58. Z Nowym Rokiem, z nowym krokiem

 

58.

Z NOWYM ROKIEM, Z NOWYM KROKIEM

 


Kiedy myślisz o przeszłość, lub o przyszłości-

Teraźniejszość przemija jakby jej nie było.”

 

 

 

Mamy już 2022. Co oznacza taka ilość dwójek w tej dacie- a może to jest przypadkowe?

Numerologia zakłada, że liczby które nas otaczają mają magiczne właściwości. I nic, co jest wokół  nas, nie jest przypadkowe- ani nasza data urodzenia ani imię również.

Twierdzi się, że rok w którym żyjemy- też ma znaczenie. A dowiadujemy się dzięki matematyce, a konkretnie numerologii właśnie.

{matematyka jest dziedziną- nauką, która uczestniczy w całym naszym życiu a także potrafi nam pomóc}

Numerem dla dzisiejszego Nowego Roku, jest szóstka (2+0+2+2=6). A co to oznacza? Oznacza to, że energia szóstki będzie towarzyszyć nam przez 12 miesięcy.

Zdaniem numerologów, to wyjątkowo dobra wiadomość. W porównaniu z rokiem, który właśnie przeszedł do historii- ma znaczeniu bardziej pozytywne.

Zeszły rok (5tka), oznaczał dla nas destabilizację, samo destrukcję, brak równowagi i frustracje (brzmi fatalnie!).

Szóstka jest cyfrą opieki- porównywana do rodzica. Jest jak ktoś, od którego dostajemy wsparcie w walce z czymś, pomaga w zrozumieniu czegoś co jest dla nas trudne (tzw. przebudzenie). To może być rok zjednoczenia- bo niestety żyjemy w czasach, w których jesteśmy podzieleni na wielu płaszczyznach.

{tak twierdzi Ellen Ricks, ekspert- numerolog}

Szóstka to liczba, która ma silny związek z rodziną. Według tego podzielone rodziny, gdzie te więzi zostały zerwane- mają szanse aby otworzyć oczy, serce i ramiona. A dwójka (która w tym roku jest potrojona i rządzi) to cyfra równowagi, strażnik pokoju przynoszący pozytywizm i miłość. Silnie związane z tym, czego oczekujemy i czego pragniemy.

Pamiętajmy jednak, że kowalem swojego życia jest każdy sam. A więc bądźmy pozytywni, uśmiechnięci, otwarci na wiedzę. A szukając prawdy- na pewno ją znajdziemy. Taki ma być ten rok.

Pan profesor Michał Tombak zwykł mawiać:

Marzenia słabych są ucieczką od rzeczywistości.

Marzenia silnych rzeczywistość kształtują….”

Ja tylko skromnie dodam, że dobro zwycięża 😊!

NIECH SIĘ SPEŁNI!!!

Ostatni rok był ciężki i niezrozumiały. I smutny. Losy ludzkie nie były czymś do śmiechu. Ja cały rok przeszłam z szeroko otwartymi oczami- ze zdziwienia co się dzieje. Miejmy nadzieję, że ten będzie inny, lepszy- pod wieloma względami.

To było coś dla ducha, a teraz coś dla ciała 😊.

Jak wiecie, u mnie nie ma przypadków. Ostatnie tematy z Gosia Ch. i moje wizualizacje, jak chce rozpocząć Nowy Rok- doprowadziły mnie do właśnie tego tematu.

Nowy Rok zaczęłam tak, jak chciałam. Poszłam na swoją ukochaną wędrówkę w rezerwat. Poszłam boso w trawę. Zielona była. Mokra była. I mięciusia była. Ale wcale nie zimna. Nie byłam psychicznie nastawiona na zimno. Raczej wyobrażałam sobie zetknięcie z Ziemią z przyjemnością. I tak też było. Zielony dywanik był cudny! Uziemienie- uziemianie.

A co to takiego?

Pradawne połączenie- z prochu powstałeś….

