wierzyli😊)

Pojedyncze osobniki przedstawicieli ptaków, trelują już bardzo głośno- pewnie po samotnej zimie, chce im się partnerki. Czasem zdarzy się grupa przedstawicieli rożnych gatunków. I wtedy robi się

fajna, kameralna muzyka z kilkoma solistami. Jest urocza! Ale żeby postać posłuchać, trzeba mieć dość ciepłe odzienie.

Wiosna. A nawet zima jeszcze.

Ale Ona- ta radosna dziewczyna- przedziera się gdzie tylko może! Tu pączkiem rzuci, tu kwiatek już na wierzch wyciąga.

I choć Zima (Wiośnie na złość) trawy darnie przymroziła- to Wiosna (Zimie na złość) drobnymi pączkami drzewa i krzewy obsypała.

Oj boję się tylko, że ta bitwa naszych  Pań- na dobre tym roślinkom nie wyjdzie!

Bo Zima- ta wyniosła Pani- choć w Anglii śniegu skąpi- to sobie Marzec szczególnie upodobała. I właśnie wtedy swoją białą peleryną przykrywa. A do tego, lubi zapraszać swojego kumpla Mroza.

Zima w końcu kapituluje, a Wiosna otworzy swe bramy w pełnym rozkwicie. Nie może Wiosny Zima powstrzymać. Wiosna brata się z Latem- wiecznym kawalerem, Lato poddaje się przecudnej urody rudowłosej Jesieni- a Jesień ma  przepychanki z Zimą. Która w końcu roku pojawia się po raz drugi. Ona Nowy Rok wita a Stary żegna.

I tak ta wojna trwa od wieków, pory roku przemijają i się znowu pojawiają. I przez nie lata uciekają….

Zatrzymać je! Policja!!!

(taka mała dygresja prozą 😊)

Wracając do wędrówki.

Cieplejsze dni powodują, że ludzie podróżują barkami, pływają na kajakach. Ja wiem, że dla ludzi żyjących w Polsce to takie trochę dziwne. W lutym kontakt z wodą?! Tu jest inaczej, nie ma zmarzniętej ziemi, trochę słoneczka i wygląda to jakby było lato. Ludzie chodzą w krótkich spodenkach.

Właśnie na jednej z grup na FB, rozmawiałyśmy o…listonoszach. Ja nie wiem co to za przypadłość, ale w Anglii większość listonoszy chodzi w krótkich spodenkach….Cały rok…. I okazuje się, że na Walii też chodzą w spodenkach! Mało tego! Listonoszka, która zastępuje mojego listonosza- też chodzi w krótkich spodenkach….

I nie wiemy dlaczego. Ale to jest fakt!


Powrócę na drogę wycieczki (długie spodnie miałam😊). Wędrówka obfitowała w dodatkowe profity. Tu perkoziki w tańcu, tu dzięciołek stuknął, a tu sarenka trawkę skubnie. Byłam w raju.




Moim zamierzeniem natomiast było zebranie pędów sosny na syropek, igiełek na herbatkę i posypkę (zmielone igiełki mogą być jako posypka do potraw, można z nich zrobić sól sosnową lub cukier).

Przy okazji zebrałam młodą pokrzywę (już!) a także do spróbowania ziele o nazwie- trybula.

{postaram się napisać o niej w Małym Zielniku BzPR}

Dużo ciekawych opisów co z czym- możecie znaleźć na mojej stronie FB Babcia z piekla rodem.

A propos kontaktu z wodą. Udałam się tam również po to, aby skorzystać z cudnego uziemiania.

(pisałam o tym dość niedawno, odc. 58 bloga)


Darnie trawy są już dość spore w Cheshunt. Tworzą bardzo mięciusi i ciepły dywan.  Chodziłyśmy dość długo po tym zielonym dywaniku, zbierałyśmy zioła (nie mylić z wyrazem „zioło”😊)- no wiedźmy normalnie!

Ba! Nawet posunęłyśmy się dalej, schodząc do rzeczki (na boso oczywiście). Woda była dość rześka- lekko nazywając- a obłe kamienie robiły cudowny masaż. Co daje (oprócz kontaktu z przyrodą) takie chodzenie w zimnej wodzie. Daje nam efekt flash- można powiedzieć. Taki efekt mamy po zażyciu np. niacyny w większej dawce- wit. B3 (też o niej napiszę w przyszłości, bo jest bardzo ważna). Organizm reaguje takim jakby szokiem. Mam tu na myśli, że tym szokiem jest zimno. Powstaje mrowienie, które ogarnia stopy. W trakcie tego, w naszym organizmie następuje coś takiego jak najazd husarii. Krew nagle zaczyna prędzej płynąć, docierając wszędzie i robiąc większe ukrwienie.

