58.
Z NOWYM
ROKIEM, Z NOWYM KROKIEM
„Kiedy myślisz o przeszłość, lub o przyszłości-
Teraźniejszość przemija jakby jej nie było.”
Mamy już 2022. Co
oznacza taka ilość dwójek w tej dacie- a może to jest przypadkowe?
Numerologia
zakłada, że liczby które nas otaczają mają magiczne właściwości. I nic, co jest
wokół nas, nie jest przypadkowe- ani
nasza data urodzenia ani imię również.
Twierdzi się, że
rok w którym żyjemy- też ma znaczenie. A dowiadujemy się dzięki matematyce, a
konkretnie numerologii właśnie.
{matematyka jest
dziedziną- nauką, która uczestniczy w całym naszym życiu a także potrafi nam
pomóc}
Numerem dla
dzisiejszego Nowego Roku, jest szóstka (2+0+2+2=6). A co to oznacza? Oznacza
to, że energia szóstki będzie towarzyszyć nam przez 12 miesięcy.
Zdaniem
numerologów, to wyjątkowo dobra wiadomość. W porównaniu z rokiem, który właśnie
przeszedł do historii- ma znaczeniu bardziej pozytywne.
Zeszły rok
(5tka), oznaczał dla nas destabilizację, samo destrukcję, brak równowagi i
frustracje (brzmi fatalnie!).
Szóstka jest
cyfrą opieki- porównywana do rodzica. Jest jak ktoś, od którego dostajemy
wsparcie w walce z czymś, pomaga w zrozumieniu czegoś co jest dla nas trudne
(tzw. przebudzenie). To może być rok zjednoczenia- bo niestety żyjemy w
czasach, w których jesteśmy podzieleni na wielu płaszczyznach.
{tak twierdzi Ellen
Ricks, ekspert- numerolog}
Szóstka to
liczba, która ma silny związek z rodziną. Według tego podzielone rodziny, gdzie
te więzi zostały zerwane- mają szanse aby otworzyć oczy, serce i ramiona. A
dwójka (która w tym roku jest potrojona i rządzi) to cyfra równowagi, strażnik
pokoju przynoszący pozytywizm i miłość. Silnie związane z tym, czego oczekujemy
i czego pragniemy.
Pamiętajmy
jednak, że kowalem swojego życia jest każdy sam. A więc bądźmy pozytywni,
uśmiechnięci, otwarci na wiedzę. A szukając prawdy- na pewno ją znajdziemy.
Taki ma być ten rok.
Pan profesor Michał
Tombak zwykł mawiać:
„Marzenia słabych
są ucieczką od rzeczywistości.
Marzenia
silnych rzeczywistość kształtują….”
Ja tylko skromnie
dodam, że dobro zwycięża 😊!
NIECH
SIĘ SPEŁNI!!!
Ostatni rok był
ciężki i niezrozumiały. I smutny. Losy ludzkie nie były czymś do śmiechu. Ja
cały rok przeszłam z szeroko otwartymi oczami- ze zdziwienia co się dzieje. Miejmy
nadzieję, że ten będzie inny, lepszy- pod wieloma względami.
To było coś dla
ducha, a teraz coś dla ciała 😊.
Jak wiecie, u mnie
nie ma przypadków. Ostatnie tematy z Gosia Ch. i moje wizualizacje, jak chce
rozpocząć Nowy Rok- doprowadziły mnie do właśnie tego tematu.
Nowy Rok zaczęłam
tak, jak chciałam. Poszłam na swoją ukochaną wędrówkę w rezerwat. Poszłam boso
w trawę. Zielona była. Mokra była. I mięciusia była. Ale wcale nie zimna. Nie byłam
psychicznie nastawiona na zimno. Raczej wyobrażałam sobie zetknięcie z Ziemią z
przyjemnością. I tak też było. Zielony dywanik był cudny! Uziemienie- uziemianie.
A co to takiego?