Na pewno słyszeliście o tym i widzieliście nie raz, jak ludzie chodzą boso po ziemi. Zapewne w porze letniej sami chodzicie boso. Odczuwacie nagłą potrzebę ściągnięcia butów? Ja nie lubię nawet skarpetek, mam wrażenie że blokują mi przepływ limfy (pisałam o tym jak ważny jest jej przepływ w odc. 50) i czasem od nich puchną mi nogi. Myślę, że przez gumki, które nie wiem po co robione są takie ciasne (a kostki mam dość szczupłe). Dlatego też, aby limfa przepływała sobie swobodnie, nawet w zimie noszę po prostu stopki- no ale w Anglii nie ma takich zim jak w Polsce.

Uziemienie, czyli dotykanie ziemi przez którąkolwiek część naszego ciała (minimum 15 min.), posiada wiele dobra. Łagodzenie chorób, poprawa snu, zmniejszenie stresu, dodanie energii, regulowanie menstruacji, redukcja napięć mięśniowych, regulowanie ciśnienia, Hashimoto, cukrzyca typu 1, stwardnienie rozsiane, reumatoidalne zapalenie stawów, alergie- to tylko niektóre z nich. Są nawet osiągnięcia w leczeniu nowotworów (przy nie przyjmowaniu chemii).

{to wszystko z dokumentacji medycznej}

A co człowiek ma wspólnego z „prądem”?

Niektórzy mówią, że to bzdura. Ale to takie logiczne- składamy się z wody i minerałów. Więc jesteśmy świetnymi „przewodnikami”. A to, według nauki która się zajmuje naturą- brakujące ogniwo do procesów chorobotwórczych. Czyli ogniwo naszej pełnej immunologii. Stabilizacja rytmu biologicznego całego organizmu. Normalizacja kortyzolu- hormonu stresu.

Nosimy buty z plastikowymi lub gumowymi podeszwami- fundowanie nam ich, jest izolowaniem nas od kontaktu z ziemią i z jej elektronami. Na ulicach mamy asfalt, beton itp.- które skutecznie nam uniemożliwiają ten kontakt. Łóżka, wysokie budynki- też nam to fundują (a w czasie snu najlepiej się leczymy- tak jak mawiały nasze babcie).

Oprócz oczywistych konsekwencji wynikających z niezdrowego trybu życia i złej diety, badacze podkreślają i wskazują jeszcze jeden czynnik- syndrom oderwania naszych ciał od bezpośredniego kontaktu z Matką Ziemią. A takie chodzenie, czucie Natury- to jest oderwanie od tego, co nam tu narzucają. Czyli styl życia. Taki kontakt- to Twoja wolność, spróbuj. To nic nie kosztuje. Mnie pozwala bardzo dużo rzeczy zrozumieć, przemyśleć. Oderwanie od tzw. cywilizacji, pomaga rozjaśnić umysł. Tak jakbym miała przekaz, bezpośrednio do mojego szefa (czyli mózgu😊). Od którego przecież wszystko zależy.


Odkrywcą korzystnego tego wpływu jest Clinton Ober. Facet zajmował się telewizja kablową i uziemianiem sprzętu elektrycznego- daleko od tej ziemi się nie oderwał w nowej pasji. Jego świadomość o uziemianiu- a także własne dolegliwości- poprowadziła go do zgłębienia wiedzy na ten temat.  Twierdzi on bowiem, że kontakt z Ziemią to nasze zdrowie i dobre samopoczucie. Przez prawie dwie dekady, facet od kablówki- był wyśmiewany.

Pierwsze eksperymenty robił na sobie i znajomych. Obwiązywał się- między innymi- z łóżkiem taśmą izolacyjną. Już po krótkim czasie odczuwał ulgę w tzw. łamaniach w kościach i stawach.

Ale, możemy korzystać z uziemień  w naszych domach. Na przykład- prześcieradło utkane z dodatkiem srebrnych włókien. Podłączając go do gniazdka z uziemieniem- możemy sobie zapewnić swobodny przepływ elektronów. Z Ziemi- do naszego ciała. I odwrotnie. Tym samym, poprawiamy swój stan zdrowia- nie robiąc naprawdę nic.