Nasze serce ma dostarczoną odpowiednią ilość krwi, korzysta na tym nasza skóra, skuteczniej są usuwane toksyny, korzystają na tym kości czy mózg a i może się poprawić przemiana materii.

Oprócz tego, dodatkowym profitem były obłe kamienie. Robiły nam cudowny masaż i naciskały wszystkie receptory, które się w stopach znajdują.

Masaż stóp niweluje stres, zmęczenie, poprawia jakość snu, przemianę materii, ulga dla zmęczonych stóp i wiele innych rzeczy, które są koleją następstw po tym wszystkim.


Receptory, które mamy w stopach, są połączone z konkretnymi organami i częściami ciała. Uciskane- masowane potrafią złagodzić ból i poprawić funkcjonowanie organizmu. Dodatkowo, jest to samoleczenie (bez żadnych skutków ubocznych- bo to jest naturalne dla naszego ciała). Uciskanie odpowiednich receptorów, pomaga w walce z różnymi dolegliwościami. Działa relaksująco i oczyszcza organizm. Pamiętajmy o tym, że potrzebujemy bardzo ale to bardzo dużo odpoczynku i relaksu. To zmniejszy nasz stres, który często prowadzi do depresji i poważnych chorób.

MATKĄ CHORÓB JEST ZŁA DIETA A OJCEM STRES.

Mamy całą mapę receptorów, odpowiadających np. za migrenę, anginę, zapalenie zatok….etc. Sami zresztą się zapoznajcie.


Pogoda w marcu bywa bardzo kapryśna. Ale nawet jak pada to można zauważyć urocze rzeczy wokół nas. Np. taka gałązka (tzw. witka)- „niewidomy” nawet jej nie zobaczy. A na niej oprócz małych pączków wydobywających się na świat- przez powłokę „skórki” łodygi- są też przezroczyste koraliki pozostawione przez deszcz. Wyglądają jak kryształki, które deszcz zawiesił na gałęzi- Swarovski wysiada!


Tu wyglądają już z ziemi fiołki dzikie, pytając „czy to już?”. Dalej rozkwitają w pełni narcyzy- chcąc pochwalić się swoją urodą. Chyba wychodzi jako pierwszy z ziemi- po to aby go podziwiać. Jak to narcyz.

Ale ludzie tego nie widzą. Zerkną na chwilę i się pewnie dziwią dlaczego robię zdjęcie  jakiejś witce. Gołej. Patrząc w swoje telefony, zatracają kontakt ze realnym światem. Jest im chyba wszystko jedno co się dzieje w przyrodzie- ich matce. Czy o to chodziło w tzw. cywilizacji?

A jak rozwija się blog?

Ojjj tu to dopiero wędrówka! Dość często informuje na mojej stronie na FB, gdzie wędruje mój blog. Praktycznie, w Europie chyba byłam już wszędzie. Na wschodnią stronę poszłam w Litwę i Ukrainę, Turkmenistan, Kazachstan, Uzbekistan. Ale mój blog poszedł też na Rosję.

Były Chiny, Japonia, Indie, Brazylia, Nikaragua, Argentyna, Meksyk, Iran, Nowa Zelandia, Australia, USA…..uffffff!!!!

„Dojeżdżam” do 18000 gości, którzy odwiedzili mój blog!!!!!! Dziękuje, dziękuje, dziękuje!!!!!

 




KĄCIK Genowefy Zielskiej

Skończyły się wymówki o bolącej głowie wieczorem! G.Z. ma sposób na migrenę.

 ZIELSKA MA NA OKU ZIELSKA

Migrena

 Jeżeli dopadają cię bóle migrenowe to wypij szklankę bardzo gorącej herbatki z krwawnika.Regularne picie tej herbatki i może doprowadzić do całkowitego ustąpienia migreny.

 Drugi sposób silne bóle migrenowe może zmniejszyć również herbatka z pierwiosnki lekarskiej. Łagodzi ona bóle migrenowe o podłożu nerwicowym.


PRZEPISIKI na Smakołyki

Orkiszowe placuszki


Od razu piszę, że ja wszystko daje na oko (mój tata mówił, że na oko to chłop w szpitalu umarł- no to ja właśnie na te oko…chłopa😊).

Mąka orkiszowa, jogurt roślinny, oliwa, miód, jabłka, mus jabłkowo- żurawinowy (może być coś innego), gałka muszkatołowa, zapach waniliowy lub migdałowy, cynamon, jajko, cukier puder.