Pradawne
połączenie- z prochu powstałeś….
Na pewno
słyszeliście o tym i widzieliście nie raz, jak ludzie chodzą boso po ziemi. Zapewne
w porze letniej sami chodzicie boso. Odczuwacie nagłą potrzebę ściągnięcia butów?
Ja nie lubię nawet skarpetek, mam wrażenie że blokują mi przepływ limfy (pisałam
o tym jak ważny jest jej przepływ w odc. 50) i czasem od nich puchną mi nogi. Myślę,
że przez gumki, które nie wiem po co robione są takie ciasne (a kostki mam dość
szczupłe). Dlatego też, aby limfa przepływała sobie swobodnie, nawet w zimie
noszę po prostu stopki- no ale w Anglii nie ma takich zim jak w Polsce.
Uziemienie, czyli
dotykanie ziemi przez którąkolwiek część naszego ciała (minimum 15 min.), posiada
wiele dobra. Łagodzenie chorób, poprawa snu, zmniejszenie stresu, dodanie energii,
regulowanie menstruacji, redukcja napięć mięśniowych, regulowanie ciśnienia,
Hashimoto, cukrzyca typu 1, stwardnienie rozsiane, reumatoidalne zapalenie
stawów, alergie- to tylko niektóre z nich. Są nawet osiągnięcia w leczeniu
nowotworów (przy nie przyjmowaniu chemii).
{to wszystko z
dokumentacji medycznej}
A co człowiek ma
wspólnego z „prądem”?
Niektórzy mówią,
że to bzdura. Ale to takie logiczne- składamy się z wody i minerałów. Więc
jesteśmy świetnymi „przewodnikami”. A to, według nauki która się zajmuje
naturą- brakujące ogniwo do procesów chorobotwórczych. Czyli ogniwo naszej
pełnej immunologii. Stabilizacja rytmu biologicznego całego organizmu. Normalizacja
kortyzolu- hormonu stresu.
Nosimy buty z
plastikowymi lub gumowymi podeszwami- fundowanie nam ich, jest izolowaniem nas
od kontaktu z ziemią i z jej elektronami. Na ulicach mamy asfalt, beton itp.-
które skutecznie nam uniemożliwiają ten kontakt. Łóżka, wysokie budynki- też
nam to fundują (a w czasie snu najlepiej się leczymy- tak jak mawiały nasze
babcie).
Oprócz
oczywistych konsekwencji wynikających z niezdrowego trybu życia i złej diety,
badacze podkreślają i wskazują jeszcze jeden czynnik- syndrom oderwania naszych
ciał od bezpośredniego kontaktu z Matką Ziemią. A takie chodzenie, czucie
Natury- to jest oderwanie od tego, co nam tu narzucają. Czyli styl życia. Taki
kontakt- to Twoja wolność, spróbuj. To nic nie kosztuje. Mnie pozwala bardzo
dużo rzeczy zrozumieć, przemyśleć. Oderwanie od tzw. cywilizacji, pomaga rozjaśnić
umysł. Tak jakbym miała przekaz, bezpośrednio do mojego szefa (czyli mózgu😊). Od którego przecież wszystko zależy.
Odkrywcą korzystnego tego wpływu jest Clinton Ober. Facet zajmował się telewizja kablową i uziemianiem sprzętu elektrycznego- daleko od tej ziemi się nie oderwał w nowej pasji. Jego świadomość o uziemianiu- a także własne dolegliwości- poprowadziła go do zgłębienia wiedzy na ten temat. Twierdzi on bowiem, że kontakt z Ziemią to nasze zdrowie i dobre samopoczucie. Przez prawie dwie dekady, facet od kablówki- był wyśmiewany.
Pierwsze
eksperymenty robił na sobie i znajomych. Obwiązywał się- między innymi- z
łóżkiem taśmą izolacyjną. Już po krótkim czasie odczuwał ulgę w tzw. łamaniach
w kościach i stawach.