Kontakt z Naturą, wspaniale umożliwia nam uprawa ogródka. Możemy zrobić sobie masaż stóp łyżką. Rano czy wieczorem. Spooning stóp, robi się stalą nierdzewną przez kilka minut. Pomaga ustanowić silne połączenie z metalem w hemoglobinie. I aktywuje pola energetyczne organizmu. Pocieranie łyżką podeszew, umożliwia przepływ energii z i do stóp. A mrowienie to efekt naturalny.

Przecież w stopach mamy wszystkie receptory- tak to jest przemyślany ruch.

Proponowane są też nam różne maty uziemiające, czy klapki. Pamiętajmy aby zasięgnąć opinii o producencie.

My, ludzie, wzięliśmy się z Natury- bo przecież nie z laboratorium. Więc wszystko co jest związane z  Naturą- jest dla nas najlepsze.     

Tak więc, ja to sobie zafundowałam. Zresztą robię to dość często i jestem szczęśliwa, że mam gdzie. Mieszkam jednak w miejscu do tego stworzonym. A właściwie, czy ja tu trafiłam z przypadku…?

Niestety nie mam tutaj śniegu. A z przyjemnością pouziemiałabym się chodząc po śniegu. 

A co nam daje to chodzenie? Hartujemy swój organizm- wzmacniając przy tym odporność. Dzięki temu, że swajamy ciało z zimnem, ono inaczej gospodaruje ciepłem. Masujesz strefy refleksologiczne na stopie, dostają tzw. szoku termicznego i zaczynają prawidłowo pracować. Dostajesz tzw. kopa energii. 

Trzeba ubrać się ciepło: kurtka, rękawiczki, czapka. A w plecaku: ręcznik (ale tylko delikatnie osuszamy, nie trzemy!), ciepłe skarpety i termos z gorącym rozgrzewającym napojem.

Nie stoimy, truchtamy. Zacznij od 15 min. 

Na przkład dla, mnie chodzenie w zimie w strumyku lub moczenie stóp w jeziorze- jest cudownym doświadczeniem.

{o uziemianiu napisałam również w 32odcinku bloga BzPR}


Zima w Hertford jest w tym roku łagodna (nawet 15 stopni). W listopadzie było kilka zimnych bardzo dni- i tyle. Tylko ja bym zimie w Anglii nie ufała. Bo tu czasami bywa tak, że kiedy wiosna stoi u progu i puka do drzwi- to wtedy zima (i zimno) tak dowali, że jesteśmy odcięci od świata. Dwa centymetry śniegu, paraliżuje Anglie…

Tylko częściowo gołe drzewa- bo nie wszystkie są gołe- przypominają jaką porę roku mamy. Przepiękna, wielka wierzba, wydaje się jeszcze bardziej płacząca- z powodu swojego wyglądu.

Nie dokarmiam zbytnio ptaków tej zimy. Jest dość ciepło, więc powinny dawać sobie radę.  I pomimo, że do wiosny jednak daleko, to widziałam już łabędzia co uderzał w konkury!

Chociaż kolor nieba nie obiecywał nic miłego, to słoneczko wyzierało małe co nie co- rozpychając chmury. Szukałam miejsca gdzie mogłabym wejść do wody stopami- ale wszędzie było tak zryte przez pieski, że błoto brzegowe przypominało plastelinę zmieszaną z wodą. Groziło to poślizgiem i brudnym upadkiem. Obawiałam się, że nie chcę wsadzić w tę breje moich nóg- bo później ich nie domyję.  A tam gdzie brzeg był w porządku- sprawdzałam głębokość patykiem. Mój patyk wciągał muł, więc też nie bardzo mi się chciało zanurzyć nawet paluszek.


Co poniektórzy wybrali się na deskę, lub na łódkę. Udałam się też w swoje ulubione miejsca. Mój kumpel-kormoran- suszył swoje skrzydła nad brzegiem rzeki, na gałęzi drzewa.

Kawę też chciałam się napić w doborowym towarzystwie, przy moim drzewie- które nazywam Matka. Oprócz tego, że wygląda jak kobieta, to u jej stóp jest jakby ławeczka. Zaprasza, żeby na niej usiąść. A więc piłam kawę z łabędziami, przepływały koło mnie kaczki a nad głową latał kormoran.

