43. Noc Kupały, Noc sobótkowa, Świetojańska Noc

 

43.






Tak to matki nam podały,

Samy także z drugich miały,

Że na dzień Świętego Jana,

Zawżdy Sobótka zapalana.”

Pieśń Świętojańska o Sobótce”-fragment







NOC KUPAŁY, NOC SOBÓTKOWA, ŚWIĘTOJAŃSKA NOC

Mistycyzm lata



W koronach drzew jest wiatru śpiew, bo ptaki już dawno śpią. Płoną ogniska, strzelają iskry nad rwącymi rzekami. Ponad lasem, odbija się echem radości śpiew. A wszystko to w mroku nocy, a wszystko to w cieniu trzcin- gdzie Rusałek taniec się odbywa.

Magiczna ta Noc. Cudna ta Noc. Pełna śpiewu i miłości.

A w nurcie rzek jest światełek szereg. Tak jakby woda płonęła. To płyną wianki, przez dziewczęta plecione. Ruta, paproć czy leszczyna. Jaśmin, chaber czy róża. Wszystko ma swoją moc, w tę jedną magiczną noc. Na pohybel miłości.

A gdy chłopiec go wyłowi, to miłość i szczęście za rogiem czeka.

Ogień i woda. Męskość i żeńskość. Dzień i noc. Słońce i księżyc. Świat realiów i magii. To wszystko jest połączone, sobie zaślubione- w tę Sobótkową noc.

W noc magiczną, w noc najkrótszą. W tę jedyną noc, niepowtarzalną.

A w nocy tej, nawet Słońce z Księżycem są w magicznej jedności. Tak jak i młodzi- chłopcy i dziewczęta- szukają siebie, aby się spleść w miłosnym uścisku.

W noc gorących słowiańskich serc, gdzie dwa oddechy łączą się w jeden.



Mam nadzieje, że chociaż trochę wprowadziłam Was w tą atmosferę magii.

Czerwiec jest dla mnie szczególnym miesiącem. Najpiękniejszym. Pomimo, że jestem jesieniarą.

Być może jest szczególny, bo są moje urodziny. A być może dlatego, że jest taki piękny i taki letni. Żaden miesiąc nie pachnie tak jak czerwiec i w żadnym nie ma takich ciepłych nocy. I takich jasnych. Kiedy kończy się czerwiec, jest mi po prostu smutno.

Po prostu ten miesiąc ma w sobie magię. Miesiąc ten, niesie ze sobą piękne wydarzenia.

1szego czerwca jest urocze święto- Dzień Dziecka.

A ponadto, 21go czerwca zaczyna się kalendarzowe lato. I w tym właśnie dniu, jest najdłuższy dzień w roku. Aczkolwiek wg info, może to przypadać pomiędzy 21-23cim czerwca. Oprócz tego, mieliśmy niezłą atrakcje parę dni temu. 10tego czerwca było zaćmienie słońca.

24go jest Dzień Przytulania, a dzień wcześniej Dzień Ojca. 21go są wianki- Noc Świętojańska, Sobótka czy inaczej Noc Kupały, Popularne imieniny Jana się znajdują, czy Piotra i Pawła. No i oczywiście najważniejsze imieniny- Aliny (czyli moje:). Niezauważalne w moim życiu, bo mam tego samego dnia co urodziny.


{ale imię rodzice utrafili}




Tak na marginesie, w Anglii nie obchodzi się imienin- a nawet trudno wytłumaczyć na język Angielski co to jest. Więc można powiedzieć ewentualnie, że to takie urodziny imienia (trochę głupie, ale przynajmniej jakieś pojęcie ma osoba, której się tłumaczy:).




Noc Świętojańska

W dzisiejszych czasach tę tradycje, kultywuje się raczej jako zabawę. Dzisiaj obrzędy maja raczej charakter towarzyski -okazja do spotkań.

A Sobótka, to taki rodzaj słowiańskich (czyli polskich też) Walentynek. Święto miłości, płodności i urodzaju (niegdyś). Wianki puszczane na wodę, mają swoisty charakter wróżby. Ale nie tylko jest symbolem młodych z gorącą krwią- można go puszczać na szczęście, po prostu.

Natura Nas obdarzyła w gorącą krew, kiedy jesteśmy młodzi. Wybieramy wtedy swoją drugą połówkę i przez ten „wrzątek” w żyłach dzieją się bardzo różne rzeczy (delikatnie mówiąc:).


