66.
W MIASTECZKU, GDZIE NAD GŁOWAMI PRZELATUJĄ GĘSI
No i mamy
czerwiec- coraz bliżej święta!
Miesiąc, który lubię najbardziej ( piszę to co roku😊). W czerwcu są moje urodziny (też piszę to co roku😊)- a to dla mnie jest świętem. Nie będę się tu rozwodzić o wyższości urodzin nad imieninami, ale….
Po pierwsze w
zwyczaju angielskim takowych nie ma (mam na myśli imieniny), a nawet ciężko to
im wytłumaczyć (co to są te imieniny??). A po drugie- jak można nie świętować
swoich urodzin??{zamiast tego niektórzy świetują imieniny...}
Celebrowanie
urodzin to dla mnie takie dziękowanie, że tu jestem (jeszcze). Chociaż nie
powiem, że mi się tak do końca tutaj podoba. Oczywiście Świat mi się podoba,
Natura mi się podoba- ogólnie uwielbiam faunę i florę. A szczególnie zwierzaki-
uważam za coś specjalnego w naszym życiu. Wszystkie- bez wyjątku (chociaż nad
pająkami czy prusakami to bym się zastanowiła…wolę jednak pająki chyba, ale nie
za koniecznie bym go do siebie zaprosiła- co innego słoń, hipcio czy lew-a koty
w szczególności kocham…i wilki). Dla mnie to jest magia tego świata- i zdaje
sobie sprawę, że bez homosapiens ten świat by rozkwitł. A my bez świata nie
przeżyjemy.
A więc… (wiem, że
uczono nas aby zdania nie zaczynać od „więc”, ale w dobie gdzie jest uznane za
normalne słowo „zajebiste” lub przerywnik międzysłowny „ku*wa”, uważam więc że „więc” jest bardziej miłe w języku pisanym-
poza tym kanony lubię łamać, tu jest Mój Freedom, jakem Babcia z Piekła Rodem 😊).
Więc urodziny
uważam za coś najbardziej ważnego w roku, a nawet najbardziej ekscytujący dzień
w roku- to jestem JA, to mój dzień, ja
się tu pojawiłam (czy tego chciałam czy nie 😊).
Ten dzień dał mi w prezencie Wszechświat, co nadało mi pewne cechy charakteru,
urodę (tę specyficzną, nadaną personalnie
dla mnie- jak każdemu z Was personalnie dane też). I nie ważne czy są to 18te
czy 80te- urodziny- to powinniśmy się cieszyć, że żyjemy i powitać ten nowy rok
życia z radością.
(oczywiście, że
bardziej jesteśmy zadowoleni z 18tych 😊- no ale potem tak poleci, że nagle
patrzymy że są też z ósemką ale… 80te…)
Dostaje życzenia,
prezenty, niespodzianki…jestem rozpieszczona!
Czerwiec oprócz
moich urodzin, posiada też inne dni do celebrowania. Są to święta słowiańskie, które ściśle są związane z Ziemią
i Nami. Zielone Świątki początkują te zwyczaje czerwcowe. I myli się ten, kto
mówi, że Zielone Światki to nazwa Zesłania Ducha Świętego.
Były to święta ludowe, ludzi którzy uprawiali nasza Matkę, a czerwiec był dla nich miesiącem ogromnej pracy. Ale oni kochali Ziemię i stąd święta dla jej czci. Święta obrzędu wiosennego o charakterze płodności, święto siły drzew, zielonych gałęzi, święto odpustów i zabaw- które tak bardzo tym ludziom ciężko pracującym było potrzebne. A przed nimi przecież, okres najbardziej wzmożonej pracy.
Kościół
natomiast, przywłaszczył sobie ten dzień (jak nie jeden dzień ze świąt
ludu zresztą)- nazywając go właśnie Zesłaniem Ducha Świętego. Zagłębiając się w
historię, ludzie nie pozwolili odebrać sobie to co ich, wydrzeć sobie tej
tradycji. Pomimo że kościół nazywał to pogańskimi zwyczajami – a tak naprawdę
chodziło o kontrolę nad wsią (znamy to w dzisiejszych czasach całkiem dobrze,
kiedy zespoły „rządzące” kombinują jak nas okiełznać i kontrolować jak np. Internetem-
ale nie wzięli pod uwagę, że Internet to broń obosieczna i że urodzi się taka
Babcia z piekła rodem i się nie da, a także że będą też inne osoby, które nam
naszą wolność objaśniają w swoich postach czy filmikach 😊).
Ponieważ kościół
trafił na opór- i dobrze, bo to przecież ci ludzie ciężko pracowali i jeszcze z
ich tej ciężkiej pracy kościół żył (tak jak dziś nota bene…) , postanowił
połączyć to z samozwańczym świętem kościelnym.
Kolejnym świętem
jest popularne Boże Ciało, które kojarzy mi się również z procesjami i tłumem
ludzi. A to pokazuje jak cudownie ludzie
potrafią się jednak jednoczyć ze sobą z różnych miejsc, ulic czy miast, jak
wspaniale razem śpiewają, jak pięknie są zrobione ołtarze – najbardziej
efektowne są te ze skarbów ziemi- i jednak razem świętują. Czerwcowe zbiory kwiatów, ziół, gałęzi brzozy
itp., itd.- cieszą oczy i wzbudzają ogromny respekt do ludzi, dzięki którym to
mamy.