Proszę państwa, czy coś jeszcze dodać…?

Tak, byłam szczęśliwa, zadowolona i uśmiechnięta😊.

Przytulanie się do drzew

Nie bez kozery pisałam o moim ulubionym drzewie.

Jeśli jestem w tej części rezerwatu, to zawsze idę do Matki. Uwielbiam tam usiąść na jej nodze (czyt. korzeniu), zamknąć oczy i przytulić się do jej konara. Potem pije kawę w doborowym towarzystwie.


O przytulaniu się do drzew mówi się od dawna. Zwłaszcza w Polsce często mówi się o brzozie. Ale czy my to stosujemy? A dlaczego nie, przecież to nic nie kosztuje!!! Ludzie to dziwne zwierza. Mają za darmo najlepsze lekarstwa jakie tylko mogą sobie wymarzyć.

Seks- dobroczynne działanie psychiczne i fizyczne, obniża ciśnienie i ryzyko zawału, łagodzi ból, pomaga w utrzymaniu w ryzach hormony (dobra przemiana materii, zachowanie dobrej sylwetki), przedłuża młodość etc.

Miłość (odc. 26 bloga)- siła, szczęście, empatia, endorfiny pracują bez końca, działa kojąco na układ krążenia, serce jest dokrwione, ciśnienie jest regulowane, niweluje stres etc.

Przytulanie- poprawia samopoczucie, wzmacnia odporność, łagodzi napięcie i stres, niweluje złą energię, zapobiega arytmii, zawałom, obniża ciśnienie itd.

Całusy- stymulują produkcje hormonów (oksytocyny- odpowiedzialne za dobry nastrój), endorfiny działają, dopamina (odpowiedzialna za pobudzenie ośrodka przyjemności w mózgu), całujący sie mają mniej wypadków, żyją dłużej itp., itd.

Pocałunki są tym, co pozostało z języka raju”

A teraz o drzewach.

Drzewoterapia, drzewolecznictwo, sylwoterapia, kąpiele leśne, magia drzew- to kilka określeń. Bo przecież drzewa, są nieodłącznym elementem otaczającej nas przyrody. Od dawna wykorzystuje się ich potencjał w leczeniu. A od  starożytności ceni się ich materiał, który pomaga nam ludziom przetrwać i w życiu- budulec, opał, jedzenie… Stanowią żywą część kultury wielu narodów.

Są towarzyszami uczonych, myślicieli, pisarzy, poetów, mentorów i Waszymi również.

Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z tego, że sam ich widok daje nam profity- obniża ciśnienie i stres.  A tereny zielone, wpływają nie tylko na redukcję stresu- poprawiają jakość życia i zmniejszają śmiertelność.  Ich widok także, ma ogromne znaczenie za oknem szpitalnym.

Dlatego też fani naturalnego życia, zachęcają do spacerów w parku lub wypadów do lasu, jezior, gór czy nad morze. Wśród drzew i krzewów- bo one są wszędzie.

Drzewa bowiem, dostarczają nam dobroczynnego promieniowania, w którym wytwarzane przez drzewa jony ujemne- usuwają nam niesprzyjające jony naszemu organizmowi, tzw. jony dodatnie.

Jest to samoleczenie. Przytulając drzewko dostajemy energię, która likwiduje wiele dolegliwości natury fizycznej i psychicznej.

Dolegliwości fizyczne (ale nie te chroniczne tylko te nagłe), powinny ustąpić po ok 20-30 min. Mentalnie, aby uzyskać pożądane efekty- możemy potrzebować nawet 1 godzine. Zdarza się, że będziemy potrzebować ( na choroby przewlekłe) wielokrotnych powtórzeń, nawet kilkutygodniowych.

Możemy to robić w kilku pozycjach.

-pozycja stojąca tyłem do drzewa, oprzeć tył, głowę o pień- dotykać rękoma

-pozycja stojąca przodem, objąć pień i przyłożyć do niego czoło

-pozycja leżąca, leżeć pod drzewem, oprzeć o pień bose stopy

Nie zapominajmy o spokojnym, głębokim oddychaniu.