Do naczynia wbijam jajko, potem jogurt, zapach, cynamon, trochę oliwy i miodu. Mikser. Sukcesywnie wsypuje mąkę i miksuje, aby konsystencja była aksamitna. Ścieram na grubej tarce małe jabłuszko. Mieszam.  Rozgrzewam patelnie z oliwą, potem zmniejszam ogień i smażę.

Kładę na talerzu na ręcznik papierowy. Na placuszek daje własny mus jabłkowo-żurawinowy z nutką chili i dosłownie krzynkę cukru pudru. Obsypuje lawendą.

Smacznego!

 

Bogactwo morza w grzybach z pomidorami

Że poplątanie z pomieszaniem? No cóż- cała BzPR😊.

 《Co słychać w kuchni u BzPR?》

Grzyby! W roli głównej. 

Grzyby mają dużo więcej walorów- niż walor smakowy. Grzyb, to bogate w błonnik warzywne (lub leśne) "mięso".

(pisałam o tym w 17 odc. bloga BzPR)

Oczywiście o tej porze roku nie mamy świeżych- skorzystałam z boczniaków i etc.

Czas na rozpieszczanie podniebienia!

PRZEPIS

Na oliwę z oliwek leci szalotka, potem grzyby (lekko podlewamy wodą). Dorzucamy świeże oregano, czosnek. (tak!:)

W międzyczasie gotujemy dziki ryż.

Do gotowej szalotki z grzybami, wlewamy sos pomidorowy.

~🍅 blendujemy świeże pomidory, dusimy na dowolnym maśle, tymianek a na koniec dodajemy łyżkę owsianego yogurtu~

Potem dodajemy dowolne zwierzątka morskie a na koniec ryż. I już.

Na ostatnim zdjęciu, są grzyby z rozmarynem, czosnkiem i jabłkami pokrojonymi na ćwiartki (tak!).

Może to być bazą do pieczenia z ziemniakami, rybką.

Gwarantuje niezapomniane przeżycie smakowe😊.

Życzę smacznego!🧄🥔🍄🧅


 

 

 

 

 

 

KĄCIK ciekawostek BzPR

Rezonans Schumanna- Puls Ziemi

Z określeniem tym spotkałam się dość niedawno- i jak to w moim życiu bywa, zetknęłam się z tym oczywiście (nie)przypadkowo . I im bardziej chciałam pogłębić swoja wiedzę, tym bardziej nic nie wiedziałam. Ale apetyt rósł w górę, żeby na ten temat dowiedzieć się więcej.

Wiedza to nic. Jeszcze musze przemielić to tak- aby Wam przetłumaczyć z polskiego na nasze.  Jest to zjawisko fizyczne, wiec przebrnięcie przez te wszystkie pojęcia tematyczne było nie lada wyzwaniem dla mojego mózgu. Postaram się prosto wyłożyć kawę na ławę.

W 1986 roku W. Schumannowi, udało się zmierzyć Puls Ziemi. Matematycznie przewidział to zjawisko dużo wcześniej. A potem właśnie zrobił rezonans. Rezonans elektromagnetyczny.

To jeśli chodzi o stronę techniczną- zagłębiać się dalej nie bedziemy.

Częstotliwość (uważana za stałą), nagle zaczęła wzrastać- i to trzykrotnie. Nieoficjalnie, powiązano to z tym, co się dzieje teraz na ziemi.

Kiedy częstotliwość wzrasta, czujemy się inaczej. Źle. A w druga stronę- ogarnia nas wielka energia, jesteśmy kreatywni a czasem aż w euforii. I w zależności w jakich wibracjach jesteśmy- nasz stan się pogłębi.

(stan rezonansu można sprawdzić tylko na jednej bezpłatnej stronie- rosyjskiej…)

Naukowcy twierdzą, że ludzie aby przetrwać w tym zmieniającym się środowisku naturalnym, muszą się nauczyć dostosować swój mózg i organizm do odczuć.

A z ciekawostek- większość dzieci pojawia się na dzisiejszym świecie z tą zdolnością.

I teraz musze się skupić.

Często zanim nastąpi poprawa (np. zdrowia, depresji), odnotowujemy ogromny chaos. I zamieszanie. A także nasilenie problemów.

Krótko- przed poprawą jest pogorszenie. To samo w tej chwili dzieje się z Ziemią. Ogromne zmiany zachodzą w ludziach na całym świecie- podnosi się globalna świadomość.

Dobra zmiana* w 100% jest przewidziana na rok 2027 (mam nadzieje, że nikt nie zemdlał 😊).

