20.
WSPOMINKI
"Wspomnienia to coś takiego, co będzie z Tobą na zawsze.
To jest coś takiego, czego nie zgubisz. nie stracisz.
Chyba, że chcesz je stracić.
One są
tylko Twoje. Twoje, najbardziej prywatne.
One nigdy
nie odejdą. Ich nie zostawisz za sobą. Będą tkwić tu i teraz.
Chyba, że nie będziesz ich chciał.
Wtedy
schowają się w najdalszym zakamarku Twojej duszy.
I będą
wiernie czekały. Aż ich zawołasz.
„Szanujmy
wspomnienia, smakujmy ich treść”
Jak to
kiedyś śpiewał zespól „Skaldowie”.
(radosna twórczość
wieczorna Aliny Norin czyli BzPR połączona
z fragmentem piosenki zespołu SKALDOWIE pt. „Szanujmy Wspomnienia”)
Kiedyś, dawno dawno temu (ale bez przesady!), był sobie domek z ogródkiem a w nim żyła sobie mała Ala. W ogródku była ogromna ilość cudownych róż. Od marca dziadek Ali (myślę, ze po prostu miał po zimie dosyć babci😊) robił różne rzeczy przy nich. Odgrzebywał kopce, sypał na zmarznięta jeszcze ziemie nazbierane skorupki od jajek (i cos tam jeszcze ale nie pamiętam, bo to dawno było- ale bez przesady!). Pamiętam, że w kwietniu już był opalony i smagły tymi pierwszymi wczesno -wiosennymi promieniami słonecznymi (nie jedna mogła się smażyć cale lato i nie była tak opalona jak dziadek w kwietniu).
O różach mogę powiedzieć tylko tyle (albo aż
tyle, albo w zasadzie muszę się pochwalić), ze w czerwcu kiedy przeżywały swoje
cudowne (w dosłownym słowa znaczeniu) odrodzenie po zimie- po naszej ulicy były
wędrówki ludów aby je podziwiać. Nie jeden pytał się o bukiet dla swojej żony
(chyba). Ale ścięcie ich groziło raczej śmiercią -z tego co jeszcze pamiętam. Owszem, były bukiety do domu (czyt. dla
babci). Albo jak szliśmy w gości.
Jednym słowem róże
-a właściwie ich krzaki- były ogromną ozdobą tegoż ogrodu. I jabłoń. Ogromna
kosztel. Rodziła nam co roku. Cała klasa przychodziła do mnie zbierać te jabłka
na jesieni.
I grusza. Była. A na około gruszy zrobiony został okrągły stol, przy którym biesiadowano. Zastanawiałam się czasem, czy pani Maryla Rodowicz kiedy śpiewała, że leży pod gruszą- to nie leżała pod moją gruszą, na mojej ławce. Tylko nie mam pojęcia kiedy ona tam by wlazła i leżała...
W ogrodzie miałam
też dużą atrakcje. I wysoka była ta atrakcja. Huśtawka. Naprawdę wysoka i
bardzo wysoko się bujałam. Huśtawka służyła jeszcze też mojej siostrze (jest
starsza) i mojej siostrze stryjecznej, kiedy do nas przychodziła (oj ta to już
chyba starsza od węgla jest-żart!).
W ogródku mieliśmy
zawsze piesa, a w porywach kaczkę. Ale nie do zjedzenia- tylko jako zwierzątko
domowo-podwórkowe (dostaliśmy ja od tej starszej od… dobra, powiem że starszej
od mojej starszej siostry). A w domu kota ( czyt. koty), ptaki i rybki. I nic się nie zjadło nawzajem (na szczęście😊).
Pamiętam taki
moment, kiedy moja babcia uświadomiła mi po co jest cmentarz. I ja to
zrozumiałam. Strasznie płakałam… Mój
pies przyszedł do mnie, chyba chciał mnie pocieszyć (był taki mądry!). A ja w
tym momencie uświadomiłam sobie, że ten piesio też odejdzie! Nie chce Wam opisywać
jaka była rozpacz… I ile tygodni (jak nie miesięcy) trwała. Ten temat jest zresztą bolący dla mnie do dziś.