Nasza sławetna brzoza (o której się mówi, że powinna być w ogródku- ale to tak jak iglaki) daje nam poczucie równowagi psychicznej i fizycznej.

Dąb to siła, odwaga i moc, energia i działanie. Poprawia krążenie krwi, stany zapalne.

A np. grab- przywraca harmonię ducha, wzmacnia organizm, wskazany na stany reumatyczne, starszym osobom pomaga w niwelowaniu zdrowotnych objawów starzenia.

Jabłoń- obfitość, dostatek, zdrowie naszego brzuszka. Jarzębina- oczyszcza ze złej energii, wycisza, poszerza intuicje.

I tak dalej i tak dalej. One nam dają wiele. A co my dajemy im?!?! Wycinki, wyrzynanie zdrowych drzew, niszczenie lasów i ich karczowanie ….

Jako ludzie ze świadomością, jaką krzywdę sami sobie wyrządzamy- powinniśmy przeciwdziałać temu. Nie pozwolić na to. Jak z dóbr naszej przyrody będą korzystały nasze dzieci, wnuki, prawnuki…? Nie zostanie im nic w takim tempie.

Oprócz tego drzewa odgrywają znaczącą role dla życia Ziemi- na której, jak zawsze podkreślam, nic nie jest z przypadku (chyba że człowiek tam palucha wsadził…). Dzięki nim mamy proces fotosyntezy- najskuteczniej produkują dla nas tlen!

Tzn.- mówiąc jaśniej- wychwytują z powietrza zabójczy dla nas dwutlenek węgla i przerabiają dla nas tlen. Proste? Bardziej prosto nie będzie- bez nich nie oddychamy, umieramy…

Teraz już wiecie dlaczego w lesie jest nam dobrze- a po wycieczce mamy wysprzątany układ oddechowy a i głowę. Ziemskie lasy (te, które jeszcze zostały…) produkują ok. 26 miliardów ton tlenu. To zaspakaja co najmniej połowę zapotrzebowania wszystkich ludzi i zwierząt.

Daje nam to energię, spokojność i młodość. W dobie gdzie rządzi pieniądz, nie szanuje się takich płuc świata jak np. lasy deszczowe Amazonii (ważne dla globalnego klimatu), Tundra, Tajga czy lasy  woodland w Australii. Te lasy się niszczy i pali…Po to, aby mieć więcej terenu do pasania zwierząt na ubój…A także sadzi się w ich miejsce palmy- na olej palmowy. Ktory-  nota bene- jest dla nas trujący, a znajduje się naprawdę w wielu, wielu produktach. Nie wspomnę, że sadzenie palm w miejsce lasu tropikalnego- zabiera domek szympansom, którym grozi wyginięcie....To jest samodestrukcja.

Bo drzewa to samoistne, nic nas nie kosztujące miotełki do zamiatania syfu z powietrza. Zostawcie białą chusteczkę w lesie, w korze drzewa na tydzień- a sami się przekonacie.

Dlatego moi drodzy, jest coraz więcej astmatyków (gdzie we wziewnych inhalatorach podają nam sterydy- we wszystkich). Osób ze schorzeniami dróg oddechowych, a nawet osób nie palących a chorych na raka płuc.


Jak fajnie jest nam w cieniu drzew czy krzewów w upały. One nie tylko dają nam cień- ale także uwalniają do powietrza pare wodna, która wraca do nas w postaci deszczu.

Gdybym puściła wodze fantazji, że człowiek mógłby sztucznie sterować pogodą, wyglądałoby to mniej więcej tak.

Odganiał by wszystkie chmury deszczowe, które w sposób naturalny gromadzą się po wysokiej temperaturze ( bo paruje roślinność). Po wstrzymaniu tego, nadchodzi fala upałów, jeszcze większych upałów- wtedy rośliny nie mają z czego czerpać potrzebnych im minerałów ( bo nie ma opadów), nie mają z czego żyć. Umierają, a wraz z nimi pożywienie dla nas i zwierząt. Czyli my też nie mamy co jeść. Nie mamy też zdrowego powietrza do oddychania i coraz więcej osób choruje na drogi oddechowe.  