Ale, możemy
korzystać z uziemień w naszych domach.
Na przykład- prześcieradło utkane z dodatkiem srebrnych włókien. Podłączając go
do gniazdka z uziemieniem- możemy sobie zapewnić swobodny przepływ elektronów.
Z Ziemi- do naszego ciała. I odwrotnie. Tym samym, poprawiamy swój stan zdrowia-
nie robiąc naprawdę nic.
Kontakt z Naturą,
wspaniale umożliwia nam uprawa ogródka. Możemy zrobić sobie masaż stóp łyżką. Rano
czy wieczorem. Spooning stóp, robi się stalą nierdzewną przez kilka minut. Pomaga
ustanowić silne połączenie z metalem w hemoglobinie. I aktywuje pola energetyczne
organizmu. Pocieranie łyżką podeszew, umożliwia przepływ energii z i do stóp. A
mrowienie to efekt naturalny.
Przecież w
stopach mamy wszystkie receptory- tak to jest przemyślany ruch.
Proponowane są
też nam różne maty uziemiające, czy klapki. Pamiętajmy aby zasięgnąć opinii o
producencie.
My, ludzie,
wzięliśmy się z Natury- bo przecież nie z laboratorium. Więc wszystko co jest
związane z Naturą- jest dla nas
najlepsze.
Tak więc, ja to
sobie zafundowałam. Zresztą robię to dość często i jestem szczęśliwa, że mam
gdzie. Mieszkam jednak w miejscu do tego stworzonym. A właściwie, czy ja tu
trafiłam z przypadku…?
Niestety nie mam tutaj śniegu. A z przyjemnością pouziemiałabym się chodząc po śniegu.
A co nam daje to chodzenie? Hartujemy swój organizm- wzmacniając przy tym odporność. Dzięki temu, że swajamy ciało z zimnem, ono inaczej gospodaruje ciepłem. Masujesz strefy refleksologiczne na stopie, dostają tzw. szoku termicznego i zaczynają prawidłowo pracować. Dostajesz tzw. kopa energii.
Trzeba ubrać się ciepło: kurtka, rękawiczki, czapka. A w plecaku: ręcznik (ale tylko delikatnie osuszamy, nie trzemy!), ciepłe skarpety i termos z gorącym rozgrzewającym napojem.
Nie stoimy, truchtamy. Zacznij od 15 min.
Na przkład dla, mnie chodzenie w zimie w strumyku lub moczenie stóp w jeziorze- jest cudownym doświadczeniem.
{o uziemianiu napisałam również w 32odcinku bloga BzPR}
Zima w Hertford jest w tym roku łagodna (nawet 15 stopni). W listopadzie było kilka zimnych bardzo dni- i tyle. Tylko ja bym zimie w Anglii nie ufała. Bo tu czasami bywa tak, że kiedy wiosna stoi u progu i puka do drzwi- to wtedy zima (i zimno) tak dowali, że jesteśmy odcięci od świata. Dwa centymetry śniegu, paraliżuje Anglie…
Tylko częściowo
gołe drzewa- bo nie wszystkie są gołe- przypominają jaką porę roku mamy. Przepiękna,
wielka wierzba, wydaje się jeszcze bardziej płacząca- z powodu swojego wyglądu.
Nie dokarmiam
zbytnio ptaków tej zimy. Jest dość ciepło, więc powinny dawać sobie radę. I pomimo, że do wiosny jednak daleko, to
widziałam już łabędzia co uderzał w konkury!
Chociaż kolor
nieba nie obiecywał nic miłego, to słoneczko wyzierało małe co nie co-
rozpychając chmury. Szukałam miejsca gdzie mogłabym wejść do wody stopami- ale
wszędzie było tak zryte przez pieski, że błoto brzegowe przypominało plastelinę
zmieszaną z wodą. Groziło to poślizgiem i brudnym upadkiem. Obawiałam się, że
nie chcę wsadzić w tę breje moich nóg- bo później ich nie domyję. A tam gdzie brzeg był w porządku- sprawdzałam
głębokość patykiem. Mój patyk wciągał muł, więc też nie bardzo mi się chciało
zanurzyć nawet paluszek.
