27.
💕
STARY KREDENS BABCI ANIELI
„Kochana
Babciu.
Piszę do
Ciebie, chociaż już długi czas jesteś tam- w niebie.
Ale wciąż w
snach przychodzisz- i mnie całujesz.
Rozmawiamy o
tym, co czujesz,
Że cały czas o
mnie i mojej rodzinie myślisz.
A ja Cię w Twoje
ręce całuje- i czekam kiedy znowu mi się przyśnisz.
Pamiętam Cię .
Czuła, łagodna, kochana.
Kakao i
jajecznica z rana.
Zawsze przy
mnie- ale i ja też przy Tobie.
Tęsknie,
kocham i myślę….
I losowi jestem
wdzięczna, że miałam Cię trochę przy sobie…”
Kto to jest
Babcia?
„Babcia to taka
kobieta, która nie ma własnych dzieci. Kocha ona małych chłopców i małe
dziewczynki, które są dziećmi innych ludzi. Dziadek to też Babcia, ale jest mężczyzna.
Chodzi on z chłopcami na spacery i rozmawiają o wędkowaniu i innych rzeczach.
Babcie nic nie muszą robić tylko przychodzą z wizyta. Babcie są stare, dlatego
nie mogą biegać i skakać.
Ale mogą
zaprowadzić nas na festyn i wtedy muszą mieć dużo pieniędzy, żeby kupić nam
bilet na karuzele i lizaki. Jeśli babcia z nami spaceruje to często się zatrzymuje-
żeby popatrzeć na liście albo na dżdżownice. Babcia nigdy nie mówi żebyśmy szli
szybciej.
Babcia nosi
okulary i może wyjmować swoje zęby, aby potem
znowu je wkładać. Babcia nie musi być mądra ale musi umieć odpowiadać na
pytania w rodzaju: „dlaczego psy ganiają za kotami” albo „gdzie robak ma głowę”.
Kiedy Babcia
czyta nam książkę to niczego nie opuszcza i nie mówi, że tę bajkę już
czytaliśmy.
Każdy powinien
się postarać, żeby mieć Babcie, ponieważ Babcie i Dziadkowie to jedyni dorośli
co maja czas dla dzieci.”
Wypracowanie
8-latka na temat „Kto to jest babcia.”
Nie wiedziałam od
czego zacząć jak to przeczytałam 😊. Czy lecieć do lustra i sprawdzać swoje
zęby czy się wyjmują, czy sprawdzić czy jeszcze skacze a
może pogłębiać wiedzę na owe pytania?!
Po prostu padłam
ze śmiechu! 😊 😊 😊
Zrozumiałam,
ze dzieci odbierają Dziadków jak instytucje
wielofunkcyjna 😊. A dla rodziców pokrewieństwo z Dziadkami
jest tak oczywiste, że zapominają chyba dzieciom wytłumaczyć ich rodzinne
koligacje 😊. W ferworze walki z dzisiejszym światem,
Mama i Tata są bardzo zajęci. Skarbem (i wyjściem z sytuacji) są Babcie, które
zajmują się pociechami (z radością zresztą😊).
W większości będąc na emeryturze wypełniają lukę w swoim życiu i z przyjemnością
poświęcają ten czas wnukom.
Nestorzy mojego rodu-u góry rodzice Anielci, u dołu Moi Dziadkowie
Rodzice Babci, rok ur. 1872 / 1883
Dzień Babci i Dziadka- pewnie stąd melancholijne natchnienie.
Często bywa tak,
ze mając dwie Babcie- wybieramy sobie jedną. Właściwie nie wybieramy, tylko
„chemia” jest jakaś inna. Jest nam po prostu bliższa. Bardziej Nas rozumie a my
czujemy jakąś większą więź. Tak było i ze mną.
Z Babcią Walerią mieszkałam, ale Ona była Babcią mojej siostry. A moja Anielcia (mama mojej Mamci), była po prostu moja. Nie mogę powiedzieć, że byłyśmy inaczej traktowane przez obydwie Babcie. Nie. Po prostu inaczej się dogadywaliśmy. I wstyd mi przyznać, ale Anielcie kochałam najmocniej z całej rodziny. Ale być może na to właśnie zasłużyła- bo na miłość u dzieci trzeba zapracować. I poświęcać im czas. One są szczere i uczciwe.