Następuje wtedy globalne ocieplenie, topią się lodowce. A gdy taki ktoś zdecydowałby, że puści te nagromadzone chmury- to co następuje? Następują tak ulewne deszcze, że są powodzie. Bo natura sobie nie poradzi z nie naturalnym systemem. Ona ma swój bieg i swój program.


Wystarczą już betonowe dżungle, które działają na wzrost temperatury. A roślinność temperaturę reguluje. Drzewa zatrzymują też wiatry, wichury czy mocniejsze „powiewy”. Mocniejsze „powiewy” potrafią połamać całe puszcze- a przez to ocalić nas. To jak to, że dobrze skonstruowany samochód przy wypadku uderzenie bierze na siebie- ratując kierowcę i pasażerów.

Ratują nas przy śnieżycach ( na tej samej zasadzie, zatrzymują na sobie największy podmuch), a także zmniejszają skutki lawin w górach, a czasem totalnie ją zatrzymują.

Ratują nasz układ słuchowy- tłumią dźwięk, ponieważ pochłaniają nawet połowę wibracji hałasu.

Podsumowując. Drzewa i krzewy skutecznie wspierają nas w chorobach tzw. cywilizacji. Ich kojący wpływ na nasze nerwy i stresy- trudno przecenić. Są domem dla wielu gatunków roślin, grzybów, nie mówiąc o zwierzątkach.

Wypełniają swoim zapachem powietrze, tworzą klimat, nadają charakter krajobrazowy miejscu a także nadają mu tożsamość. Szumem liści koją nasze nerwy, dzielą się z nami swoimi plonami. Tworzą dla nas mikroklimat. Te łagodne olbrzymy osłaniają nasze gleby i uprawy. Inspirują, zachwycają. Wierni opiekunowie podwórek i naszych ogródków. Przyjaciele i karmiciele zwierząt.

Niekiedy tworzą nasze wspomnienia. Ile pocałunków, ile dzieci się urodziło (i zalążyło 😊) pod drzewem. Ile wieszczy znalazło pod nimi schronienie, czy zbłąkanych wędrowców.

Ale….

Do tego potrzebne są duże (i dużo), dojrzałe zdrowe drzewa- a nie ich rachityczne sadzonki czy rozpaczliwie wyglądające ścięte, rachityczne kikuty.

Czy nie uważacie kochani, że jesteśmy IM coś winni?

Mimo to, od 16 kwietnia 2004 (nowa ustawa…?) wycięte było pół miliona drzew rocznie…

A od 1 stycznia 2017- tzw. Lex Szyszko- wycięto trzy razy więcej. Gdzie nie gdzie, ta ustawa nazwana została jedną z najbardziej antyspołecznym aktem prawnym jaki był w historii Polski. I ja się pod tym podpisuje. Dwoma rękoma.

Ewenement na skalę światową- taka niechlubna etykieta. Do tego dopisuje się bezsensowny mord biednych zwierząt, które wpisują się w ekosystem. Człowiek nie wpisuje się. Wstyd.

Trujące pyły i gazy, zatrute powietrze, erozja i jałowienie gleb, trujący fluor w wodzie (pisałam a propos tego w odcinku 55), zagrożenia epidemiologiczne, ogólnie wciskana wszędzie chemia a niszczona natura.

To nie wróży najlepiej.

Drzewa również przechowują wodę. Są jak zbiorniki prewencyjne. Przechowują i oddają do atmosfery kilkaset litrów. Woda jest pobierana z gleby, idzie przez pień do góry, rozchodzi się po konarach i wyparowuje.

Spadające liście nawożą glebę (tworząc przy tym jej nową warstwę), chronią ziemię przed zimnem, wysychaniem. Korzenie natomiast, zatrzymują usuwanie się ziemi i erozje.  

A ciekawostką jest, że na zadrzewionych (tym samym zacienionych) drogach i parkingach zużywa się mniej paliwa, oleju i mniej idzie do atmosfery ulatniających się trujących gazów. Proste- jest mniejsza temperatura, jest mniejsze parowanie i zużycie.