Co poniektórzy wybrali się na deskę, lub na łódkę. Udałam się też w swoje ulubione miejsca. Mój kumpel-kormoran- suszył swoje skrzydła nad brzegiem rzeki, na gałęzi drzewa.
Kawę też chciałam
się napić w doborowym towarzystwie, przy moim drzewie- które nazywam Matka.
Oprócz tego, że wygląda jak kobieta, to u jej stóp jest jakby ławeczka.
Zaprasza, żeby na niej usiąść. A więc piłam kawę z łabędziami, przepływały koło
mnie kaczki a nad głową latał kormoran.
Proszę państwa,
czy coś jeszcze dodać…?
Tak, byłam
szczęśliwa, zadowolona i uśmiechnięta😊.
Przytulanie się do drzew
Nie bez kozery
pisałam o moim ulubionym drzewie.
Jeśli jestem w
tej części rezerwatu, to zawsze idę do Matki. Uwielbiam tam usiąść na jej nodze
(czyt. korzeniu), zamknąć oczy i przytulić się do jej konara. Potem pije kawę w
doborowym towarzystwie.
O przytulaniu się do drzew mówi się od dawna. Zwłaszcza w Polsce często mówi się o brzozie. Ale czy my to stosujemy? A dlaczego nie, przecież to nic nie kosztuje!!! Ludzie to dziwne zwierza. Mają za darmo najlepsze lekarstwa jakie tylko mogą sobie wymarzyć.
Seks- dobroczynne działanie psychiczne i
fizyczne, obniża ciśnienie i ryzyko zawału, łagodzi ból, pomaga w utrzymaniu w
ryzach hormony (dobra przemiana materii, zachowanie dobrej sylwetki), przedłuża
młodość etc.
Miłość (odc. 26 bloga)- siła, szczęście, empatia,
endorfiny pracują bez końca, działa kojąco na układ krążenia, serce jest
dokrwione, ciśnienie jest regulowane, niweluje stres etc.
Przytulanie- poprawia samopoczucie, wzmacnia odporność,
łagodzi napięcie i stres, niweluje złą energię, zapobiega arytmii, zawałom, obniża
ciśnienie itd.
Całusy- stymulują produkcje hormonów (oksytocyny-
odpowiedzialne za dobry nastrój), endorfiny działają, dopamina (odpowiedzialna
za pobudzenie ośrodka przyjemności w mózgu), całujący sie mają mniej wypadków,
żyją dłużej itp., itd.
„Pocałunki
są tym, co pozostało z języka raju”
A teraz o
drzewach.
Drzewoterapia, drzewolecznictwo,
sylwoterapia, kąpiele leśne, magia drzew- to kilka określeń. Bo przecież
drzewa, są nieodłącznym elementem otaczającej nas przyrody. Od dawna
wykorzystuje się ich potencjał w leczeniu. A od starożytności ceni się ich materiał, który pomaga
nam ludziom przetrwać i w życiu- budulec, opał, jedzenie… Stanowią żywą część
kultury wielu narodów.
Są towarzyszami uczonych,
myślicieli, pisarzy, poetów, mentorów i Waszymi również.
Nie wiem czy
zdajecie sobie sprawę z tego, że sam ich widok daje nam profity- obniża
ciśnienie i stres. A tereny zielone, wpływają
nie tylko na redukcję stresu- poprawiają jakość życia i zmniejszają
śmiertelność. Ich widok także, ma
ogromne znaczenie za oknem szpitalnym.
Dlatego też fani
naturalnego życia, zachęcają do spacerów w parku lub wypadów do lasu, jezior,
gór czy nad morze. Wśród drzew i krzewów- bo one są wszędzie.
