51.
TAM, GDZIE SKRZYDŁA SWE SUSZY KORMORAN....
I MAMY TO!
Mamy odcinek jubileszowy! Pięćdziesiąty!
Co prawda, jest 51. A ten poprzedni był 50. To znaczy był 49. Ale tak naprawdę ten 50 to jest ten.
Bo odcinek 39 gdzieś mi zniknął. No nie ma go i tyle. Po prostu go ominęłam. Albo zniknął, albo nie wiem co się z
nim stało:).
Więc odcinek się przesunął- w tę czy tamtą stronę, to już zresztą nie ważne. Ważne, że jest 50ty i on nie zniknął. To znaczy teraz jest 51, który jest 50tym.
Pięćdziesiąt
Na dzień dzisiejszy, gościłam ok. 11700 osób! Europa, Skandynawia, Kazachstan!, Uzbekistan!, Chiny!, Cypr, Kanada, Meksyk!, Argentyna!, ogólnie obydwie Ameryki- wykrzyknik to wyraz mojego zdziwienia i zadowolenia oczywiście:).
Mogę sobie powiedzieć WOOOW? Z wrodzoną sobie skromnością powiem sobie to WOOOW!
Mały sukcesik dzięki moim wiernym czytelnikom. Wy- tak Wy!- drodzy moi, kiedy poświęcacie swój czas na czytanie moich bazgrołków, tworzycie miejsce na następny odcinek i następny...
I baaaardzoo Wam za to dziękuje!!!!!
Mam nadzieję, że znajdujecie tutaj trochę zabawy, trochę poezji, trochę miłości i trochę porad jak poruszać się w dzisiejszym świecie. Mam nadzieję, że znajdujecie też alternatywy na to, jak być odpornym na różne dolegliwości.
A piszę do Was ze swojego miasteczka na Hertfordshire.
W moim miasteczku czas zaczyna zwalniać. Miasteczko pozornie robi się śpiące. Ale to tylko pozorne usypianie, bo w piątek czy w sobotę to ja do późna słyszę jak miasteczko jednak nie śpi. I policja, słyszę, że też nie śpi.
Nie śpi także towarzysz miasteczka- kormoran. Towarzyszy (wręcz codziennie!) spacerowiczom parkowym przy wodospadzie. Ma ulubioną kłodę w wodzie i w poczuciu bezpieczeństwa suszy często tam skrzydła. My, spacerowicze, przechodzimy po moście dokładnie nad jego głową.
Czasem łaskawie do nas obróci głowę i obdarzy nas spojrzeniem. A czasem łaskawie daje nam na siebie popatrzeć nie zwracając z kolei na nas uwagi.
Jego grzbiet z rozłożonymi skrzydłami i czubek głowy, wygląda jakby jego stwórca pomalował go złotą farbą. Kiedy robiłam mu to zdjęcie, odwrócił do mnie głowę ze swoim dużym (acz nie ogromnym dziobem)- jakby dał mi w prezencie zdjęcie profilowe do tego odcinka.
Światło w tym momencie było bajkowe, a więc i ten ptak wygląda cudnie na tle wody.
Moje zachwycenie fauną i florą tutaj- nie mija. Za każdym razem jest tak, jakbym widziała to miejsce po raz pierwszy. Inne światło, inna zieleń, inne kolory. Ciągle inaczej wygląda park, ciągle inaczej wygląda to samo drzewo, które codziennie widzę.
Być może rzeczywiście jest to kwestia światła, kwestia pory dnia czy pory roku. Ale to jest. I ja to widzę. I ja to c
zuję.
Ładna pogoda, dość ciepła, zachęca do wypełznięcia na spacer. Póki jest jeszcze słoneczko (a czasem jest do 20 stopni), trzeba korzystać. Bo może przyjść kilkudniowa słota, jak to w Anglii bywa.
A więc ja wypełzłam jeszcze po pokrzywę. Tak, październikową pokrzywę. Majowa bowiem, nadaje się najlepiej do ususzenia jako zapas na zimę. Oczywiście jak najbardziej się nadaje do innych rzeczy też.
Zbieram październikową pokrzywę, i ją zagotowuje.
Od początku.
Zabieram ze sobą torebkę foliową na zipp, podziurkowaną szpilką i tam wkładam zerwaną pokrzywę. Rosną jeszcze jej zielone, długie, puszyste dywany. Jest całkiem młoda i cudnie świeżo zielona.
A po co torebka zipp? Zostawiam w tej torebce zioła do rana, a na wierzchu (pod zapięciem) zbierają się wszystkie robaczki i pajączki. A ja je potem wyrzucam z torebki za okno.
Następnie płucze pokrzywę i wrzucam do garnka, zalewam wodą. Podgotowuje na wolnym ogniu i zostawiam na 12-24 godziny. Zlewam do butelek lub słoików.