Nie chcę już się rozwodzić nad ptakami, którym zabierane są ich domy przy wycince….

Na świecie, co jakiś czas aktualizuje się mapy i wartość drzew. Im starsze tym lepsze.

Nie myślicie, że podcinamy gałąź na której siedzimy? I to ma być ta cała cywilizacja, z której mam się cieszyć?

Nie wiem jak Wy, ale ja wolę widzieć drzewa, niż jakieś wieże G…

 

{bardzo pomocnym materiałem był artykuł jestemnaptak.pl.}

 

„Nie martw się na zapas!

Żyj jednym dniem na raz!


Kiedy żyjemy w przeszłości lub przyszłości-

Teraźniejszość nie istnieje. A jedyne, co tak naprawdę mamy, to jest TU i TERAZ.

Uspokój umysł i doceń ten moment.

Zachowaj dystans do tego, co płynie ze świata zewnętrznego- trzymaj się swojego serca.

Szanuj i oszczędzaj swoją energię…”

Agnieszka Maciąg- wpis na koncie Instagram  

No lepiej sama bym tego nie ujęła! Ale uduchowiony odcinek z Nowym Rokiem…

Pozdrawiam wszystkich serdecznie, życzę samych radości- i pamiętajmy, że nasze myśli mają potężną moc!

A więc samych pozytywnych myśli- Wasza Babcia z Piekła Rodem.

{dobra jestem, najpierw ludziom wypisuje takie rzeczy- a potem życzę pozytywnych myśli😊)

Zapraszam na swój Instagram, a także na stronę na FB- ściśle współpracującą z blogiem.


Zdjęcia- prywatne archiwum by BzPR

 

BLOG NIE TYLKO DLA BABĆ!

Komentarze

  1. Bardzo ważne, żeby przypominać nam, ludziom o konieczności dbania i ochrony tego cudu jakim jest otaczającą nas przyroda. Nauczmy się lub przypomnijmy sobie jak bardzo dużo korzyści daje nam obcowanie z naturą. Tego ni czy nie da się zastąpić!!!.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Blog dla kobiet 40+

Zastanawiasz się, jak zadbać o ciało i ducha po czterdziestce? Chcesz wiedzieć, jak być szczęśliwą, atrakcyjną i spełnioną kobietą, w pełni świadomą swojej wartości? Babcia z piekła rodem to jedyny w swoim rodzaju blog, który został stworzony specjalnie dla kobiet 40+ oraz wszystkich tych pań, które pragną cieszyć się życiem w każdym wieku. Znajdziesz w nim odpowiedzi na wiele nurtujących Cię pytań, nie tylko tych związanych z tematyką urody oraz wizerunku. Czeka tu na Ciebie mnóstwo interesujących przepisów kulinarnych, wskazówek dotyczących naturalnej pielęgnacji ciała, a także wartościowych porad z zakresu zdrowego trybu życia i dbania o siebie. Ten wyjątkowy serwis poradnikowy dla kobiet doda Ci motywacji do działania na każdy dzień, ułatwi zmianę niewłaściwych nawyków i sprawi, że na nowo spojrzysz na otaczającą Cię rzeczywistość. Dzięki niemu znajdziesz sens egzystencji i nauczysz się cieszyć codziennością, kiedy wszystkie dni wyglądają tak samo.

Babcia z piekła rodem – to miejsce dla każdej z nas!

Chcesz wprowadzić jakieś zmiany w swoim dotychczasowym życiu? Szukasz inspiracji i pozytywnej energii, które pozwolą Ci w końcu odnaleźć Twoją prawdziwą pasję? Babcia z piekła rodem to blog tworzony przez energetyczną artystkę, która doskonale wie, jak poradzić sobie z upływającym czasem, by zachować młody umysł, ciało i ducha. Jeszcze kilka lat temu kobiety po czterdziestce były praktycznie niezauważane. A przecież one też pracują, wychowują dzieci i pragną jak najlepiej czuć się w swojej własnej skórze. Jeśli Ty też tak uważasz – koniecznie dołącz do nas i bądź szczęśliwa bez względu na metrykę! Miłej lektury!

Blog lifestylowy dla kobiet