Ale jak widać, niektórym panom została jakaś gorąca kropelka we krwi i zamiast dziadkami- zostają ojcami.

{jak np. Anthony Quinn, który jest uznany za najstarszego ojca. Został nim w wieku 81 lat. Chociaż myślę, że Julio Iglesias Senior został ojcem jeszcze będąc starszym, bo w wieku 89 lat. Musiała to być jakaś naprawdę zbłąkana bardzo kropelka-no bardzo gorąca na dokładkę.

Polskich celebrytów ojców- dziadków wymieniać nie będę.:)}


Zabawa, radość, ogniska, taniec, śmiech, wino, pocałunki i gorące uściski- tym charakteryzowały się te dni.

Brzmi cudownie? Taaak! Nijak to się ma z dzisiejszymi klubami czy dancingami lub miejscami zabawy z tańcami (które i tak Nam zamknęli). Spontaniczność radości, zapominanie trosk, zabawa, korzystanie z powietrza (a nie zamknięci w murach)- to naturalne lekarstwo na Nasz stres. I depresje.

Pogoń za pieniądzem, nową furą, wakacjami pod palmami, studia ciągnące się latami czy chęć domu z basenem- to są symbole Naszych czasów.

Przez tzw. dobra cywilizacji pogubiliśmy Nasze tradycje.

W takiej zabawie jak wianki, w tę najkrótszą noc, brała udział cała wieś. Od osesków do najstarszych przedstawicieli. Wszyscy się dobrze poznawali na takich zabawach. Cała wieś się dobrze znała. ( no wiadomo, miało to swoje dobre jak i złe strony).

Ale za to dzisiaj, będą mordować cie w twoim mieszkaniu- to nawet pies z kulawą nogą nie zareaguje....

Dodatkową atrakcją było to, że parze pozwalano na samotną, nocną wycieczkę po lesie. I tu pojawił się inny obyczaj, który jest znany jako legenda o kwiecie paproci.

{no co tam w tej nocy było słychać w mchu i paproci, to chyba tylko Żwirek i Muchomorek mogli by Nam opowiedzieć}


Młodzi ludzie, przy rubasznych przyśpiewkach spacerowali (tak było napisane w info...:) po lesie w poszukiwaniu tego kwiatu- kwiatu szczęścia i bogactw.

Okazuje się jednak, że pobyt młodych w lesie nie miał nic wspólnego ze „spacerowaniem i szukaniem”. Bo w tych rubasznych przyśpiewkach ewidentnie podano info, że ten chłopak co w lesie tak usilnie kwiatu szukał- co innego u panny znalazł...

No szczęście znalazł, a panna nie rzadko dziecko w kapuście...Tylko to jakoś z kwiatem paproci (nota bene- czy ktoś go widział?!), niewiele ma wspólnego...




„...

Wiła wianki i rzucała je do falującej wody,

A gdy ona te wianki wiła, przyszedł do niej rycerzyk młody,

.

Miła, ach miła- tak rzecze do niej.

I udała się z tym rycerzykiem w świat.

I nie uszło nic więcej jak 9 miesięcy, siedzi ona nad Wisłą i płacze.

Miłość ach miłość zdradziłaś ty mnie!

.

I rzuciła się z rozpaczy do tej falującej wody....”



{dobrze że dzisiaj ogarniamy jakoś się same z dzieckiem i nie rzucamy się do falującej wody.

Jak widać z tatusiami na froncie bez zmian...Oczywiście nie generalizuje- żeby nie było:)}


Innym zwyczajem było, smarowanie się przez kobiety zamężne wyciągiem z nasięźrzału (matko, nawet trudno mi to napisać było!:). Inaczej, eliksirem młodości.


Nasięźrzale, nasięźrzale, rwę cię śmiale, pięcią palcy, szóstą dłonią. Niech się chłopy za mną gonią, po stodole, po oborze, dopomagaj Panie Boże...”


No padłam po prostu!!!! A wymówić tę nazwę nawet jako rodowita Polka mam problem:)


W dawnych wierzeniach uważano, że w dniu poprzedzającym Noc Kupały- nie było wolno się kąpać (mam na myśli dzikie akweny).

Miało to wynikać z tego, że niekoniecznie dobre stworzenia dostały pozwolenie od dawnych Bogów (zwyczaje były uznawane za pogańskie) na żer bez umiaru w ten najdłuższy w roku dzień. A były to utopce, wodniki, rusałki i zwodnicze mamuny.

