109.
To już ten czas. I choć dla kogoś kto czyta mojego bloga, jasnym jest że nie jestem religijna czy kościelna- to jednak stwierdzam, że ten czas jest magiczny. Ma swoją magiczną przestrzeń moc i tradycje. Dla mnie jest to czas spotkania rodziny, przyjaciół, rozdania prezentów, spędzenia wspaniałego czasu ze wszystkimi w radości i miłości.
Wiele rzeczy lubię w tym okresie- a wręcz uwielbiam, tradycje grudniowe. Bo ja ogólnie uwielbiam, jeśli ludzie mają swoje tradycje i je kultywują- podnosi to ich poziom ludzki i szacunek do samych siebie i innych oczywiście.
Co prawda tradycje tego okresu zmieniają się na potrzeby czasów. Ale jak dla mnie, to te dawniejsze bardziej trafiają do mojej duszy. Jakieś są bardziej czytelne i szczere. Poza tym, to właśnie kościół przywłaszczył sobie praktycznie wszystkie tradycje od tzw. pogan/Słowian. A one bardziej do mnie przemawiają. Kto wie, może jestem starą duszą słowiańską, że ich tradycje mnie wzruszają i wzbudzają spore emocje- a może to, że sa dedykowane z dużą dawką miłości do Matki Ziemi i Natury a także do ludzi. Te tradycje wspaniale rezonują z przyrodą i człowiekiem. I nie wyczuwam w nich nuty fałszu.
Ale Wy ludkowie, oczywiście świętujcie po swojemu. Aby uczciwie i z miłością.
YULE- Święto Przesilenia Zimowego
Co symbolizuje Yule? To przesilenie zimowe , przypadające na 21-22 grudnia. Nazywane jest odrodzeniem świata. A symbolizuje najdłuższą noc w roku oraz narodziny światła. To oznacza, że dni będą coraz dłuższe, a noce coraz krótsze. Jak to się mówi- na Nowy Rok na barani skok!
W kole roku jest osiem sabatów (obchodzonych przez współczesnych praktykujących "pogan"). I właśnie Yale, jest jednym z nich.
Odrodzenie światła to czas celebracji powrotu naszego życiodajnego słoneczka. Czyli zwycięstwa światła nad mrokiem, czyli brnąć dalej- zwycięstwo życia. To jest symbol nowego początku , czas refleksji, czas wyciszenia i przygotowań do nowego cyklu życia. Skupiamy się na nadziei, odnowie i planowaniu .
Yule to celebrowanie swojego życia- mimo wszystko. Czas doceniania, że mamy rodzine- bo spędzamy z nią więcej czasu w tym okresie, lepiej się poznając, to jest nieoceniona bliskość. Powinniśmy pamiętać, że miłość jest najmocniejszą energią/emocją, której żadne zło nie jest w stanie pokonać. Miłość do dzieci, partnerów, rodziców a także przyjaciół, tworzy potężną energię wokół nas. To celebrowanie wdzięczności za przetrwanie najciemniejszych miesięcy.
[zwłaszcza, że skracają nam ten dzień od października do marca- w październiku o godzinie 5 po południu czy rano, mówimy "jest 5 w nocy,",,]
To w końcu czas komtenplacji i doskonały moment by świętować bliskość z naturą i innymi ludźmi- przygotowanie się na nowe możliwości w nadchodzacym roku.
Yule ma też swoje tradycyjne żarełko. A są to pieczenie, przepyszne ciasta korzenne, dobrze znany nam grzaniec (który jest nam potrzebny na nasz metabolizm, po przeżarciu:), orzechy, bakalie. To dwunastodniowe biesiadowanie i gotowanie, opijanie i zabawa, palenie świec. Wszyscy rolnicy przynosili jedzenie ze swoich plonów i hodowli.
Tradycjami Yule sa też jodła czy choinkowe gałęzie, jemioła, ostrokrzew. To symbole trwałości życia , odrodzenia i płodności. Jedną z głównych tradycji jest palenie Kłody Yule {a na niej sa wypisane życzenia}, a popiół z niej miał chronić dom i jego mieszkańców.
Dodam jeszcze, że zwyczaj całowania pod jemiołą też wywodzi się z Yule- a ogólnie jemioła symbolizuje płodność i miłość. A podarki to symbol wdzięczności i dzielenia się radością.
Rytuałem Yale to medytacja, , palenie świec, dekorowanie ołtarza świeżymi gałązkami, szyszkami. A kolorami są: czerwony, zielony, złoty, srebrny.
Jul, to pogańskie Boże Narodzenie. A bliżej, to Święto Odrodzenia Słońca. W niektóych krajach (nadal w krajach skandynawskich), obchodzi się wciąż Yule.