Waleria (z futrem), stara Warszawa
Dużo pamiętam z dzieciństwa. Babcia Aniela mieszkała w Środzie Wielkopolskiej. Mieszkała tam też Mamy Siostra- Irenka.
Pamiętam zapach
kuchni Babci. I jej biały kredens- klasyk tamtych czasów. A w nim różne ciekawe
rzeczy i zapachy! Smak jajecznicy z chlebkiem pszennym (czyt. bułka). I cudowny
zapach świeżo zaparzonej mięty.
Jakie to były beztroskie
lata! Bo Babcia to symbol Naszych beztroskich lat. Przez Babcie jesteśmy
rozpieszczani, dogadza Nam ulubionymi potrawami. Daje Nam co chcemy,
jednocześnie dba o nas bardziej niż o siebie sama. A czasem rozwiązuje problemy,
o których rodzice nie wiedza.
Chodziłyśmy z
Babcia do magla ręcznego. Były to długie, drewniane, ciężkie bele, na które nakładało
się rzeczy do „prasowania”. I się „wałkowało”. Tkaniny robiły się nienagannie
sztywne a zapach krochmalu i pachnących świeżością rzeczy- unosił się w
powietrzu.
U Babci poznałam
pierwszy raz smak wina 😊. I to jak miałam trzy lata (co za
wstyd!:). Anielcia robiła (trzeba przyznać) pyszne wina, z różnych owoców. Przybiegłam z podwórka bardzo spragniona (jak
zwykle, bo na podwórku było dużo drzew i ogólnie było co robić). Zawsze
przygotowany był dla mnie metalowy, dosyć spory kubek kompotu. Tym razem były
dwa kubki (bo jeden dla mojego ojca), więc złapałam ten pierwszy lepszy z
brzegu. Po wychyleniu do dna, robiłam różne dziwne rzeczy na podłodze (ku
zdziwieniu całej rodziny) i na tejże podłodze po prostu padłam.
Gorzej się skończyło
próbowanie wina z koleżanką. Obie byłyśmy późnymi już nastolatkami (i niech tak
już zostanie😊).
Kiedy Babcia gdzieś wyszła rozpętała się okropna burza. Żeby uspokoić spanikowaną koleżankę, zaproponowałam jej gumowa rurkę, przez którą można pociągnąć z
baniaka substancje uspakajającą. Substancja okazała się bardzo uspakajająca– a
nawet za bardzo 😊. I jeszcze zadziałała coś na nasze
brzuchy nie korzystnie. Także na następny dzień odczuwałyśmy tegoż skutki.
Dzięki Babci
poznawałam wiejskie życie. Jeździłyśmy
na prawdziwą wieś i tam miałam raj obcowania ze zwierzętami. Małe kotki,
pieski, kaczki, cielaczki i inne zwierzaki były w zasięgu ręki! Pola, stawy,
lasy, grzyby. Świeże masło, ser biały. Miody, jajka. I nikt nie znał wyrazu-
alergia. Powietrze było czyste a zwierzątka dzięki temu nie skażone. Ukąszenie pszczółki
-owszem było bolesne, ale nikt z tego powodu nie umierał! Lasy były wszędzie a zwierzyny nikt
bezsensownie nie mordował- tak jak teraz.
Na pewno moje
roczniki (i trochę wcześniejsze i trochę późniejsze) pamiętają, ze używaliśmy
siatek z materiału a papier toaletowy był z makulatury (tzw. papier ścierny).
Mleko było w szklanych butelkach na wymianę.
To samo z napojami gazowanymi i procentowymi. A w kuchni nie było plastiku. Robiliśmy
kwas chlebowy, często ktoś przychodził na kawę i ciasto, było dużo śmiechu a i często tańczyliśmy.
Spotkania towarzyskie były bardzo w modzie- na ogrodzie również. Jeździło się wozami
drabiniastymi i było przy tym dużo zabawy. A ilość samochodów na drogach była znikoma.