A za to w noc kąpano się do woli, wierząc że woda oczyszcza ciało i duszę (i taka jest prawda, tylko oczywiście nie ta co Nam z kranu leci).

Wykąpcie się kiedyś w dzikim strumyku- a poczujecie wielką ulgę...


Wierzono także, że zioła zgromadzone w domu nabierają wielkiej siły i magicznej mocy.

Paproć- właściwości ochronne

Dziurawiec- odwaga mieszkańców

Tymianek- oczyszcza i uzdrawia ciało

Geranium- problemy kobiece

Leszczyna- siła po nieudanych związkach

Piołun- wzmacnia magię

Krwawnik- uspakaja i oczyszcza dusze

Ruta- chroni przed złem i urokami

Szczerze mówiąc, ja też w to wierzę. Tylko oczywiście muszą być rosnące w Matce Ziemi a moc jest dana przez drugą Matkę- Naturę.

A teraz zamiast tego, w domu mamy pełno elektroniki, która zabiera Nam zdrowie....



Możemy się trochę pogubić w tych nazwach. Noc Kupały, Noc Świętojańska czy Noc Sobótkowa.

Otóż wszystkiemu winien jest kościół. Kościół zrozumiał bowiem, że nie wypleni tego starego obrzędu (ale po co?). Postanowił stworzyć własne święto i padło na wigilię dnia Jana Chrzciciela (od chrztu).

Przypadało to dwa dni po przesileniu- 23/24go czerwca. Święciło się wtedy wodę, zioła i kwiaty.

Kościół Noc Kupały (słomiana kukła męska, bóstwo opiekowało się zalotami i miłosnymi igraszkami) uważał za bezbożne harce i satanistyczne obrzędy. Ponieważ było dużo nagości i pożądanie „wisiało” w powietrzu. No i co tam w mchu i paprociach było słychać....


Noc Sobótkowa obchodzona jest przez Słowian w różnych częściach Europy. A wspólną cechą obrzędów jest palenie ognia, oddawanie czci Słońcu i Księżycowi a także wodzie.

Gdzieniegdzie zażywano wspólne kąpiele- zaraz po zachodzie, gdzieniegdzie palono słomiane kukły- symbolizujące zło i nieszczęście- a jeszcze w innym miejscu obdarowywano się ziołami i palono je składając sobie życzenia.

Do dziś na Łotwie, obchody Nocy Kupały są bardzo huczne. 23 i 24 czerwca są dniami wolnymi od pracy. Popularne jest picie piwa, jedzenie sera z kminkiem a także skakanie przez ogień- często nago.

Największe dzieło Szekspira (Sen nocy letniej) tez opowiada o tym czasie. A w miejscach takich jak Stonehenge, Avebury czy kamienne kręgi w Odrach- podczas przesilenia letniego odbywają się te pogańskie imprezy do dziś.


Choć dzisiaj to tylko zabawa i spotkania towarzyskie, dla Naszych słowiańskich przodków ta imprezownia niosła wielką moc. Moc wiary w to, że świat da się ogarnąć rytuałami i ceremoniami...

Nie zapominajmy o tradycjach- dla Nas to też zabawa, radość i śmiech. Zapominanie o codzienności, dostarczanie endorfin Naszemu ciału. Ale może chociaż i w Nas zatli się nadzieja, że możemy zmienić świat. Tylko to zależy od Nas- a nie od ziół.

Jakkolwiek by ten czas nie nazwać- było to święto ziół również.

Pozostając w atmosferze magii, chciałam Wam kogoś przedstawić.





Kącik pozytywnej jednostki

GENOWEFA ZIELSKA


Ze zdjęcia uśmiecha się do Nas sympatyczna kobietka. Nie pytajcie się mnie jak na Nią trafiłam. Są takie dziedziny życia, na które nie mam wpływu świadomego. Po prostu przyciągam swoją energią. To jest poza moją kontrolą, ale najważniej żeby to zrozumieć i przyjmować jako dar. Z radością i pokorą. Nie wierzę w pewnych tematach w przypadki. One po prostu się dzieją. Po prostu „wpadam” na takich ludzi.

I tak właśnie się stało z Genowefą Zielską.

I niech tak zostanie. Mam nadzieję, że rozpocznie się jakaś fantastyczna podróż -współpraca ,gdzie będę mogła skorzystać z jej doświadczenia i wiedzy. Z korzyścią dla Was, dla mnie- a My ze swojej strony obdarzymy ją przyjaźnią.