Drzewa bowiem,
dostarczają nam dobroczynnego promieniowania, w którym wytwarzane przez drzewa jony
ujemne- usuwają nam niesprzyjające jony naszemu organizmowi, tzw. jony
dodatnie.
Jest to samoleczenie.
Przytulając drzewko dostajemy energię, która likwiduje wiele dolegliwości natury
fizycznej i psychicznej.
Dolegliwości
fizyczne (ale nie te chroniczne tylko te nagłe), powinny ustąpić po ok 20-30
min. Mentalnie, aby uzyskać pożądane efekty- możemy potrzebować nawet 1 godzine.
Zdarza się, że będziemy potrzebować ( na choroby przewlekłe) wielokrotnych powtórzeń,
nawet kilkutygodniowych.
Możemy to robić w
kilku pozycjach.
-pozycja stojąca
tyłem do drzewa, oprzeć tył, głowę o pień- dotykać rękoma
-pozycja stojąca
przodem, objąć pień i przyłożyć do niego czoło
-pozycja leżąca,
leżeć pod drzewem, oprzeć o pień bose stopy
Nie zapominajmy o
spokojnym, głębokim oddychaniu.
Nasza sławetna
brzoza (o której się mówi, że powinna być w ogródku- ale to tak jak iglaki)
daje nam poczucie równowagi psychicznej i fizycznej.
Dąb to siła,
odwaga i moc, energia i działanie. Poprawia krążenie krwi, stany zapalne.
A np. grab- przywraca
harmonię ducha, wzmacnia organizm, wskazany na stany reumatyczne, starszym
osobom pomaga w niwelowaniu zdrowotnych objawów starzenia.
Jabłoń- obfitość,
dostatek, zdrowie naszego brzuszka. Jarzębina- oczyszcza ze złej energii, wycisza,
poszerza intuicje.
I tak dalej i tak
dalej. One nam dają wiele. A co my dajemy im?!?! Wycinki, wyrzynanie zdrowych drzew,
niszczenie lasów i ich karczowanie ….
Jako ludzie ze
świadomością, jaką krzywdę sami sobie wyrządzamy- powinniśmy przeciwdziałać
temu. Nie pozwolić na to. Jak z dóbr naszej przyrody będą korzystały nasze
dzieci, wnuki, prawnuki…? Nie zostanie im nic w takim tempie.
Oprócz tego
drzewa odgrywają znaczącą role dla życia Ziemi- na której, jak zawsze
podkreślam, nic nie jest z przypadku (chyba że człowiek tam palucha wsadził…).
Dzięki nim mamy proces fotosyntezy- najskuteczniej produkują dla nas tlen!
Tzn.- mówiąc jaśniej-
wychwytują z powietrza zabójczy dla nas dwutlenek węgla i przerabiają dla nas
tlen. Proste? Bardziej prosto nie będzie- bez nich nie oddychamy, umieramy…
Teraz już wiecie
dlaczego w lesie jest nam dobrze- a po wycieczce mamy wysprzątany układ
oddechowy a i głowę. Ziemskie lasy (te, które jeszcze zostały…) produkują ok.
26 miliardów ton tlenu. To zaspakaja co najmniej połowę zapotrzebowania
wszystkich ludzi i zwierząt.
Daje nam to energię,
spokojność i młodość. W dobie gdzie rządzi pieniądz, nie szanuje się takich
płuc świata jak np. lasy deszczowe Amazonii (ważne dla globalnego klimatu),
Tundra, Tajga czy lasy woodland w
Australii. Te lasy się niszczy i pali…Po to, aby mieć więcej terenu do pasania
zwierząt na ubój…A także sadzi się w ich miejsce palmy- na olej palmowy. Ktory- nota bene- jest dla nas trujący, a znajduje się naprawdę w wielu, wielu produktach. Nie wspomnę, że sadzenie palm w miejsce lasu tropikalnego- zabiera domek szympansom, którym grozi wyginięcie....To jest samodestrukcja.