Tzw. „cywilizacja”
ma niestety swoją cenę…
Tęskniłam za
wakacjami i Babcią, kiedy wracałam do Warszawy.
Tęsknie za tymi
czasami i szkoda mi dziś młodych ludzi, którym zabawę dziś zabrano…
Anielcia odeszła kiedy byłam w ciąży z moją pierwszą córeczką …..Tak jakby zrobiła dla niej miejsce w rodzinie….
Anielcia
Ale wróciła- jakby trochę jej wróciło- kiedy urodziłam najmłodsze dziecko. Wiedziałam jakie imię będzie miała na drugie a pierwsze mi się po prostu przyśniło! Poszłam więc do urzędu zarejestrować moją córeczkę. Pani dala mi do wyboru opcje pisowni jej imienia- wybrałam bez zastanowienia wersje nie po Polsku. I moja córeczka jest Angelika- a w skrócie Ange.
Jakiś czas potem wpadł
mi w ręce akt urodzenia Babci ( o którym totalnie zapomniałam). Babcia bowiem,
urodziła się w Niemczech. I okazało się, że całe życie miała na imię Aniela a w
papierach było-Angela….
I tak oto Nasi
przodkowie zataczają koło wokół Nas. Oni są w Nas- bo gena nie wydłubiesz. Muszę Wam powiedzieć, że mój młodszy wnusio
okazuje się, że też ma imię po przodku. Imię -które wybrał mu jego brat nota bene- jest
imieniem po ich prapradziadku…
JEDEN DZIEŃ Z
ŻYCIA BABCI
„Już tak
tęskniłam, że w myślach przypominałam sobie jakie Mały (rok i coś) robi miny a
Starszy (5cio- latek) jak się śmieje i wygłupia. Nie mogłam ich się doczekać!
To nie ważne, że jak wpadną mali rządziciele rozniosą mieszkanie :(). Że zabawki będą wszędzie i trzeba uważać jak się chodzi. To takie coś, jakby tajfun przeleciał😊.
Ale przed ich przyjazdem, mieszkanko musi być
wylizane!
Czasem wydaje mi się, że stoję cały dzień w kuchni kiedy moje kochane są. Rzadko się zdarza, że jedzą to samo i o tej samej porze. Starszy jest raczej niejadkiem a mały „pochłania” wszystko- teraz zaczął wybrzydzać. Robię naleśniki bo obydwaj lubią. Ale ten zjada aż uszy się trzęsą a drugi nie chce- bo nie głodny. Dobra dam coś po spacerze – pora się ubierać i wypełznąć na zewnątrz.
Jak to prosto powiedzieć!
Siusiu, piciu.
Ok, już się robi! Zrobione. Ubieram małego. Cos śmierdzi…. Koty zrobiły kupę?? Sprawdzam.
Nie. Wracam do uśmiechniętej mordki z czarnymi ślipkami- praktycznie już całkiem
ubranego chłopczyka. Smrodek jest właśnie
w tym miejscu… Rozbieram, wycieram, przewijam, ubieram…Drugi ściąga buty bo
idzie zrobić siusiu. Ja już też całkiem ubrana…
"Bacia, jeszcze
pić poproszę"…Ok, już daje. Zgrzany mały zaczyna się denerwować. Ja zgrzana,
zaczynam się robić mokra. Jeszcze tylko małego pod pachę, gondola w rękę- to
tylko 1sze piętro. Dobrze, ze Starszy już sam daje rade i otwiera mi drzwi😊.
Maraton po parku,
w drodze powrotnej zakupy. Nogi w d… yyy w pupie- czyli na miejscu😊. Czas po powrocie z przyjemnością się z nimi
pobawić- ale się nie da no… Trzeba znowu zrobić papu- a teraz ten chce a tamten
nie chce. Krzątam się w kuchni i nagle… nadeptuje na samochodzik! Wiiiiiii jadę
w daleka podróż…tzn. na podłogę…. Koty wrzask, mały wrzask, Bacia wrzask….