"Kościół chrześcijański przechrzcił Jul na Boże Narodzenie. Niektóre symbole i motywy utożsamiane ze współczesnym Bożym narodzeniem, wywodzi sie z tradycyjnych pogańskich obrządków świeta Jul".
{żeby nie było na mnie, tekst wg. "woskawikingów.pl"]
I w tym samym okresie mamy słowiańskie Szczodre Gody. A najważniejszy ich dzień to Wigilia. W czasie Godowych Świąt istniał zwyczaj łamania i dzielenia się chlebem (a nie czyimś "ciałem", czyli opłatkiem...).
O tych prastarych podwalinach tych jedynych takich dni w roku, wspominałam w jakimś świątecznym odcinku.
A więc u mnie w domu na Gwiazdkę, raczej się świętuje spotkanie radości i miłości, dzielenie się szczęściem spotkania razem, cała rodzina się mobilizuje aby ta pora spotkania rozbrzmiewała śmiechem. I tak właśnie jest u mnie w domu. Spotykamy się rodzinnie, z przyjaciółmi dawno nie widzianymi, w domu gości błogość, a w całym domu pachnie nie tylko pierniczkowymi przyprawami i smacznymi daniami, ale i miłością.
A teraz historia gościa, który jest nieodłącznym elementem świąt.
KORZENIE MIKOŁAJA
Ta postać Mikołaja jako rozdającego prezenty, ma głębokie korzenie w wierzeniach i tradycjach pogańskich. A te natomiast zostały wplecione w chrześcijańską ikonografie.
A tu proszę państwa, sama postać mężczyzny w czerwieni, opiera się na archetypie dobroczynnego ducha zimy, który łączy w sobie symbole hojności, ochrony i cyklicznego odradzania się przyrody.
W pogańskich tradycjach zwłaszcza ludów północnej Europy, istnieje wiele postaci , które mogły wpłynąć na obraz Mikołaja.
Na przykład właśnie w czasie Yule, Odin (Nordycki Bóg Mądrośći i Magii), był przedstawiany jako starzec z długą białą brodą, odziany w długi płaszcz. On to (podając w skrócie) przynosił im szczęście i ochronę- w zmian za ofiary.
A z kolei Frey (Nordycki Bóg Obfitości), bóg płodności i dobrobytu- był także kojarzony z Yale . Wierzono, że przynosił dary i błogosławieństwo, zapewniając dobre zbiory i dostatek.
Najbardziej chyba zbliżoną postacią do Mikołaja, jest Dziadek Mróz w słowiańskich wierzeniach- duch zimy i mrozu, który stał sie postacia rozdającą przezenty.
A Zielony Ludek (z kultury celtyckiej i brytyjskiej) to symbol odradzającej sie natury. Postrzegany był jako opiekun ziemi. Hojność jego kojarzono z obdarowaniem ludzi płodnością ziemi i harmonią w przyrodzie.
Nie sposób tu nie wspomnieć o Biskupie- Duchu Zimowym, z germańskich tradycji. Odwiedzał ludzi przynosząc im podarki i błogosłaiweństwo. Ta postać mogła wpłynąć na późniejszy obraz chrześcijańskiego św. Mikołaja,
Elementami symbolicznymi/wspólnymi dla tych postaci, jest zapewne biała broda (symbol mądrości), długie szaty (wiekowy człowiek). W tradycjach pogańskich dzikie zwierzęta takie jak konie, jelenie (renifery), traktowano jako duchowych przewodników. A sanie- to podróżowanie pomiędzy światem życia i zaświatem. A co z workami darów? No cóż, w pogańskich rytuałach zimowych, rozdawano żywność i drobne prezenty. A to symbolizowało odnowę, obfitość i nadzieję na przetrwanie zimy.
Kiedy szerzyło się chrześcijaństwo, postać Mikołaja została- nazwę to delikatnie, zaadaptowana. I tym samym włączona do nowych tradycji.
Ta symboliczna postać Mikołaja, to fascynująca historia/opwieść o ewolucji tego zimowego dobrego ducha. Ducha hojności i ochrony, pozostającym jako symbol ciepła, miłości, dobroci w te dni właśnie. Dni, które jednoczą ludzi w najciemniejsze dni roku.
A w tych czasach jest to nam bardzo potrzebne. I niech ten duchowy wymiar magii świat pozostanie, jako czas dawania, czas dzielenia, czas refleksji nad hojnością i wspójnością z Naturą. I niech te dni w obecności światełek, zielonych gałązek i wśród kochanych osób- upłyną jako czas odradzającego się światła i świata.
Obojętnie jakie macie przekonania, czy religię.
Szczodrych Godów moi kochani czytelnicy!!!
Tego Wam życzy- Wasz Babcia z Piekła Rodem.
Zdjęcia; profilowe by BzPR, reszta Google
Komentarze
Prześlij komentarz