Używam jako napar (podgrzewam czasem z goździkami, kardamonem, laskami cynamonu i płatkiem anyżu, ścieram też gałkę muszkatołową), a także jako tonik do włosów.
Po umyciu i spłukaniu, wcieram (wcierka) napar pokrzywowy we włosy i zostawiam.
Uwaga! Blond włosy mogą być zafarbowane na zielono. Ale ja to traktuje jako okres przejściowy, a gra warta świeczki. Niedługo zima- włosy trzeba wzmocnić, od środka i od zewnątrz.
Można jej użyć jako tonik do mycia skóry (tylko zrobić delikatniejszy roztwór) a także wlać do kąpieli.
Pokrzywa bowiem, to bardzo cenna roślina- niby chwast.
{pisałam już trochę o niej, jest także przepis na sałatkę w odc. 5 bloga}
W pokrzywie jest bogactwo witamin dla włosów i skóry- A, E, K, C. Minerały takie jak: krzem, wapń, selen, fosfor, jod, żelazo. Dzięki temu ma działanie antybakteryjne, przeciwzapalne. Jest nie tylko pielęgnacyjna ale też lecznicza.
Artretyzm, kamica nerkowa, układ moczowy, stany zapalne, anemia, nadciśnienie, alergia skórna- to tylko niektóre z nich. Świetnie oczyszcza z toksyn.
Jeśli chodzi o włosy, to przyspiesza ich porost, zapobiega wypadaniu. A ponadto zagęszcza, zapobiega łysieniu, nawilża, regeneruje, chroni skórę. Nadaje włosom połysku, miękkości i elastyczności.
Zadba ona o każdy rodzaj cery. Jej lecznicze moce, mają szerokie i elastyczne zastosowanie dla skóry.
Inteligentny chwast nawilża suchą cerę, tłustą pozbawia jej blasku, wybiela przebarwienia a zbyt białe cerze dodaje opalenizny.
To niesamowity dar natury.Pokrzywa zawiera parzący płyn (na pewno każdy go kiedyś poczuł), składa on się m.in. z kwasu mrówkowego (których jad ma również niezwykłe właściwości). Po podgrzaniu, kwas się rozkłada.
Wtedy właśnie powstają właściwości oczyszczające- dla całego naszego ciała. Pojawia się tam karoten, a także kwasy organiczne.
W czerwcu możemy korzystać na przykład ze świeżych pokrzyw jako maseczki: rozetrzyj pokrzywy, dodaj miąższ z ogórka, jogurt.
Znajduje ona zastosowanie także w problemach wątroby, trzustki czy żołądka. A problem w brzuchu, to problem wpływający negatywnie na wszystko.
Można ją używać jako płukankę do ust. Można zrobić z niej sok, a z soku nalewkę.
Pokrzywa jest rośliną, która możemy wykorzystać od korzenia, poprzez łodygę, liście po kwiaty.
Korzeń zbiera się jesienią oczywiście. Robimy z niego maceraty, nalewki, napary, odwary, wyciągi.
Cała pokrzywa (ale zwłaszcza korzeń), leczy poziom hormonów.
O pokrzywie pisał już Hipokrates, bo jest ona ogólnie regeneracją i wsparciem dla naszego organizmu.
Niestety jak wszystko, ona też ma skutki uboczne- nie każdy może ją pić i nie w każdych ilościach.
Nie można jej pić więcej jak 4 szklanki dziennie- bo wypłucze nam wszystko. W dużych ilościach, obniża cukier. Przeciwwskazaniem są także choroby: narządów rodnych, nowotwory, mięśniaki czy krwawienia, choroby nerek a także zabiegi chirurgiczne, nadmiar żelaza.
Także moi kochani rwać i robić- póki czas.
PRZEPISIK NA SMAKOŁYKI
Figi w/g at_kates_home na Instagramie, podrasowane przez Babcie z Piekła Rodem
Figi też kojarzą mi się z jesienią. Oprócz tego są bardzo wdzięcznym obiektem do fotografowania.
Dzisiaj figi w innej odsłonie- na ciepło.
Kroimy je na cztery części. W środek powstałego z figi kwiatu, wkładamy kawałek ulubionego sera. Żeby podkręcić smak, dodaje kilka ziaren suszonej papryczki.
Wszystko układam w naczyniu do pieczenia, na papierze. Na dnie papieru dałam łyżkę oleju sezamowego, wrzuciłam zgniecione wcześniej dwa ząbki czosnku i kawałek świeżej gałązki rozmarynu. I do piekarnika aż ser popłynie.
Gotową ułożyłam na pokrzywie, dodałam trochę suszonych jadalnych płatków kwiatków, owoc granatu.
Może to być świetny dodatek do każdej potrawy. Ja zjadłam je z wegańskimi eskalopkami (przyznam się bez bicia, kupnymi).