To jedne z najbardziej
uroczystych świąt „kościelnych”. Ustanowione ok XIII w., przez papieża dla całego
Kościoła. Dodam tylko, że wydarzenia które ustanowiły te święto, były
początkowo przez kościół brane jako herezje. I świętem kościelnym to nie było. Ale tu znowu, ludzie nie pozwolili
sobie zabrać tego dnia- pomimo zakazu czczono ten dzień- a kościół bał się odwrócenia od niego i
postanowiono to, co mamy po dziś dzień.
Jestem w tej wspaniałej tradycji wychowana, pamiętam wzmożony ruch mycia okien (bo miałam swój dom, w dorosłym życiu, przy tzw. przystanku procesji), strojenie okien kwiatami i obrazami, tłumy zjednoczone w śpiewaniu i modlitwach a potem świętowanie w domu. I wiem, że wszyscy na ten piękny czerwcowy dzień czekali- to było jak otwarcie lata. Wszyscy Warszawiacy z mojej ulicy byli zawsze odświętnie ubrani, nawet w kapeluszach (ale parasol musiał być, bo popołudniu zazwyczaj padał deszcz- mimo upalnej pogody niekiedy, nawet kiedy synoptycy deszczu nie zapowiadali😁).
I teraz co napiszę, nie chcę żeby było odebrane źle, czy że drwie sobie z wiary. I tu też nie ważne czy uczęszczam do kościoła czy nie.
O ile sama
tradycja bardzo mi się podoba i to, że ludzie potrafią być wspólnotą- to o tyle
sama nazwa Boże Ciało -nie. A obrzęd połykania „ciała Chrystusa” a także picia
„krwi Chrystusa”, bardziej mi osobiście przypomina obrzędy satanistyczne (to
jest tylko moje odczucie i moje spostrzeżenie i nie chcę tu obrazić niczyich
uczuć religijnych absolutnie!), niż
oddanie czci pamięci ezoterycznej i mistycznej istocie, która Ziemię odwiedziła.
Pod koniec
czerwca za to, jest moja ulubiona impreza- Noc Kupały, Noc Sobótkowa, Świętojańska
Noc. Święto gorących słowiańskich serc i ciał. A
obszernie, poetycko i obrazowo o tej tradycji, napisałam w odcinku 43cim mojego
bloga.
Zapoznałam Was również w tymże odcinku z postacią Genowefy Zielskiej, która jest inspiracją do poznawania świata ziół.
Poznaję ich coraz więcej i zbieram ich coraz więcej i więcej. Zamieszkały już tłumnie w moim domku, robię sobie z nich sałatki, herbatki, lemoniadki. Kocham wszystko co Ziemi dotyczy.
Czerwiec to niewątpliwie miesiąc Zielarzy.
Ja też poznaje coraz bliżej siłę i moc ziół. A moc tych ziół jest potężna i mogę tylko ubolewać, że
ludzkość tak daleko od niej odeszła. Poczytajmy na zdjeciu⮟nic dodać nic ująć.
Ale cieszy mnie, że jest grupa ludzi co daje nadzieję- zielarze, chwastoluby (nie wiem kto tak brzydko nazwał rośliny, które tak wiele potrafią nam dać).
A oto dwie z nich💖
ZIOŁOWE MECYJE
Nazywam się Sabina Olszak, mieszkam na południu Polski, w Beskidzie Wyspowym. Zastosowaniem ziół interesuję się od dawna, a w mojej spiżarni nie moglo zabraknąć naturalnych syropów: z mniszka lekarskiego, podbiału, pędów sosny, lipy, dziewanny czy babki lancetowatej. Tak było na początku moich ziołowych odkryć, z biegiem czasu mój ziołowy zasób "must have" mocno urósł. Od 4 lat poszerzyłam moje zainteresowanie o zastosowanie kosmetyczne ziół. I wtedy przepadłam w miłości. Ten swiat, ta różnorodność, a przede wszystkim skutecznośc działania wyciągów roślinnych na skórę, ich naturalność urzekła mnie i urzeka do tej pory.
Jestem absolwentką Karpackiej Państwowej Uczelni w Krośnie. Studiowałam tam, pod okiem dr Różańskiego kierunek: Zioła, suplementy diety i kosmetyki naturalne.
Obroniłam dyplom a temat pracy miałam dość kontrowersyjny😉 bowiem: "Tłuszcze pochodzenia zwierzęcego w maściach i mydłach ziołowych. Ziołowa pracownia domowa".