Trochę sobie
powrzeszczeliśmy, pozbierałam się, kotów (które i tak są zestresowane obecnością
dzieci😊) nie widziałam chyba przez najbliższe
dwie godziny. Wolały się usunąć. Ale może i dobrze, bo aby nie umarły z głodu
to latam za nimi z miseczkami -w przerwie kiedy nie daje jeść chłopczykom.
Wracam do garnków.
Musze uważać, bo mały lubi być za noga- a ja nic nie wiem o tym i trzeba oczy umieścić z tyłu głowy😊.
Stwierdzam, że za nogą nic nie ma, pod nogą też nic nie ma. Ok, mogę się
przemieścić. Odwracam się- leci….balon! Ja też. Ale do tyłu, bo jednak mały
znalazł się pod nogą. Chwyciłam się zlewu, wiec nie było spotkania z podłoga. Ale ona jest przynajmniej zawsze ze mną jak upadnę….(tak
mówi przyjaciel- jak upadniesz, będę zawsze przy tobie…)
Sytuacja opanowana, towarzystwo nakarmione, nalewam wodę do wanny. Zostały jeszcze koty. Dzieci do wanny. Lecę do kuchni bo już czekają (koty). Koty dostały miski- dzieci krzyczą. Lecę sprawdzić. Mały wypuścił wodę. Ok, wychodzimy w takim razie.
Protest Starszego jest tak przekonywujący, że postanawiam go zostawić i
nalać wodę. Mały do smarowania, całowania, brzuszek do głasiania, pielucha,
wyrwane włosy Baci (nie, to nie jest błąd- starszy mnie tak nazywa😊), cudny śmiech maluszka, międolenie (bo przecież
wytrzymać nie można takie to ładnee), pielucha, piżama, znowu ciągnięcie za włosy
Baci. Do podusi, okazanie niezadowolenia, urąganie sobie, że jest się w łóżku,
przytulanie i mizianie misia (a dlaczego tam nie ma wyrywania włosów??)- padł.
Starszy już
wyszedł z wanny (no bo on już sam wszystko robi, duży chłopczyk). Ale, że jest Bacia to
niech mnie ubierze i nasmaruje a ja sobie jeszcze posiedzę. Owijam w kocyk, co
by nie było dreszczy. Sprzątam, zmywam. Dobrze, ze Starszy sprząta zabawki- tak
go mama nauczyła. Kładę Miśka Starszego, całuje, przytulam-padł. To ja teraz się
zrelaksuje i coś obejrzę. Jakiś fajny film leci. Ale nie wiem o co w nim chodziło.
Padłam.
A kiedy Mama ich zabiera do domku a ja sprzątam zabawki- to jest mi smutno i już za nimi tęsknię 💓!
Starsze i Małe
Kochajmy swoich Dziadków, bo oni naprawdę szybko odchodzą z Naszego życia. I pamiętajmy, że mieć ich przy sobie- to zaszczyt. Bo to są Nasi przodkowie. Z ich dzieci, jesteśmy My i nasze dzieci i ich dzieci....
Szanujmy swoją rodzinę
i kochajmy. Nie ma nic piękniejszego, jak patrzeć na rosnące Nasze pokolenie. Ogólnie,
więzi rodzinne powinny być najsilniejszymi na świecie.
Tego Wam życzy
Wasza Babcia z Piekła Rodem.
Sama słodycz dzisiaj- Babcie, Wnusie i rodzina. To teraz pogrzeszymy- jeszcze więcej cukru!
PRZEPISIKI NA
SMAKOłYKI
NIEZAWODNE
CIASTECZKA Z MASLA ORZECHOWEGO KSYMENY
-130g masła
orzechowego z kawałkami orzechów
-110g
miękkiego masła
-100g cukru
białego
-100g cukru jasnego,
brązowego
-jajko
-180g maki
-1/2 łyżeczki
proszku do pieczenia
-3/4 łyżeczki
sody
-1/4 łyżeczki
soli
Nagrzać
piekarnik do 180 stopni. Wyłożyć dwie blachy papierem do pieczenia. Zmiksować masło,
masło orzechowe, cukry i jajko. Na koniec dodać suche produkty i uformować masę.