Uwielbiałam chodzić na Cmentarz Bródnowski w Warszawie w różne święta. Bo było tam tak gwarno i kolorowo. A poza tym była tam zawsze wata cukrowa, lizaki, jarmarkowe skarby, balony, obwarzanki, cieple kasztany i pańska skorka. Ponieważ wiem, ze nie jest powszechnie wiadomo co to jest pańska skorka (zwłaszcza na cmentarzu- tylko!) to wyjaśniam. To są tzw. domowej roboty różowo- białe ciągutki, owijane w biały papier. Ta mordoklejka zrobiona jest z białek ,cukru, miodu i jakieś tam dodatki. Konsystencja zastygłego, twardego karmelu. Osoby starsze ze sztuczna szczęką, raczej nie powinny jej jeść, bo grozi to wyjęciem szczęki razem z ciągutką. A i tak śmiałków nie brakowało nigdy. Ja za to nigdy nie próbowałam kasztanów (bo ponoć najlepsze były na Placu Pigalle w Paryżu, ale też pamiętam że jakiś taki plac był koło hotelu Marriott w Warszawie- tylko nie jestem pewna czy tam bym zjadła kasztany, bo tam jakieś panie podejrzane chodziły...).
Zatem Cmentarz Bródnowski (ówcześnie największy w Europie) we wszystkie święta tętnił życiem (przynajmniej tak mi się wydawało, dopóki się
nie dowiedziałam co tam się znajduje- a na pewno nie życie).
A co z tych czasów zostało…
...cmentarz.
Ogródek już nie przypomina tamtego ogródka. Inne drzewa, inne rośliny. Inni ludzie.
Podzielony na dokładkę na jakieś części (przez starsza siostrę i tę starsza od węgla-
żart!). Z tymi siostrami to jest trochę jak w bajce o kopciuszku…no cóż, życie...
Po Kopciuszka-
czyli małą Ale- przyjechał królewicz na białym koniu (a konkretnie dużym białym
fiatem). Porwał swoją królewnę do swojego królestwa. A czy żyli długo i
szczęśliwie? Na to odpowiedzcie sobie sami, jeśli śledzicie mojego bloga.
Po rodzinie zostały
mi tylko zdjęcia. I wspomnienia. Wspomnienia, które noszę w sobie. Tam. Bo
jestem częścią mojej rodziny. Nawet jeśli nie była doskonała czy wymarzona, tak
jak pisałam w poprzednim odcinku bloga „Rodzina”.
Poza tym to już dawno
było... sama już się robię starsza od...oj bez przesady😁!.
CZAS WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH
Nie zawsze dzień Wszystkich Świętych był 1go listopada. Początek tradycji sięga bardzo daleko, ale ta data jest od około 741 roku ustalona przez papieża.
Ogólnie w Anglii
nie obchodzi się dnia 1szego listopada tak uroczyście jak w Polsce. All Saints Day i Zaduszki jako All Souls Day,
kojarzą się tu raczej z przebierankami, zabawą i słodyczach. Halloween.
GDY DUSZE WRACAJĄ NA ZIEMIE.
Legenda głosi, że
przesilenie jesienne jest czasem, kiedy dusze (a też demony i upiory) wracają
na ziemie. Te złe, straszą ludzi. I dlatego na przełomie października i
listopada obchodzono zwyczaj zwany Dziadami ( pamiętamy z Mickiewicza i Słowackiego?).
Palono ogniska,
aby nie zbłądziły. My palimy dzisiaj znicze. Nasi przodkowie w noc 31go października
na 1go listopada jedli, pili i bawili się. Aby jak najlepiej ugościć zmarłych.
A dzień zadumy przypadał na 2go listopada (tak myślę, że chyba już nie mieli siły
świętować…).
Obala to wiec
mit, że forma Halloween pochodzi z Ameryki. Ten zwyczaj trafił tam z Europy (żeby nie powiedzieć z Anglii),
aby wrócić do niej z powrotem. Ogromna ilość kolonizatorów i emigrantów bowiem, pochodziła głównie z Wysp
Brytyjskich. Dodatkowo zakładali przedziwne stroje, aby odstraszyć złe duchy.