*[to nie „TA” dobra zmiana- na „TĄ” się chyba Polacy nie doczekają…]

Do tego czasu będziemy oglądali to, co oglądamy- chaos. To właśnie teraz będą wychodziły problemy, które zamiatamy np. pod dywan. W końcu trzeba je rozwiązać. Możemy odczuwać też cielesne dolegliwości.

Uderzenia, rozmazany obraz, zawroty głowy, nieregularne bicia serca, nie wyjaśnione bóle, huśtawki nastroju, blokady emocjonalne (pojawiają się aby ich rozwiązać), ekstremalne zmęczenie, ekstremalne pobudzenie, nagłe mdłości, ekstremalny głód lub jego brak, objawy grypopodobne, problemy z jelitami, niepokój, apetyt na seks lub jego brak.

Tak reagujemy na częstotliwość Pulsu Ziemi. Dużo tego. I teoretycznie nie wiemy CO to powoduje.

A czyżby…

Teoretycznie nie wiemy, ale….Według naukowców odpowiedź nasuwa się sama. To MY.

To my podnosimy Puls, globalnie zwiększając swoją świadomość i dokonując przejść ze złego do dobrego.

Nie powiem nic nowego- będzie to w zasadzie przypomnienie spraw kluczowych. Jeśli chcemy czuć się zdrowi i szczęśliwi- to róbmy to.

Medytacja, ruch (jaki lubimy- nie zmuszać się do czegoś czego nie chcemy!), regularne spacery, yoga. Spokój, wyciszenie, dbanie o zdrowie (zakładki bloga BzPR, odc. 13 też), o ciało (pamiętajmy że dbamy o ciało też od wewnątrz nie tylko od zewnątrz- patrz zakładki na blogu BzPR) , miłość (3 i 4 a także 26 odc. bloga, zacznij od siebie!). Bądźmy blisko natury, uziemiajmy się (chodzenie boso po trawie, piasku, wodzie odc. 58), spacerujmy  wśród drzew (park, las). Korzystajmy ze słońca i pijmy dużo wody (z wiadomego źródła), otaczajmy się przedmiotami, które sprawiają nam przyjemność (odc. 11 bloga). Uprawiajmy seks, przytulamy się, całujmy się. Bądźmy empatyczni- nie pozwólmy na krzywdę żadnej istoty na Ziemi. I słuchajmy siebie- swojej intuicji!!!!

Opinie na ten temat są jak zwykle różne. Wiadomo jest jedno- że wszechświat to My, a My to wszechświat (bardzo dostępnie napisałam o tym na mojej stronie na FB). Cała energia, która krąży wokół nas – zależy tylko i wyłącznie od nas. A np. strach, przyciąga bardzo złe emocje, stres, depresję. Nie na darmo nieraz się mówi- „czuć strach w powietrzu”. Nie wpuszczajmy go do domu, bo na pewne sprawy nie mamy wpływu. Ale (zauważcie), one mają wpływ na nas. I ktoś to może wykorzystać.

Rezonans Shumanna, wpływa na wszystkie żywe organizmy. I jest jedna najważniejsza o nim opinia- jest to dokładnie częstotliwość fal alfa ludzkiego mózgu.

Przypadek…?

Człowiek, tak jak ziemia, ma swoją własną wibrację. Jesteśmy istotami wielowymiarowymi, elektromagnetycznymi i jak wszystko wokół nas- mamy swoją energię. Nie tylko nasze ciało- ale myśli i emocje.

Strach, złość, smutek- to nisko wibrujące uczucia. Miłość, radość, wdzięczność, empatia czy życzliwość- mają oczywiście wibracje wysokie. I te właśnie należy rozwijać i pielęgnować.

Wraz ze wzrostem wibracji, wzrasta również nasza inteligencja emocjonalna, poczucie zadowolenia, szczęście i poziom świadomości (!!!).

…”

Grażyna Wrona, prezes kompleksu Manor House SPA

{którego fragmentu artykułu nie rozumiesz😊}

Jeśli mamy problem ze złymi emocjami, nie radzimy sobie z nimi- możemy zgłosić się do specjalistów. Może być to tylko kwestia wyciszenia- możemy spróbować samoleczenia (nie mam tu na myśli psychiatrów i psychologów).


Pamiętajmy o tym, że te złe emocje (które wytwarzamy) nie są przeznaczone tylko dla nas samych- pamiętajmy, że mieszka nas tutaj prawie 8 miliardów! Brnąc w marzenia. Jeśli choćby połowa mieszkańców naszej planety, wysyłała dobrą energię- to żadne zło by nas nie tknęło. Nikt ze złymi zamiarami nie miał by do nas dostępu. Nawet by nie śmiał- bo w kupie siła.