A z niej formować kulki ok 3 cm. Kłaść na papier nie za blisko siebie. Widelcem
zanurzonym w mące, rozpłaszczyć delikatnie każdą kulkę. Piec 10-15 min, aż brzegi się zarumienia. Pozostawić
na blasze 5 min, można udekorować płynna czekolada a potem zjeść!
SMACZNEGO!
Znacie mnie, ze bardzo lubię potrawy które czyszczą Naszą lodówkę (przegląd lodówki). Taką potrawa jest dla mnie FRITTATA.
Ta włoska
potrawa polega napołączeniu roztrzepanych jajek z dowolnymi składnikami.
Jest to jak
wersja omleta- tyle tylko, że zapiekana w piekarniku.
Naczynie żaroodporne należy wysmarować oliwa z oliwek. Wybieram dowolne warzywa, kroimy i wrzucamy do naczynia. Dodajemy cebulkę, czosnek (w dowolnej postaci), jakiś ser (wegański tez może być).
Ja znalazłam w lodówce resztkę kaszy- więc też wylądowała w
naczyniu. Może być resztka makaronu. Dodaje świeże zioła (lub suszone ) i
zalewam roztrzepanymi jajkami (ilość dowolna, na dwie osoby minimum 4).
Naczynie ląduje na 15 min do piekarnika, opcjonalnie dodajemy sól i pieprz.
Świetnie smakuje z dodatkiem wędzonego łososia 😊.
I już. Smacznego!
Zdjęcia archiwalne- prywatne archiwum BzPR, fittata- by BzPR, ciastka by Ksymena.
Zapraszam na
moja stronę na FB, stworzona specjalnie dla Was- Babcia z Piekla Rodem.
https://www.facebook.com/Babciazpieklarodem
A także na
Instagram babcia_z_piekla_rodem.
Jeśli chcesz wiedzieć
o następnym wpisie- naciśnij opcje SUBSKRYBUJ.
Blog nie tylko dla babć!!
Aż mi się błogo zrobiło na sercu. 🙂Cudny tekst.To dopiero były czasy. ❤💚💛
OdpowiedzUsuńDziękuję Ava! W tym pędzie nie wiadomo za czym, zapominamy o takich ważnych rzeczach....
UsuńCalusy!
Jaki cudowny odcinek💚 Czutajac czulam te wszystkie zapachy, rozklsz i beztroskosc☺️ Zal mi, ze moje dzieci nie moga tego doswiadczac. Jednak wartosci i wiezi staramy sie utrzymac jak najlepiej by potrafimy💚💚💚
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu! Tak, to zadanie dla Mamy- nie zapominajmy o swoich korzeniach. Czyli- skąd się wzięliśmy.
UsuńŚciskam!
Tak miło czytając ten wpis powspominać czasy dzieciństwa! 🤗Miałam to szczęście, że wychowywała mnie cudowna, ciepła i eteryczna jak anioł, choć silna, babcia Irenka. Mieszkała z nami i zastępowała mi rodziców bo oni robili karierę. zawodową. Babcie to skarby naszych rodzin i są zwykle pozytywnie i słodko zwariowane na punkcie wnuków! 🥰😍Kochajmy je i doceniajmy!. 😘❣️
OdpowiedzUsuńSzanujmy wpomnienia , szanujmy Dziadkow - to wszystko kreuje Nasza osobowosc!
UsuńSciskam!
Czytając zawsze tak wyobrażałam sobie babcie,moje odeszły zanim się urodziłam ,ale zawsze wiedziałam jaka babcia chce być.
OdpowiedzUsuńWyjście z domu z dziećmi to prawdziwe wyzwanie cierpliwości opanowania i wytrzymałości.
To przykre, jeśli nie znamy swoich przodków. Ja nie znałam swoich Dziadków- wychowywałam się z drugim mężem Babci.
UsuńNigdy nie zastanawiałam się jaka będzie ze mnie babcia. I mam nadzieję, że nie jest tak ze mną źle 😄.
Wszystkiego Naj w dniu Babci x
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo!
Usuń