Oto co pisze specjalnie dla Nas.


Moja przygoda z ziołami rozpoczęła się ponad 20ścia lat temu. Myślę, że to choroba która mnie dotknęła- spowodowała moje głębsze zainteresowanie tym tematem. Nie będę tutaj opisywała historii mojej choroby, ale to dzięki niej jestem w ziołach tu i teraz.

Lekarze za bardzo nie dawali mi szans na dobre funkcjonowanie. Obudziła się wtedy nutka buntu.

Miałam wtedy zaledwie 30ści lat a mi kazano przejść na rentę.

Pytałam ludzi starszych o różne zioła. Jak wyglądają, kiedy je się zbiera, co się z nich robi.

Zaczęłam zbierać książki o tej tematyce, oznaczać sama rośliny. Przez tyle lat zioła były i są razem

ze mną.

Co roku rozwijam i zwiększam moją wiedzę. Od dwóch lat nie biorę żadnych tabletek systematycznie. Wyszłam nawet z tabletek na nadciśnienie, które brałam 18ście lat.

Te zioła, które rosną wokół nas w naszych siedliskach, blisko naszych domostw, gdzieś gdzie my często przebywamy- to są często zioła dla nas.

Zioła z Bożej apteki, naprawdę apteka jest obok nas. Trzeba tylko wiedzieć, chcieć i wierzyć.

Ja wierzyłam, wierze w ogromne działanie ziół, a systematyczność i powtarzalność dają efekt- ZDROWIA! Na pewno poprawę zdrowia.

Jak pokazuje moja historia i czego zapewne się już domyślacie, jestem samoukiem.

Codziennie wypijam co najmniej półtora litra różnych ziół. Czasami stosuje jakąś kuracje systematycznie ale obecnie najczęściej piję każdego dnia co innego. Po tygodniu lub 10ciu dniach wracam do tego samego zioła.

Przyroda, która jest obok nas zachwyca mnie i przyciąga do siebie. Kocham być wśród niej, chłonąć ją wzrokiem,zapachem, cała sobą.

Genowefa Zielska pojawiła się na Facebooku rok temu. Tu znowu pandemia spowodowała nadmiar czasu i chęć obcowania z innymi.

Stworzyłam grupę MAZOWSZE ZWYCZAJE I TRADYCJE

https://www.facebook.com/groups/1145957929106277


Grupa traktująca o folklorze, zwyczajach i tradycjach Mazowsza. Zwracając uwagę na wychowanie dzieci w duchu patriotyzmu. Poruszająca tematykę zdrowia opartego na zielarstwie.”


I jeszcze na dokładkę Genowefa jest z mojego Mazowsza! Uwielbiam tradycje i obrzędy. Dotyczące każdego regionu czy państwa.

Naród, który traci pamięć i tradycje- traci życie i swoja historie.

{podrasowane powiedzenie J. Piłsudskiego, mam nadzieje, że się nie obrazi}

Historia zna dużo takich przypadków, kiedy ludzie wyleczyli się ziołami- z bardzo poważnych chorób.

Przykładem tego jest moja Babcia, której lekarze dawali (w wieku ok 30tu lat) parę miesięcy życia.

Wyleczyła się ziołami i żyła do 72 lat!

Przykładem jestem ja sama. Odstawiłam również leki na nadciśnienie (tak jak Genowefa) a teraz odstawiłam inhalator na astmę (ze sterydami oczywiście). Jestem w trakcie oczyszczania się ze sterydów (początek), które kompletnie zaburzyły moją gospodarkę hormonalną i skutecznie zniszczyły dobrą (taką miałam) przemianę materii.

Jestem pewna, że zioła nie rosną z przypadku. Myślę, że one doskonale Nas odnajdują- tylko My ich nie widzimy.

W pewnej pod bieszczadzkiej, wsi mieszka dość wiekowe małżeństwo. Kiedy zaczęła chorować żona pana Piotra (a całe życie zajmowali się ziołami), w ich otoczeniu pojawiły się zioła, których wcześniej tam nie było.

Ale kolejność była taka: najpierw pojawiły się zioła, a potem dopiero żona zaczęła nie domagać. Po rozpoznaniu diagnozy choroby, Pan Piotr już wiedział czym pomóc swojej żonie. Obeszło się bez chemii.