Ogólnie, ten artykuł jest jak gdyby uwieńczeniem tego, o czym piszę w blogu od dwóch lat! To niesamowite, że rzeczy o których pisałam, okazały się tymi potrzebnymi rzeczami aby nam się lepiej, dobrze żyło. 


N
ikt nie rodzi się perfekcyjny. Ale zawsze możemy nad sobą popracować.

 

Rzekłam- Wasza Babcia z Piekła Rodem

 

Oczywiście życzę Wam dużo siły i przede wszystkim spokoju. Panowania nad różnymi emocjami, które nam fundują media. Nieszczęścia zazwyczaj sięgają niewinnych zwierząt i niewinnych ludzi.

Nie dajmy się też „załadować w bambuko”- że tak powiem- wpłacając pieniądze na pomoc uchodźcom ukraińskim. Wpłacajmy sprawdzonym osobom czy firmom, bo oszuści już działają!!!

Muszę jeszcze coś sprostować. W którymś odcinku bloga, zadałam sarkastyczne pytanie- nam, Polakom. Czy w razie jakiejś tragicznej sytuacji (jak np. wojna właśnie), my Polacy ruszylibyśmy swoje „panie” z fotela i zrezygnowali z zagrzanych pieleszy?

Dzisiaj już wiem. Tak. Tak. Tak. Ruszyliście wszyscy! Taką czy inną drogą- ruszyliście „z kopyta”!

Czyli jest jeszcze w Nas ten polski duch- taki typowy polski duch! Duch wyssany z mlekiem naszych pra pra. Duch, który napędza Nas do działania. A więc działajmy i wytwarzajmy tylko dobre emocje. A empatia jest jedną z nich.

Jestem dumna.

Ściskam Was.

P.S.

Wiosna się budzi! A mnie budzą ptaszki za oknem. Skoro świt mnie budzą….BzPR

Zajrzyjcie do mnie na Instagram babcia_z_piekla_rodem, a także na FB Babcia zpiekla rodem.

Zasubskrybuj, jeśli chcesz otrzymywać powiadomienie o nastepnym odcinku.

Zdjęcia: G.Z., przyroda i przepisy- by BzPR, resztaby  Google 




BLOG NIE TYLKO DLA BABĆ!

Komentarze

  1. Czytałam ten wpis siedząc w małym parku na ławce po pracy i byłam bardzo dumna że jestem twoją koleżanką Alu. Piszesz o tym co jest takie naturalne i normalne ale zapominamy o pięknie tego świata. Problemy zawsze będą więc pokonujmy je nie "łapiąc doła"!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Blog dla kobiet 40+

Zastanawiasz się, jak zadbać o ciało i ducha po czterdziestce? Chcesz wiedzieć, jak być szczęśliwą, atrakcyjną i spełnioną kobietą, w pełni świadomą swojej wartości? Babcia z piekła rodem to jedyny w swoim rodzaju blog, który został stworzony specjalnie dla kobiet 40+ oraz wszystkich tych pań, które pragną cieszyć się życiem w każdym wieku. Znajdziesz w nim odpowiedzi na wiele nurtujących Cię pytań, nie tylko tych związanych z tematyką urody oraz wizerunku. Czeka tu na Ciebie mnóstwo interesujących przepisów kulinarnych, wskazówek dotyczących naturalnej pielęgnacji ciała, a także wartościowych porad z zakresu zdrowego trybu życia i dbania o siebie. Ten wyjątkowy serwis poradnikowy dla kobiet doda Ci motywacji do działania na każdy dzień, ułatwi zmianę niewłaściwych nawyków i sprawi, że na nowo spojrzysz na otaczającą Cię rzeczywistość. Dzięki niemu znajdziesz sens egzystencji i nauczysz się cieszyć codziennością, kiedy wszystkie dni wyglądają tak samo.

Babcia z piekła rodem – to miejsce dla każdej z nas!

Chcesz wprowadzić jakieś zmiany w swoim dotychczasowym życiu? Szukasz inspiracji i pozytywnej energii, które pozwolą Ci w końcu odnaleźć Twoją prawdziwą pasję? Babcia z piekła rodem to blog tworzony przez energetyczną artystkę, która doskonale wie, jak poradzić sobie z upływającym czasem, by zachować młody umysł, ciało i ducha. Jeszcze kilka lat temu kobiety po czterdziestce były praktycznie niezauważane. A przecież one też pracują, wychowują dzieci i pragną jak najlepiej czuć się w swojej własnej skórze. Jeśli Ty też tak uważasz – koniecznie dołącz do nas i bądź szczęśliwa bez względu na metrykę! Miłej lektury!

Blog lifestylowy dla kobiet