Smaczek nawet dla wyrafinowanego podniebienia!
Dynia makaronowa (od Ksymeny:)
Ale nazwa co ? Dynia makaronowa powinna zostać umieszczona w książce „50 Cudów Natury”, pośród takich gwiazd jak flamingi czy zorza polarna (tak sądzi autorka- Jadłonomi- przepisu na nią, który tro
chę zmieniłam na potrzeby własne). Jest owalna, o skórze delikatnie żółtawej i nakrapianej. A w środku miąższ pachnie...melonem.
Na pierwszy rzut oka nie jest inna niż normalne dynie. I nawet jak się ją przekroi- z pozoru jest taka jak inne. Dopiero upieczona zdradza swoje niezwykłe właściwości. Miąższ dyni bowiem, dzieli się na tysiące włókien i jeśli je wydłubiesz- będą wyglądały jak spaghetti.
Autorka podpowiada,że świetnie smakuje z pesto- z jarmużu, pietruszki czy z sosem pomidorowym. .
Ja zrobiłam właśnie sos pomidorowy, bo moje pomidorki już nie wyglądały najlepiej.
Na dno garnuszka wlałam oliwę, pokrojony wcześniej czosnek i cebulę. Dodaję do tego oregano i tymianek- aby wydobyć z nich intensywny aromat.
Po niecałej minucie wrzucam do garnuszka pomidorki, sól morską, przykrywam i duszę.
[oczywiście, jak widać na zdjęciu, Kokoszka Biała wszystkiego pilnuje, abym dobrze gotowała]
Na koniec dodałam kilka kawałków listków mięty (zamiennie może być bazylia), dwa pokrojone ząbki kiszonego czosnku (sama kiszę w wodzie po ogórkach i trzymam w lodówce, a wodę popijam na czczo), ścieram ser (może być wegański),
W tym czasie przekrojona dynia jest w piekarniku ok. 45 min. Po 45 min., wydłubuje lekko pestki a miąższ ląduje na talerzu. Polewam go sosem pomidorowym, dla podkręcenia atmosfery i urozmaicenia dodałam jajo sadzone a wszystko posypałam lekko zmielonymi pestkami dyni.
[oczywiście możecie to zrobić z kabaczkiem czy dużą cukinią, okres pieczenia będzie krótszy]
Mam nadzieję, że to również połechce Wasze podniebienia!
Życzę smacznego!
KĄCIK GENOWEFY ZIELSKIEJ
Ta kobieta mówię W
am! Nie nadążam za nią!
Ale chociaż
parę rzeczy Wam podrzucę, bo
praktycznie to co G.Z. umieszcza- to są bardzo przydatne info.
Może na początek coś o drzewach.
Nie od
dziś wiadomo, że drzewa mają na Nas magiczny wpływ. Przytulanie do nich jest wspaniałe.
A okazuje się, że w/g różnych wierzeń, konkretne drzewa opiekują się konkretnymi znakami zodiaku. Popatrzcie sami.
Zielska o soku z kapusty.
A jakie zioła zbieramy w październiku?
Jakbyście chcieli kupic dynie
Wieczory coraz dłuższe i chłodniejsze...Każdy by chciał do przytulenia jakiegoś misia...
...albo chociażby kompana do pogadania....
Życzę Wam więc takich misiów i kompanów umiejących słuchać, na te długie wieczory-
Wasza BzPR
Zdjęcia;nie moje są oznaczone, reszta by BzPR
Zasubskrybuj- otrzymasz powiadomienie o kolejnym odcinku.
Odwiedź mnie na FB na stronie Babcia z piekla rodem, a także na Instagramie babcia_z_piekla_rodem.
BLOG NIE TYLKO DLA BABĆ
To takie niesamowite, że w każdym momęcie życia możemy odnaleść swoją pasję i rozwinąć zainteresowania. Przykładem na to jest ten blog, który jest pisany z sercem, wrażliwością i chęcią przybliżenia i poznania świata wokół nas! Brawo za pomysły na wpisy!. Oby tak dalej!!!.
OdpowiedzUsuńWażne, aby znaleźć coś co sprawia Ci przyjemność i odrywa od rzeczywistości- dziękuję Ula🥰
UsuńJak zwykle niezwykle opisana rzeczywistość.💚
OdpowiedzUsuńWrażliwość na przyrodę i drugiego człowieka daje nam spokój i piękno🌹
Bardzo dziękuję! Oby takich ludzi było więcej 😍
UsuńBardzo ciekawe i oryginalne zdjęcia widać że umiesz uchwycić piękne chwile, wydaje się to proste ale nie każdemu wychodzą takie ładne ujęcia, widać że blogowanie jest twoja pasją.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za tę opinię 😊. To prawda, jest ogromną przyjemnością dla mnie- zwłaszcza, że zaglądają do mnie goście. Pozdrawiam serdecznie!
Usuń