Bo drzewa to
samoistne, nic nas nie kosztujące miotełki do zamiatania syfu z powietrza.
Zostawcie białą chusteczkę w lesie, w korze drzewa na tydzień- a sami się przekonacie.
Dlatego moi
drodzy, jest coraz więcej astmatyków (gdzie we wziewnych inhalatorach podają
nam sterydy- we wszystkich). Osób ze schorzeniami dróg oddechowych, a nawet
osób nie palących a chorych na raka płuc.
Jak fajnie jest nam w cieniu drzew czy krzewów w upały. One nie tylko dają nam cień- ale także uwalniają do powietrza pare wodna, która wraca do nas w postaci deszczu.
Gdybym puściła
wodze fantazji, że człowiek mógłby sztucznie sterować pogodą, wyglądałoby to
mniej więcej tak.
Odganiał by
wszystkie chmury deszczowe, które w sposób naturalny gromadzą się po wysokiej
temperaturze ( bo paruje roślinność). Po wstrzymaniu tego, nadchodzi fala
upałów, jeszcze większych upałów- wtedy rośliny nie mają z czego czerpać
potrzebnych im minerałów ( bo nie ma opadów), nie mają z czego żyć. Umierają, a
wraz z nimi pożywienie dla nas i zwierząt. Czyli my też nie mamy co jeść. Nie
mamy też zdrowego powietrza do oddychania i coraz więcej osób choruje na drogi
oddechowe.
Następuje wtedy
globalne ocieplenie, topią się lodowce. A gdy taki ktoś zdecydowałby, że puści
te nagromadzone chmury- to co następuje? Następują tak ulewne deszcze, że są
powodzie. Bo natura sobie nie poradzi z nie naturalnym systemem. Ona ma swój
bieg i swój program.
Wystarczą już betonowe dżungle, które działają na wzrost temperatury. A roślinność temperaturę reguluje. Drzewa zatrzymują też wiatry, wichury czy mocniejsze „powiewy”. Mocniejsze „powiewy” potrafią połamać całe puszcze- a przez to ocalić nas. To jak to, że dobrze skonstruowany samochód przy wypadku uderzenie bierze na siebie- ratując kierowcę i pasażerów.
Ratują nas przy
śnieżycach ( na tej samej zasadzie, zatrzymują na sobie największy podmuch), a
także zmniejszają skutki lawin w górach, a czasem totalnie ją zatrzymują.
Ratują nasz układ
słuchowy- tłumią dźwięk, ponieważ pochłaniają nawet połowę wibracji hałasu.
Podsumowując. Drzewa
i krzewy skutecznie wspierają nas w chorobach tzw. cywilizacji. Ich kojący
wpływ na nasze nerwy i stresy- trudno przecenić. Są domem dla wielu gatunków
roślin, grzybów, nie mówiąc o zwierzątkach.
Wypełniają swoim
zapachem powietrze, tworzą klimat, nadają charakter krajobrazowy miejscu a
także nadają mu tożsamość. Szumem liści koją nasze nerwy, dzielą się z nami swoimi
plonami. Tworzą dla nas mikroklimat. Te łagodne olbrzymy osłaniają nasze gleby
i uprawy. Inspirują, zachwycają. Wierni opiekunowie podwórek i naszych
ogródków. Przyjaciele i karmiciele zwierząt.
Niekiedy tworzą
nasze wspomnienia. Ile pocałunków, ile dzieci się urodziło (i zalążyło 😊) pod drzewem. Ile wieszczy znalazło pod nimi
schronienie, czy zbłąkanych wędrowców.
Ale….
Do tego potrzebne
są duże (i dużo), dojrzałe zdrowe drzewa- a nie ich rachityczne sadzonki czy rozpaczliwie
wyglądające ścięte, rachityczne kikuty.
Czy nie uważacie kochani, że jesteśmy IM coś
winni?