Fragment pracy:
"O tłuszczach pochodzenia zwierzęcego jako bazach do naturalnych kosmetyków mówi się mało. Szkoda, ponieważ tłuszcze te są świetnym podłożem kosmetycznym, wartościową bazą pielęgnacyjno- leczniczą stosowaną z powodzeniem już przez naszych przodków. Mimo rozwoju przemysłu farmaceutycznego i obecności na rynku wielu substancji syntetycznych, są jeszcze surowce recepturowe, które wciąż pozyskuje się z ich naturalnych źródeł. Posiadają one unikalny skład i właściwości, które są często niemożliwe do odwzorowania w warunkach laboratoryjnych. Część z nich pochodzi ze świata roślin, a mniej liczebna, ale równie istotna z punktu widzenia farmaceutycznego grupa wywodzi się ze źródeł zwierzęcych. Obecnie odchodzi się w przemyśle od stosowania czystych podłoży zwierzęcych. Na znaczeniu zyskują podłoża maściowe złożone, często z dodanymi syntetycznymi emulgatorami w celu poprawy ich właściwości tworzenia emulsji i trwałości. Jednak w przypadku receptury ekologicznej, czy produkcji na mniejszą skalę, to czy podłoże jest naturalne czy syntetyczne, ma istotne znaczenie. "
W mojej ziołowej drodze kieruję się zasadami:
-zioła własnorecznie zebrane są surowcem najbardziej wartościowym,
- najcenniejsze są zioła świeże (oraz wyciągi z nich)
- promuję zioła rodzime, te z najblizszej okolicy.
Z mojego zbierania ziół, ich przetwarzania, przygotowywania z nich wyciągów, ciągłego szkolenia i nabywania wiedzy narodził się projekt Ziołowe mecyje. Postanowiłam podzielić się tą wiedzą z innymi, pokazać kawałek mojego świata.
Mecyje, to słowo z gwary, oznaczające specjał, frykas, przysmak.
Moje mecyje to szczególnie maści ziołowe, ręcznie robione, na bazie wspaniałości natury beskidzkiej oraz naturalnych składników. Zioła zbieram osobiście, na czystych terenach górskich. A także maści, wyciągi z ziół, oleje, nalewki, syropy.
Od dawna już przechodząc w sklepach koło półek z kosmetykami nie wypełniam tymi produktami koszyka. Nie wpływają na mnie reklamy cud kosmetyków, mowiace mi co kupic by być wiecznie młodą. Narzucające mi kanony piękna pełne chemii. Nie. Bo to wszystko mogę stworzyć sama. Każdy kosmetyk. Całkiem naturalny. Z tego co rośnie w ogrodzie. Dopasowany indywidualnie do siebie. Ty też możesz.
Studiowałam też dziennikarstwo, pisałam do gazety- ale ziołowa kosmetyka wygrała!
{zdj. z prywatnego archiwum Ziołowych Mecyji}
I oto kolejny dowód na to, że naszą pasję możemy przekuć w naszą prace- ale czy wtedy jest to praca, czy przyjemność. 💕
Jeśli chcecie zobaczyć co zacnego tworzą Ziołowe Mecyje, zapraszam Was na FB na stronę własnie pod tą nazwą.
MANUFAKTURA ZACNEGO MYDŁA
Nazywam sie Asia i jestem założycielką Manufaktury Zacnego Mydła. MZM to Marka, która powstała z zamiłowania do kosmetyków tradycyjnych i naturalnych. To własnie z tej pasji i potrzeby zbudowałam swoj biznes. Wszystkie moje Produkty mają krótkie, proste składy i są wykonane z sercem z organicznych surowców najwyższej jakości. Kocham swoją pracę począwszy od produkcji kremów, mydeł poprzez ich ręczne wypełnianie słoików kremem aż do starannego pakowania. Z pomocą męża, na bieżąco poszerzam swój asortyment, aby każdy znalazł w manufakturze coś dla siebie. W głebi serca wierzę, że w przyszłości do naszego teamu dołączą nasze dzieci aby wspólnie tworzyć to dobro. Zapraszamy do naszych odziałów w Wielkiej Brytanii i w Polsce.
www.manufakturazacnegomydla.pl www.manufakturazacnegomydla.co.uk
Zapraszam również na FB, na stronę Asi- zobaczcie jakie cudeńka!
Używam, polecam!
{zdj. prywatne archiwum Joanny}.
Piękne kobiety, tworzące piękne rzeczy- a najważniejsze, że tworzą to z miłości bo to kochają.
A co jeszcze w czerwcu kochamy?
Oczywiście kochamy 21 czerwiec- pierwszy dzień lata! Wspaniały dzień tzw. przesilenia letniego.
"...JA JESTEM NOC CZERWCOWA,
KRÓLOWA JAŚMINOWA,
ZAPATRZCIE SIĘ W MOJE RĘCE,
WSŁUCHAJCIE SIĘ W ŚPIEWNY CHÓD..."
Tymczasem, kiedy w Polsce były Zielone Świątki, w Anglii świętowano 70 lat panowania Elżbiety. Ja to tak nie za bardzo rozumiem, co znaczy te "panowanie" nad Anglią. Raczej teraz Elżbieta musi panować nad sobą, po tych wszystkich oskarżeniach i skandalach swojej rodziny.
BLOG NIE TYLKO DLA BABĆ!
Komentarze
Prześlij komentarz