Inna para kaloszy to Ameryka Południowa- Meksyk. Noooo o tam to dopiero się dzieje! Pierwszego dnia obchodzi się Święto Zmarłych Dzieci. Tego dnia o północy w pewnym miasteczku rozpoczyna się bicie w dzwony. Zaczyna się istne szaleństwo. Cukierki, tequila, muzyka, tańce, wieńce w kształcie gitary a wszyscy ludzie się poprzebierani za szkielety. Zadumy tam raczej nie ma bo odbywa się pełna rodzinna fiesta (żeby nie powiedzieć balanga) – gdzie najlepiej bawi się sam zmarły (podobno👀).
Śmierć tam
bowiem, została zaakceptowana jako kolejny, lepszy etap naszego życia. Ich
cmentarze wyglądają jak wielkie ustrojone place z ogromną ilością różnych
rzeczy. Nie dziwi nikogo także widok ołtarzyków- które są wszędzie- pełne szkieletów,
zdjęć zmarłych i słodyczy.
Tak Meksykanie okiełznali temat śmierci- jest się z czego cieszyć na tamtym świecie, w ich myśleniu jest to lepszy świat!
[Biorac pod uwagę to co się dzisiaj dzieje i to jakich ludzi sie na swojej drodze spotyka- też chce tak myśleć!!]
Na Białorusi czy
Ukrainie do dziś obchodzi się Radunice- czyli inaczej Dziady.
W Polsce głównie
obchodzimy Dzień Wszystkich Świętych i następny Dzień Zadusznych. Na
cmentarzach jest pełno kwiatów , zniczy. Też są spotkania rodzinne - ale nie wyglądają jak w Meksyku czy jak u Cyganów.
Ale za to hucznie
obchodzą Polacy Akcje Znicz- robioną przez Policje😀. Co roku jestem zdziwiona. No
ale cóż jak to się mówi „Polacy nie gęsi…” a więc też swoją huczna ”fiestę” mają…
Mało kto wie, że
ten okres czasu wspominania tych, którzy odeszli trwa oktawę. I to jest dobre info, jeśli chodzi o
dzisiejsza sytuacje. Możemy odwiedzać groby przez osiem dni. Oficjalnie skrócono
ilość dni, na potrzeby wolnego jakie dało państwo.
Niezależnie od zwyczaju myślę -czy robimy to w ciszy i zadumie czy zabawa do upadłego- najważniejsze jest osiągnięcie celu. Wspominać i pamiętać o tych, których już nie ma- i tego nam nikt nie zabroni!
Uważajcie na siebie, uważajcie w tym okresie na drogach a najbardziej uważajcie 31go października w
nocy na przelatujące duchy! UUUUUUUUUUUUUUUU
Wasza Babcia z Piekła
Rodem
{*** „ Plac Pigalle” w Warszawie koło Hotelu
Marriott- miejsce spotkań pań, z panami co chcieli przeżyć upojne chwile a panie raczej myślały o stronie materialnej😁. Nazwa
miejsca nie była oficjalną nazwa 😊, nie wiem czy istnieje do dziś}
[ opowieści o
Dniu Wszystkich Świętych- źródło Google, a szukanie dla Was akcentów historycznych
sprawia mi nie ziemską przyjemność, bo uwielbiam zgłębiać tajniki Historii ]
{zdjecia ducha, Meksyku, pańskiej skórki, cmentarza- żródło by Google}
PRZEPISIKI NA SMAKOłYKI
KASZTANOWE
SZALEŃSTWO, ciasto Ksymeny T.
(forma 25
cm)
CIASTECZKOWY
SPóD:
-200,250g zmiksowanych lub rozgniecionych imbirowych
ciasteczek (lub dowolnych)
-3,4 łyżki
rozpuszczonego masła, dodać do ciasteczek i wysypać na dno formy. Wstawić do lodówki
na 30 minut aby stwardniało.
MASA:
-435g niesłodzonego
purée z kasztanów
-2 jajka
-1 łyżeczka
extraktu waniliowego
-400g
ciemnej czekolady
-600ml śmietany
kremówki
Czekoladę rozpuścić
z 200ml śmietany (w kąpieli wodnej). Zmiksować purée z kasztanów z waniliowym ekstraktem, dodać
śmietanę z czekolada. Ubić resztę śmietany na sztywno, ubić białka. Dodać
delikatnie oddzielnie do masy i wymieszać. Wyłożyć na ciasteczka, wyrównać. Schłodzić
minimum przez 5 godzin w lodówce, najlepiej przez noc. Udekorować wedle upodobań.