Pijąc zioła, możemy zapobiec wielu, bardzo poważnym schorzeniom. I to jest właśnie Nasza profilaktyka.

Rośliny, chwasty, zioła, przyprawy- mają ogromną moc!

Właśnie Gosia Ch., zwróciła mi uwagę, że wiele z nich przekrojone na pół przypominają Nasze neurony....Przypadek?

One są mądre i też mutują, żyjąc w Naszym zwariowanym świecie- dostosowując się do niego, nabierają odpowiedniej mocy.

Oczywiście nie liczmy na to żyjąc w betonowych mieszkaniach, bo to pozbawia Nas kontaktu z Naturą. Ani też nie liczmy gdy mamy ogrodnika.

Nasze zioła potrzebują bowiem Naszej energii. Dostajemy od Ziemi to- co damy.

Co zasiejesz- to zbierzesz. To logiczne.


Zostawiam Państwa w tym magicznym kręgu, życzę udanej zabawy Sobótkowej i owocnych zbiorów ziół!


Wasza,

Babcia z Piekła Rodem


Zdjęcie wianka, pochodzi z konta Instagaramowego @wianki_home, a niedługo przybliżę Wam postać właścicielki.

Zdjęcie Genowefy by Genowefa, reszta zdjęć- źródło Google

Obserwujcie mnie też na Intagramie @babcia_z_piekła_rodem.

Zapraszam także na stronę na FB Babcia z piekla rodem.



BLOG NIE TYLKO DLA BABĆ!

Komentarze

  1. Przeniosłaś nas Alu w bajkowe, zamieszchłe czasy, kiedy to ludzie byli jednością ze swoim otoczeniem z naturą. To bardzo przyjemne, przypomnieć sobie stare, słowiańskie zwyczaje i tradycje ludowe!. Ziołolecznictwo też wywodzi się z czasów kiedy ludzie nie znali innych leków niż zioła i warzywa. My dziś żyjemy w innym świecie, ale coraz częściej, przesyceni chemią, wracamy do naturalnych, ziołowych i roślinnych metod leczenia!!!. Poznawajmy naturę- to nasza przyszłość i ratunek dla cywilizacji!.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie się budzą z "cudów " cywilizacji...I niech się dzieje....a ja tam byłam i wino piłam....

      Usuń

Prześlij komentarz

Blog dla kobiet 40+

Zastanawiasz się, jak zadbać o ciało i ducha po czterdziestce? Chcesz wiedzieć, jak być szczęśliwą, atrakcyjną i spełnioną kobietą, w pełni świadomą swojej wartości? Babcia z piekła rodem to jedyny w swoim rodzaju blog, który został stworzony specjalnie dla kobiet 40+ oraz wszystkich tych pań, które pragną cieszyć się życiem w każdym wieku. Znajdziesz w nim odpowiedzi na wiele nurtujących Cię pytań, nie tylko tych związanych z tematyką urody oraz wizerunku. Czeka tu na Ciebie mnóstwo interesujących przepisów kulinarnych, wskazówek dotyczących naturalnej pielęgnacji ciała, a także wartościowych porad z zakresu zdrowego trybu życia i dbania o siebie. Ten wyjątkowy serwis poradnikowy dla kobiet doda Ci motywacji do działania na każdy dzień, ułatwi zmianę niewłaściwych nawyków i sprawi, że na nowo spojrzysz na otaczającą Cię rzeczywistość. Dzięki niemu znajdziesz sens egzystencji i nauczysz się cieszyć codziennością, kiedy wszystkie dni wyglądają tak samo.

Babcia z piekła rodem – to miejsce dla każdej z nas!

Chcesz wprowadzić jakieś zmiany w swoim dotychczasowym życiu? Szukasz inspiracji i pozytywnej energii, które pozwolą Ci w końcu odnaleźć Twoją prawdziwą pasję? Babcia z piekła rodem to blog tworzony przez energetyczną artystkę, która doskonale wie, jak poradzić sobie z upływającym czasem, by zachować młody umysł, ciało i ducha. Jeszcze kilka lat temu kobiety po czterdziestce były praktycznie niezauważane. A przecież one też pracują, wychowują dzieci i pragną jak najlepiej czuć się w swojej własnej skórze. Jeśli Ty też tak uważasz – koniecznie dołącz do nas i bądź szczęśliwa bez względu na metrykę! Miłej lektury!

Blog lifestylowy dla kobiet