Mimo to, od 16
kwietnia 2004 (nowa ustawa…?) wycięte było pół miliona drzew rocznie…
A od 1 stycznia 2017-
tzw. Lex Szyszko- wycięto trzy razy więcej. Gdzie nie gdzie, ta ustawa nazwana
została jedną z najbardziej antyspołecznym aktem prawnym jaki był w historii
Polski. I ja się pod tym podpisuje. Dwoma rękoma.
Ewenement na
skalę światową- taka niechlubna etykieta. Do tego dopisuje się bezsensowny mord
biednych zwierząt, które wpisują się w ekosystem. Człowiek nie wpisuje się.
Wstyd.
Trujące pyły i
gazy, zatrute powietrze, erozja i jałowienie gleb, trujący fluor w wodzie
(pisałam a propos tego w odcinku 55), zagrożenia epidemiologiczne, ogólnie
wciskana wszędzie chemia a niszczona natura.
To nie wróży
najlepiej.
Drzewa również
przechowują wodę. Są jak zbiorniki prewencyjne. Przechowują i oddają do
atmosfery kilkaset litrów. Woda jest pobierana z gleby, idzie przez pień do
góry, rozchodzi się po konarach i wyparowuje.
Spadające liście
nawożą glebę (tworząc przy tym jej nową warstwę), chronią ziemię przed zimnem, wysychaniem.
Korzenie natomiast, zatrzymują usuwanie się ziemi i erozje.
A ciekawostką
jest, że na zadrzewionych (tym samym zacienionych) drogach i parkingach zużywa się
mniej paliwa, oleju i mniej idzie do atmosfery ulatniających się trujących
gazów. Proste- jest mniejsza temperatura, jest mniejsze parowanie i zużycie.
Nie chcę już się
rozwodzić nad ptakami, którym zabierane są ich domy przy wycince….
Na świecie, co
jakiś czas aktualizuje się mapy i wartość drzew. Im starsze tym lepsze.
Nie myślicie, że
podcinamy gałąź na której siedzimy? I to ma być ta cała cywilizacja, z której
mam się cieszyć?
Nie wiem jak Wy,
ale ja wolę widzieć drzewa, niż jakieś wieże G…
{bardzo pomocnym
materiałem był artykuł jestemnaptak.pl.}
„Nie martw się na zapas!
Żyj jednym dniem na raz!
Kiedy żyjemy w przeszłości lub przyszłości-
Teraźniejszość nie istnieje. A jedyne, co tak naprawdę
mamy, to jest TU i TERAZ.
Uspokój umysł i doceń ten moment.
Zachowaj dystans do tego, co płynie ze świata
zewnętrznego- trzymaj się swojego serca.
Szanuj i oszczędzaj swoją energię…”
Agnieszka
Maciąg- wpis na koncie Instagram
No lepiej sama
bym tego nie ujęła! Ale uduchowiony odcinek z Nowym Rokiem…
Pozdrawiam
wszystkich serdecznie, życzę samych radości- i pamiętajmy, że nasze myśli mają
potężną moc!
A więc samych
pozytywnych myśli- Wasza Babcia z Piekła Rodem.
{dobra jestem,
najpierw ludziom wypisuje takie rzeczy- a potem życzę pozytywnych myśli😊)
Zapraszam na swój
Instagram, a także na stronę na FB- ściśle współpracującą z blogiem.
Zdjęcia- prywatne archiwum by BzPR
BLOG NIE TYLKO
DLA BABĆ!
Bardzo ważne, żeby przypominać nam, ludziom o konieczności dbania i ochrony tego cudu jakim jest otaczającą nas przyroda. Nauczmy się lub przypomnijmy sobie jak bardzo dużo korzyści daje nam obcowanie z naturą. Tego ni czy nie da się zastąpić!!!.
OdpowiedzUsuńCzerpmy z natury ile nam daje 🌏
OdpowiedzUsuń