W wersji
dla dorosłych można dołożyć łyżkę Brandy.
Smacznego!
I jeszcze
coś fajnego do kolacji:
OLIWKI WG KSYMENY
-najlepiej słoik
oliwek z pestkami
-na litrowy słoik
ok 5cm laski cynamonu
-trochę
suszonego chili (ilość dowolna)
-pól łyżeczki całego
pieprzu
-2,3 gałązki
tymianku
-kawałek
skórki z cytryny
-kawałek
skórki z pomarańczy
-zgnieciony
czosnek (ilość dowolna)
-gałązkę
selera
-parę ziaren
kolendry
-zalać oryginalna
zalewą ze słoika, na wierzch 3,4 łyżki Extra Virgine
Smak? Wyborny
i niepowtarzalny- połechce najbardziej wymagające podniebienie!
Życzę udanych wypieków
i smacznego!
Ściskam
BzPR
Tak przy okazji, mój młodszy wnusio urodził się 31 pażdziernika💖.
Zapraszam na
moja stronę Babci z Piekła Rodem na Facebooku, która jest stworzona specjalnie
dla Was.
https://www.facebook.com/Babciazpieklarodem
A także na
Instagram babcia_z_piekla_rodem.
https://www.instagram.com/babcia_z_piekla_rodem?igsh=NjB4dHEzZWNmOXl0
Naciśnij SUBSKRYBUJ (opcja na początku) aby otrzymywać powiadomienia o nowym odcinku mojego bloga.
BLOG NIE TYLKO DLA BABC!
Bardzo Milo sie czytalo, tak lekko i przyjemnie. Jakbym przyszła na kawe i pogaduchy o starych dobrych ...🥰Uściski Alusia xx
OdpowiedzUsuńDziekuje bardzo! Bardzo mi milo, bo o to mi chodzilo:) Jak chcesz porozmawiac-to zapraszam-skontaktuj sie ze mna-milego dnia!
UsuńTrzeba przyznać, że Święto Zmarłych budzi w nas różnorakie emocje. Z racji pory roku ( zazwyczaj jest ponuro i deszczowo) i wspominania zmarłych jest nostalgiczne i refleksyjne.🙁 Ale na i po cmentarzu często spotykamy się z dawno nie widzianą rodziną i znajomymi i są to miłe chwile a czasem rozkręcają się niezłe imprezy. ☺️. No i mamy Hollowen!!!. Przypominasz sobie Alu, przebierane imprezy jakie przez parę lat organizowałaś?. Coś niesamowitego jaka była w człowieku fantazja!!!!. 👹👺👻😆Coś co dziś czuję, to tęsknota za tymi polskimi tradycyjnymi Świętami Zmarłych i chęć beztroskiego poimprezowania. Czasy już inne i mam grob rodziców! 🖤🖤
OdpowiedzUsuńCześć Uleczko! Myślę, ze przy takiej nostalgii jaka towarzyszy w tym dniu przydaje się troche uśmiechu:) takie imprezy trzeba powtórzyć- tylko już nie ma tak z kim:(
UsuńAlu,podziwiam twoja fotografie jest taka beztroska i ciepła,aż się miło robi na serduchu i prowadzi moje myśli do tego co już minęło.
OdpowiedzUsuńZawsze po wizycie na cmentarzu czuje się spełniona i radosna optymistycznie nastawiona do przyszłości. Spotkania z moimi krewnymi na jakiś czas dają mi moc.
Twoje teksty otulają mnie ciepła pierzynka wspomnień
Alu,podziwiam twoja fotografie jest taka beztroska i ciepła,aż się miło robi na serduchu i prowadzi moje myśli do tego co już minęło.
OdpowiedzUsuńZawsze po wizycie na cmentarzu czuje się spełniona i radosna optymistycznie nastawiona do przyszłości. Spotkania z moimi krewnymi na jakiś czas dają mi moc.
Twoje teksty otulają mnie ciepła pierzynka wspomnień
Hej Dorotko, nawet nie wiesz jaka radość sprawiły mi Twoje słowa! To właśnie ma na celu prowadzenie tego bloga -dość smutów, które nas otaczają, czas na radość z życia:)
Usuń